[S] Poranek w mieście

W zeszłym roku tak się jakoś złożyło, że miałem urlop już 23 grudnia. Postanowiłem wówczas podjechać rano do Poznania i poszwendać się tu i tam z aparatem, a raczej aparatami. Niedługo przedtem bowiem zakupiłem kompaktowego Canona S95 i byłem ciekaw, czy taki maluch da sobie radę w, było nie było, trudnych warunkach. Ciemność, pierwszy tamtej zimy śnieg, lekka mgła (do licha, komu się chce w takich warunkach wychodzić z domu? w czasie urlopu?!)

Pojechałem autobusem - odpada wówczas problem parkowania, które po pierwsze zmusza człowieka do powrotu w dokładnie to samo miejsce, z którego wyszedł, a po drugie - nie jest łatwe i tanie w "przyjaznym" Poznaniu. Pierwsze kroki skierowałem w stronę Chwaliszewa. Niestety, próby zrobienia jakiegokolwiek zdjęcia bez statywu spełzły na niczym, zatem pogratulowałem sobie przezorności i odtroczyłem trójnóg od plecaka. Teraz było już lepiej, ale zasadniczo cierpiałem jeszcze na brak pomysłów (chyba nie byłem do końca obudzony), więc powlokłem się na Garbary, w stronę Cytadeli.

Idąc - nieco smętnie - noga za nogą, zobaczyłem nagle zaskakujący obraz: trzy wielkie adwentowe świeczniki. Tak właśnie wyglądała tego dnia siedziba firmy Aquanet:

Czyż można było się powstrzymać przed zrobieniem zdjęcia? Wprawdzie ludzie stojący na przystanku przyglądali mi się trochę dziwnie, gdy na brzegu chodnika rozkładałem statyw i mocowałem do aparatu wężyk... Dobrze, że się pospieszyłem, bo chwilę po wyzwoleniu migawki tuż przed widoczną bramą zaparkowała wielka ciężarówka - ot, co znaczy być na właściwym miejscu o właściwej porze!

Honor zatem był uratowany, przynajmniej jedno w miarę przyzwoite zdjęcie zrobiłem. Zamiast więc iść dalej na Cytadelę, nagle poczułem zimno i postanowiłem powoli kończyć wycieczkę. Spacer Estkowskiego nie należy może do najprzyjemniejszych, zwłaszcza kiedy wieje, a samochody pryskają błotem pośniegowym spod kół, ale wiadomo, że wizja śniadania z gorącą herbatą znakomicie polepsza humor. Poniżej fotografia wykonana podczas wędrówki Estkowskiego:

Przechodząc obok Katedry nie mogłem sobie darować i poszedłem bliżej. Ujęcia od frontu wyszły jednak niespecjalnie, ale całkiem przyzwoite zdjęcie udało mi się zrobić, zachodząc Katedrę od strony starego Mostu Rocha - obecnie, zdaje się, Mostu Jordana:

To jedyne chyba udane zdjęcie zrobione tego dnia kompaktem Canona. Nie znałem go jeszcze dostatecznie (dość powiedzieć, że miałem kłopoty z ustawianiem korekty ekspozycji!), poza tym zbyt optymistycznie podszedłem do kwestii używalnego ISO oraz zniekształceń geometrycznych... Mimo to nadal uważam, że był to udany zakup, bo nie raz i nie dwa okazywało się, że dzięki niemu mogłem zrobić ujęcie, którego inaczej zrobić bym nie mógł - bo nie miałem pod ręką innego aparatu.

Ostatecznie dotarłem na Śródkę, gdzie udało mi się złapać autobus powrotny. Czas wielki, bo naprawdę było już zimno, a i głodno także. Poranek owocny, chociaż... Po świętach okazało się, że mało brakowało, a w ogóle nie miałbym zrobionych wówczas zdjęć - po Nowym Roku padł twardy dysk. To jednak już zupełnie inna opowieść...

Komentarze

  1. W tym roku też wyruszysz na taki przedświąteczny spacer?
    Naprawdę podziwiam Cię za to poranne wstawanie do zdjęć. Tu chyba była jeszcze głęboka noc...?
    Opłacało się, ale chyba bym się nie zdobyła...

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem - może wyruszę, zależy, kiedy wyjedziemy na Święta :) Ale jeśli wyjdę, to już po innym mieście - może być ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. przed budynkiem aquanetu mam przyjemność przejeżdżać teraz dzień w dzień:) i zauważam go za każdym razem:)
    Mam nadzieje, że tego świecznika nikt nie zdmuchnie:))) bo wygląda pięknie (zwłaszcza u Ciebie w tym śniegowym krajobrazie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. :D Zobaczymy, czy w tym roku też będzie wyglądał równie malowniczo ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz