[O] Against Gravity - Oblicza fotografii

Pod choinką znalazłem fantastyczny prezent - kolekcję filmów "Oblicza fotografii", sygnowaną marką Planete. Jest to cykl pięciu filmów dokumentalnych:

  • Fotograf wojenny
  • Nowojorska ulica w obiektywie
  • Bert Stern. Prawdziwy Madman
  • Anton Corbijn. Na wylot
  • Dziennik z podróży

Poświęcając czas przeznaczony na sen, obejrzałem wszystkie z zapartym tchem. Trudno wskazać najlepszą część - każda z nich w nieco odmienny sposób przedstawia fotografię i postacie fotografów. Wydaje się, że najbardziej zapada w pamięć "Fotograf wojenny", będący ukazaniem wieloletniej reporterskiej pracy Jamesa Nachtweya. Przyznam bez bicia, że nie byłbym w stanie pracować w takich jak on warunkach i robić tego typu zdjęć. Zetknięcie się oko w oko z wielkimi, wojennymi (i nie tylko) nieszczęściami wymaga niesamowitej odporności... Zdjęcia Nachtweya mają w sobie to "coś", tę siłę, która przykuwa uwagę.

Film pokazuje nie tylko migawki z frontu i wywiady, ale także pracę fotografa przy wyborze odpowiednich kadrów i korekty nanoszone na odbitki (przyciemnianie nieba, wydobywanie istotnych szczegółów itp.) - myślę, że to ciekawa informacja dla osób trwających na stanowisku, że zrobienie dobrej fotografii kończy się w momencie naduszenia spustu migawki.

Filmy poświęcone Bertowi Sternowi i Antonowi Corbijnowi są bardziej osobiste i pokazują nie tylko pracę tych dwóch fotografów, ale także przedstawiają ich życie osobiste i wpływ, jaki wywiera na nie pasja tworzenia fotografii. W obu przypadkach nie jest to obraz mocno budujący... O ile jednak historia Sterna jakoś niespecjalnie mnie przejęła, a on sam nie wywarł sympatycznego wrażenia, to z Corbijnem sprawa się ma wprost przeciwnie. Wysoki, lekko zgarbiony samotnik z niewesołym dzieciństwem i swoją wielką miłością do muzyki oraz - oczywiście - fotografii. Skupiony na swej pracy i w całości jej oddany. Może i nie odniósł takiego sukcesu komercyjnego, jak Stern, ale przynajmniej się nie zagubił jako człowiek. Bardzo ciekawy film.

"Nowojorska ulica..." jest jedyną pozycją, która obejmuje sylwetki wielu fotografów. Są to:

  • Vladimir 'Boogie' Milivojevich
  • Bruce Davidson
  • Bruce Gilden
  • Clayton Patterson
  • Elliott Erwitt
  • Jamel Shabazz
  • Jeff Mermelstein
  • Jill Freedman
  • Joel Meyerowitz
  • Luc Sante
  • Martha Cooper
  • Mary Ellen Mark
  • Max Kozloff
  • Rebecca Lepkoff
  • Ricky Powell

Film jest podzielony na kilka części tematycznych, gdzie na zadany temat (np. bezpieczeństwo fotografii ulicznej) wypowiadają się różni fotografowie. Ciekawe jest, jak różne podejście do samego sposobu robienia zdjęć mają poszczególni bohaterowie: Martha Cooper z dużą lustrzanką pyta ludzi o zgodę na fotografowanie, Boogie chodzi z małym dalmierzem i robi zdjęcia dyskretnie, zaś Bruce Gilden biega po ulicach Nowego Jorku i trzaska ludziom znienacka zdjęcia z użyciem lampy błyskowej. Jedni fotografują głównie ludzi, inni - architekturę, jeszcze inni - ciekawe sytuacje, grę świateł, geometryczne kształty... Naprawdę widać pasję i zaangażowanie każdego z nich.

Mnie osobiście od fotografii ulicznej odstrasza właśnie robienie zdjęć zupełnie obcym ludziom, którzy - jak sobie wyobrażam - w większości wypadków nie byliby z tego faktu zadowoleni. Zdziwiłem się niezmiernie, gdy jeden z bohaterów filmu wysnuł tezę, że w latach siedemdziesiątych było ryzykowne robienie zdjęć "z zaskoczenia", a obecnie ludzie są tak przyzwyczajeni do wszędobylskiej fotografii, że nawet nie reagują. Wygląda na to, że jesteśmy w Polsce 40 lat w tyle za Amerykanami, bo jakoś nie wyobrażam sobie fotografa wczesnym wieczorem na uliczkach Jeżyc lub Łazarza, robiącego zdjęcia napotkanym osobom... No, chyba że mieszka tam od urodzenia.

Na koniec zostawiłem sobie perełkę, czyli "Dziennik z podróży" Piotra Stasika, który jest opowieścią o młodym fotografie, Michale Gonickim, który odbywa podróż po kraju z Tadeuszem Rolke. Podczas podróży obaj wykonują fotograficzne portrety zwykłych ludzi. Jest to najkrótszy z prezentowanych filmów, jednak w niczym ten fakt nie przeszkadza. Jest to też jedyny film "fabularyzowany", czyli obserwujemy pewną historię: na początku zakup aparatu dla adepta, potem przygotowanie samochodu-ciemni, podróż i związane z nią przygody, a następnie powrót do codzienności. Z tego filmu zapamiętam przynajmniej jedną ważną rzecz, którą Tadeusz Rolke starał się wpoić młodemu Michałowi. Chodzi o szacunek do własnej pracy - Rolke zabrania Michałowi podpisywania i przekazywania ludziom zdjęć nieudanych, z których sami - jako ich autorzy - nie jesteśmy do końca zadowoleni. Podstawą jest dołożenie wszelkich starań, by fotografia była jak najlepsza zarówno w treści, jak i w formie (stąd dbałość np. o równe marginesy). W dzisiejszych czasach cyfrowego pędu wydaje się to mocno anachroniczne, ale mnie się strasznie rada Rolkego spodobała.

Oglądać?

Szczerze zachęcam. Być może odkryjemy w tych filmach inspirację czy po prostu dostrzeżemy aspekty fotografii, które do tej pory jakoś umykały? Polecam zwłaszcza osobom zafascynowanym współczesną techniką - w ŻADNYM z filmów nie ma mowy ani o aparatach, ani o filmach (no, może zaznaczono, że Anton Corbijn używa ciągle polaroida). Jest mowa o patrzeniu, o wyborze momentów, o sposobach pracy, ale ani słowa o technikaliach. Myślę, że to bardzo dobrze i tym bardziej polecam!

Komentarze