[R] Na pięknym koncercie byłem

A był to koncert Alicji Majewskiej z towarzyszeniem Włodzimierza Korcza. Na wszelki wypadek zabrałem aparat, mając jednak w pamięci zeszłoroczny koncert Hanny Banaszak i z góry nastawiając się raczej na słuchanie niż fotografowanie. Zupełnie przypadkowo i nadzwyczaj szczęśliwie udało mi się zająć miejsce w pierwszej linii, tuż pod sceną.

Co ja tu będę długo się rozwodził - koncert był bardzo, bardzo dobry. Pani Alicja zaprezentowała rewelacyjny głos i mnóstwo humoru, którym tryskał też Pan Włodzimierz. Naprawdę była to dobrze spędzona godzina i nie żałuję, że plon zdjęciowy okazał się nader mizerny. Nikt fotografować nie zakazywał, ale parę razy tak się zasłuchałem, że zapominałem o trzymanym na kolanach aparacie.

I powiem Wam jedno - "Odkryjemy miłość nieznaną" słuchane z płyty przyprawia o dreszcz. To jednak mały dreszczyk, jeśli słyszało się ten sam utwór śpiewany na żywo przez Panią Alicję z odległości pięciu metrów. Na to nie ma słów!

Po koncercie pokusiłem się o zakup dwupłytowego albumu i zdobycie autografów obojga artystów. Także za kulisami Pani Alicja i Pan Włodzimierz okazali się szalenie sympatycznymi ludźmi, z dużym dystansem do siebie i serdecznością dla wielbicieli.

Wiem, wpis brzmi jak laurka - ale takie mam odczucia teraz, siedząc wygodnie w fotelu i notując wspomnienie z koncertu. W końcu na koncercie liczą się emocje, prawda?

Komentarze