[K] Windows 8.1

Pisałem w zeszłym roku o przejściu na Windows 8. Po tej przesiadce sporo było wątpliwości co do jakości i wygody korzystania z nowego (wówczas) systemu Microsoftu. Obecnie pojawiła się możliwość darmowej aktualizacji "ósemki" - czy warto? Na razie jestem nastawiony sceptycznie, bo mając w pamięci ostatnie problemy z instalacją systemu, zamiast samodzielnie rzucić się do instalacji, postanowiłem przeszukać internet i sprawdzić, jak sobie z tym zadaniem radzą inni.

Czym Microsoft kusi do instalacji?

  • przywrócenie przycisku Start
  • możliwość wystartowania systemu z widokiem na pulpit
  • uelastycznienie ekranu startowego (kafelków)
  • lepsze, łatwiejsze wyszukiwanie
  • pełna integracja ze SkyDrive
  • przeorganizowany Sklep
  • Internet Explorer 11

Rzut oka

Wygląda całkiem obiecująco, prawda? W praktyce jednak nie jest tak fajnie. Planowałem przejście na wersję 8.1 pod warunkiem, że poza ogólną poprawą działania (na które nomen omen nie narzekam) pojawiłby się przycisk Start w postaci, w jakiej był zaimplementowany w Windows 7. Wprawdzie jakoś specjalnie za tym przyciskiem nie tęsknię (niemal rok pracy z "ósemką" pozwolił przestawić się na skrót Win+Q), jednak zdarzyło mi się już kilka razy, że "nowa" wyszukiwarka nie znajdowała mi skrótu do aplikacji, którą NA PEWNO miałem zainstalowaną i jej nazwę znałem. Stary przycisk Start dawał możliwość choćby przejrzenia listy folderów zainstalowanych programów. Dodatkowo, aby odinstalować dany program, zazwyczaj nie trzeba było korzystać z Panelu sterowania, bo odpowiedni skrót istniał także w menu Start.

Wersja 8.1 przywraca "magiczny" przycisk. Rzecz w tym, JAK to robi - otóż działanie przycisku Start sprowadza się obecnie do... przejścia do ekranu startowego (czyli robi de facto to samo, co przycisk Win). Kliknięcie prawym przyciskiem daje dostęp do kilku innych poleceń, jednak na pewno nie jest to "stary dobry" przycisk Start...

Na otarcie łez pozostaje funkcja automatycznego aktywowania pulpitu po starcie systemu. Mimo to trzeba przyznać, że instalowanie 3,5GB patcha tylko po to, by zyskać malutką opcję jest nieporozumieniem - funkcja powinna być instalowana małą "łatką" przez Windows Update.

Mniej interesujące rzeczy

Ekran startowy z kafelkami uległ ponoć zmianom, które znacznie uprzyjemniają korzystanie z niego. Między innymi dodano nowe rozmiary kafelków oraz możliwość ustawienia jako tła tapety z pulpitu. Jeśli ktoś korzysta z aplikacji wykorzystującej nowy interfejs użytkownika, zapewne będzie zadowolony, że może podzielić ekran między jednocześnie cztery programy i dodatkowo zmieniać proporcje między nimi. Przyznam, że nie jest to zabawa dla mnie - z kafelków używam tylko jednego: włączającego zwykły pulpit.

Przyjemna w użyciu ma być też wyszukiwarka Bing Smart, która nie tylko przeszukuje listę zainstalowanych programów, dokumentów i plików, ale także potrafi przeszukać internet (czyli jest taką wyszukiwarką bez przeglądarki).

Przyznam, że nieco zaintrygowała mnie informacja o integracji systemu ze SkyDrive. Jest to usługa, która umożliwia przechowywanie dokumentów na zewnętrznym serwerze i dostęp do nich z dowolnego komputera (czyli realizuje filozofię "przetwarzania w chmurze"). Całkiem przyjemne rozwiązanie, jeśli trzeba mieć stały dostęp do dokumentów, które możemy mieć chęć zmodyfikować w dowolnym momencie z dowolnego urządzenia. Jednakże w moim przypadku rozwiązanie się nie sprawdzi - najczęściej edytuję pliki graficzne, a one nie dość, że zajmują sporo miejsca (nawet kilkaset megabajtów), to wymagają do edycji specjalizowanego oprogramowania, którego nie zainstaluję np. na tablecie. Niemniej dla plików "office'owych" jest to ciekawe rozwiązanie, jeśli ktoś nie boi się potencjalnej utraty poufności.

Nowy Internet Explorer jest, według Microsoftu, świetny. Osoby, które zdecydują się na jego użycie, mogą napotkać pewne problemy - w sieci znalazłem mnóstwo zgłoszeń, że Internet Explorer nie działa prawidłowo z niektórymi usługami Google'a. Nie wgłębiałem się w szczegóły, bo IE nie używam.

Zniechęcacze

Poza niewielką wartością dodaną (z mojego punktu widzenia, naturalnie), Microsoft zafundował użytkownikom swojego systemu dodatkowe "atrakcje". Niekiedy instalacja aktualizacji powoduje problemy - znalazłem informacje o niemożności uruchomienia komputera, niemożliwości powrotu do poprzedniej wersji, złego działania Outlooka. Sam Microsoft wycofał aktualizację dla wersji RTM (na szczęście nie mam takiej), więc problemy nie są wyssane z palca.

Inny problem to sam proces instalacji - do tej pory nie można (bez specjalnych sztuczek) pobrać normalnej, instalacyjnej wersji 8.1. Niby nic strasznego, to aktualizacja przecież. Jednak już widzę oczami wyobraźni smutną minę użytkowników, którzy po awarii sprzętu będą chcieli zainstalować od razu wersję 8.1. Niestety, trzeba będzie zainstalować wersję podstawową i w niej dopiero uruchomić proces ściągania 3,5GB aktualizacji... Użytkownicy wersji upgrade (np. ja) będą dodatkowo przed wszystkim musieli jeszcze zainstalować system poprzedni (Vistę lub "siódemkę"), bo inaczej "ósemki" nie da się aktywować... Microsoft tradycyjnie "idzie użytkownikom na rękę". Poważnie zaczynam przemyśliwać o przejściu na MacOS przy najbliższej okazji.

Nie, dziękuję, postoję

Jak się domyślacie, nie zamierzam póki co instalować aktualizacji, bo jest mi ona zupełnie zbędna. Przez rok na tyle przywykłem do Windows 8, że już nie przeszkadza mi brak przycisku Start, kafelki po uruchomieniu czy niekonsekwencja w ekranach ustawień (część wykorzystuje nowy interfejs użytkownika, część to stare aplety Panelu sterowania). Poza tym zwyczajnie boję się, że podczas aktualizacji coś pójdzie nie tak i stracę kilka(naście) godzin na instalowaniu wszystkiego od zera, babrząc się w licencyjnym błocku. Zbyt mało do zyskania, zbyt dużo do stracenia...

Komentarze