[E] Vademecum domorosłego fotografa, cz. 2

W poprzedniej części Vademecum opisałem pokrótce takie zagadnienia, jak stabilność, jakość zdjęć oraz przenoszenie sprzętu. Dziś kilka kolejnych informacji, które mogą się przydać osobom fotografującym, a może bardziej takim, które się dopiero za fotografowanie chcą zabrać.

Lustrzanka czy kompakt?

Rzut oka na rynek

Zwykle zaczynamy zabawę w fotografowanie, gdy aparat już mamy - dostaniemy na imieniny, pod choinkę czy z innej okazji. Czasem zdarza się kupować aparat fotograficzny np. przed wyjazdem na wakacje (zwłaszcza egzotyczne). Jeśli zakup dopiero ma być dokonany, zaczynamy się zastanawiać, jakiego aparatu potrzebujemy, bo w sklepach półki aż uginają się od dziesiątek modeli. Często jedynym kryterium staje się wielkość i cena (najlepiej, by obie cechy dążyły do zera), ale można też podejść bardziej konstruktywnie i... zdefiniować potrzeby.

Obecnie spotykamy następujące rodzaje aparatów:

  • "małpki", czyli najprostsze, malutkie aparaty kompaktowe - często nie dają możliwości ręcznej zmiany parametrów naświetlania (przysłony, czasu), wszystko dobierając automatycznie
  • bardziej zaawansowane kompakty - zwykle nieco większe niż "małpki", ale nadal poręczne; mają tryby automatyczne, ale też da się parametry ustawić ręcznie; dają zwykle nieco lepszy obraz niż "małpki", a niektóre modele oferują zapis zdjęć do plików RAW
  • megazoomy, czyli kompakty wyglądające trochę jak małe lustrzanki; nie są już płaskie i niewielkie, zwykle mają dość spore obiektywy typu zoom z dużym powiększeniem; jakość obrazu jest niezła, nieco częściej można znaleźć modele wspierające RAW
  • bezlusterkowce, czyli tak zwany segment EVIL - małe aparaty z matrycami, które jeszcze niedawno były zarezerwowane dla niepełnoklatkowych lustrzanek; wyglądają trochę jak zaawansowane kompakty, ale można wymieniać obiektywy (jak w lustrzankach); jakość obrazu jest już na wysokim poziomie, poza mniejszym rozmiarem i brakiem optycznego wizjera można je traktować jak lustrzanki niepełnoklatkowe
  • lustrzanki niepełnoklatkowe - mają matrycę mniejszą niż kadr filmu małoobrazkowego (patrz: Wąsko czy szeroko?); rozmiary są większe niż w segmencie EVIL czy aparatów megazoom, ale zwłaszcza modele amatorskie są nadal raczej niewielkie; jakość obrazu jest bardzo dobra, także możliwości ustawiania parametrów są spore; zaletą jest wymienność obiektywów, które można dobierać z zazwyczaj szerokiej palety (zwłaszcza w przypadku aparatów Canon i Nikon)
  • lustrzanki pełnoklatkowe - duża matryca, niskie szumy, swobodna zabawa z głębią ostrości, dużo elementów sterujących wyprowadzonych "na korpus" (co polepsza ergonomię); niestety, idą za tym większe gabaryty i masa (oraz - naturalnie - cena)
  • aparaty średnioformatowe lub cyfrowe "ścianki" do nich - zdecydowanie lepsza jakość obrazu niż w lustrzankach, ale też i cena sporo wyższa; wykorzystywane zazwyczaj przez agencje fotograficzne
  • aparaty dalmierzowe - ustawianie ostrości przebiega inaczej niż w lustrzankach i trzeba się do niego przyzwyczaić, a cyfrowe body są, hm, drogie (prym wiedzie tutaj firma Leica); zaletami są niewielki rozmiar i masa aparatu przy jakości zbliżonej do pełnoklatkowych lustrzanek

Co z tego wynika?

Czy mając mniej więcej rozeznanie w kategoriach sprzętu, potrafimy dokonać wyboru? Oczywiście nie, bo te wszystkie informacje niewiele nam mówią (jako początkującym). Nieco prościej robi się, gdy zaczniemy od drugiej strony, czyli tego, jakie zdjęcia by nas interesowały i jak planujemy z aparatu korzystać. Jeśli chcemy po prostu rejestrować mijające chwile, wystarczy nam zapewne "małpka", której zaletami są niska cena, niewielki rozmiar i bardzo uproszczone sterowanie. Dzięki małemu, ale jednak zoomowi, damy radę i sfotografować krajobraz, i portret.

Jeśli nasze ambicje są nieco większe lub chcielibyśmy mieć już pewne możliwości sterowania aparatem, rozważmy zaawansowany kompakt. Zwykle ma on tryb "zielony" czy "auto", w którym działa jak "małpka", ale można go przełączyć w tryb preselekcji przysłony czy pełny ręczny. Możemy wypróbować te możliwości i jeśli się nam spodobają, zakupić np. lustrzankę.

Makro

Jeśli chcemy skupić się przede wszystkim na fotografii makro, zanim pomyślimy o lustrzankach, weźmy pod uwagę, że dobrze dobrany kompakt da nam o wiele lepsze efekty, niż lustrzanka z firmowo dołączonym obiektywem. Kompakty mają większą głębię ostrości, bardzo pożądaną w fotografii makro, zazwyczaj też są wyposażone w odpowiedni tryb i stabilizację matrycy. Lustrzanka ze specjalizowanym obiektywem da lepsze rezultaty, jednak koszt zakupu będzie wielokrotnie wyższy (dobry obiektyw makro kosztuje tyle, co dwa, trzy zaawansowane kompakty)

Street - fotografia uliczna

Gdy interesuje nas tak zwana fotografia uliczna (czyli rejestrowanie zwykłego życia, toczącego się wokół nas), dobrym rozwiązaniem będzie aparat bezlusterkowy (EVIL), który oferuje jakość zbliżoną do lustrzanek, a pozostaje mały i łatwy do przenoszenia (i ukrycia w razie czego). Zazwyczaj standardowo jest on wyposażany w odpowiedni obiektyw o ogniskowej ok. 28-35mm, co dobrze się sprawdza w tym typie fotografii.

Jeśli od razu planujemy, że chcemy zanurzyć się głębiej w fotografię, mieć większą kontrolę i zależy nam na wyższej jakości, kupujemy lustrzankę (o tym kilka słów za moment). Wyższe segmenty raczej dotyczą bardziej zaawansowanych użytkowników, którzy z reguły wiedzą, czego potrzebują (oczywiście nikt nikomu nie zabroni kupić od razu Canona 1D z kompletem "elek", ale dla początkującego obsługa może być nieco frustrująca).

Zwierzęta i lotnictwo

Jeśli naszym celem są zdjęcia przyrodnicze zwierząt lub lotnicze, dobrym rozwiązaniem będzie lustrzanka o niepełnej klatce i obiektyw przynajmniej 300mm (im jaśniejszy, tym lepiej). W tym zestawie to właśnie obiektyw wypadnie z reguły drożej, ale półśrodków raczej brak. Albo kupimy coś porządnego, albo będziemy narzekać na wolny autofocus, brak stabilizacji, nieostry obraz.

Krajobrazy, architektura, portret

Do zdjęć krajobrazowych, architektury i portretów najlepiej nada się pełna klatka, połączona z odpowiednim obiektywem. Tutaj też tanio nie będzie - sam korpus to spory wydatek, a lista obiektywów nie jest już tak szeroka, jak dla modeli o mniejszej matrycy (nie wszystkie obiektywy pokrywają obrazem pełną klatkę). Do portretów przydają się jasne teleobiektywy, a te też kosztują niemało.

Pamiętajmy, że powyższe sugestie to... sugestie właśnie. Można robić portrety kompaktem, można do fotografii ulicznej używać dużej lustrzanki. Nie ma żadnych zakazów - warto po prostu polegać na zdrowym rozsądku.

Na pewno nie warto kierować się tylko ceną. Znane powiedzenie mówi, że "drogie nie zawsze jest dobre, ale za to dobre zawsze jest drogie" - i tak na ogół jest też w segmencie foto. Nie ma co liczyć, że z kompakciku za 300zł otrzymamy jakość jak z średnioformatowego Hasselblada. Nie ma też co wpadać w rozpacz, bo... nie każdy takiej jakości potrzebuje. Powiem więcej, dla większości osób jakość "wychodząca" ze współczesnych "małpek" jest zupełnie zadowalająca, zwłaszcza gdy zamiast oglądać na ekranie (w powiększeniu 100%), zdjęcia wydrukujemy i przeglądamy w albumie. Schody zaczynają się dopiero w momencie chęci obróbki zdjęć - a to wykadrować by się chciało, a to rozjaśnić/przyciemnić. Wtedy już JPG z "małpki" mogą okazać się zbyt słabym materiałem.

Mit lustrzanek

Od lat pokutuje pogląd, że cyfrowe lustrzanki (zwłaszcza pełnoklatkowe) są ósmym cudem świata i bez nich nie ma "poważnej" fotografii. Wynika to, moim zdaniem, z wysokich cen zarówno korpusów, jak i obiektywów. Pozwolić sobie na nie mogły tylko redakcje gazet, agencje fotograficzne i zawodowi fotograficy. Każdy zatem, kogo było stać na odpowiedni sprzęt, stawał się "zawodowcem". Takie myślenie obowiązuje do tej pory i choć być może rzeczywiście te najdroższe korpusy (za 6, 9, 15 czy 20 tysięcy złotych) nadal kupują ludzie zarabiający fotografią na życie, to rzadko kiedy jest to automatycznie wyznacznik wysokiego poziomu fotografii przez nich tworzonych.

Lustrzanki mają jednak coś, za co warto zapłacić - to możliwość wymiany obiektywów. Ograniczenia technologiczne i ekonomiczne sprawiają, że nie da się zrobić uniwersalnego obiektywu o zakresie ogniskowych od szerokich 15mm do wąskich 500mm, ze światłem f/1.4, małą masą i najlepiej bez wad optycznych (nie wspominając o obiektywach specjalnych typu fish-eye czy tilt-shift). Posiadacz lustrzanki może zatem wyposażyć swój aparat w obiektyw, dający konkretne i oczekiwane efekty w danej sytuacji. Za tę możliwość trzeba jednak zapłacić i to nie tylko pieniędzmi, ale też miejscem w plecaku i niewygodą. Przy dużym zbiorze obiektywów pojawiają się dylematy obce użytkownikom kompaktów: "który obiektyw wykorzystać?" Wszystkich zazwyczaj nie ma sensu dźwigać ze sobą, a prawo Murphy'ego mówi, że zawsze trafi się świetny kadr, do zrobienia którego potrzeba obiektywu zostawionego w domu.

Nie da się też ukryć, że lustrzankę trzeba się nauczyć obsługiwać. W kompaktach elektronika ukrywa, co się da, przed użytkownikiem, który steruje zazwyczaj tylko powiększeniem i wybiera miejsce wyostrzania. W lustrzankach trzeba do tego dołożyć zazwyczaj dobór przysłony lub czasu, wybór ISO. Punktem ostrości nie może już być dowolna część kadru - lustrzanki mają zazwyczaj stałe punkty, rozmieszczone w określonych miejscach i tylko nimi można wyostrzać obraz. Trzeba się nauczyć zależności między poszczególnymi parametrami.

Wiele razy spotkałem się z opinią początkujących użytkowników lustrzanek, że dają one obraz gorszy niż aparat kompaktowy. Wynika to bezpośrednio z faktu, że kompakty zazwyczaj mają "podkręcone" kolory (nasycenie, kontrast) oraz są wyostrzane. Na to nakładają się kłopoty początkujących "lustrzankowców" z dobraniem parametrów, w efekcie czego dostajemy szarobure, poruszone zdjęcia zamiast tego, co widzieliśmy w internecie i co pchnęło nas na "lustrzaną drogę".

Podsumowując, lustrzanki to nie jest remedium na "robienie superfotek". Tu trzeba większego wkładu, nauki i samozaparcia, a często też dodatkowych inwestycji np. w jasny obiektyw (tańsze lustrzanki są zwykle sprzedawane z dość ciemnymi uniwersalnymi zoomami o ogniskowych 18-55mm). Jeśli kogoś nie stać na poświęcanie czasu i środków, zwyczajnie się zniechęci. Naturalnie, są amatorskie lustrzanki z trybami "auto" lub tematycznymi, które mogą "fabrycznie" podkręcać kolory i ostrość, więc można taki aparat kupić i korzystać z niego jak z kompaktu, ale po co przepłacać za duży i ciężki kawał sprzętu?

Używany czy nowy?

Chyba każdy chciałby kupić aparat w sklepie, nowy i pachnący elektroniczną świeżością. Niestety, jeśli decydujemy się na coś droższego niż kompakt, ceny potrafią doprowadzić bardzo szybko do wniosku, rynek sprzętu używanego też jest dla ludzi. Starsze, kilkuletnie modele korpusów są zwykle dużo tańsze na rynku wtórnym. Zasada ta mniej dotyczy optyki, chociaż i tutaj używane szkła są tańsze niż w sklepie. Co nam daje zakup nowego sprzętu, a co używanego?

Sprzęt nowy
Zalety Wady
  • pewność, że sprzęt działa
  • gwarancja producenta
  • pewność, że dostajemy wszystkie potrzebne akcesoria
  • pewność, że sprzęt nie jest kradziony
  • zerowe zużycie
  • walory estetyczne
  • wysoka lub bardzo wysoka cena
Sprzęt używany
Zalety Wady
  • niższa cena
  • pewność poprawnego działania, jeśli kupujemy z zaufanego źródła
  • niepewność co do stanu technicznego sprzętu
  • możliwość, że sprzęt jest kradziony
  • czasem niepełne wyposażenie
  • zużycie (w przypadku lustrzanek istotne dla mechanizmu migawki i lustra)
  • brak gwarancji lub krótszy czas gwarancji niż dla sprzętu nowego

Jak widać, według mnie kupowanie sprzętu używanego ma całkiem sporo wad i trzeba sobie poważnie odpowiedzieć, czy (czasem pozorna) oszczędność na zakupie nie odbije się na nas, gdy urządzenie ulegnie awarii. Koszty serwisowania sprzętu fotograficznego, zwłaszcza tego droższego, są spore. Z drugiej strony, nie można też demonizować i jeśli mamy możliwość sprawdzenia używanego towaru przed zakupem, nie musimy żałować wydanych pieniędzy. Niezłym rozwiązaniem jest poproszenie znajomego, bardziej doświadczonego fotografa o pomoc przy oględzinach.

Na koniec rada - jeśli już kupimy odpowiedni sprzęt, to zamiast poświęcać czas na testy, sprawdzenia, fotografowanie tablic kontrolnych czy bateryjek (popularny test, mający wykryć tzw. front-focus czy back-focus), wyjdźmy z domu i róbmy zdjęcia! Niech się aparat i obiektywy nie marnują!

Komentarze