[O] Breaking Bad

O tym serialu napisano już wszystko - więc jakichś rewelacji tutaj nie przeczytacie. Obejrzałem go dopiero teraz, korzystając z darmowego miesiąca na Netfliksie i nie żałuję. Bo to dobry serial.

O fabule nie będę się rozpisywał: ot, mamy licealnego nauczyciela chemii, który na wieść o zabijającym go raku płuc postanawia zapewnić rodzinie przyszłość, zarabiając szybko pieniądze na produkcji metaamfetaminy. Oglądamy więc meandry przestępczego światka obserwując, jak miły gość staje się potworem i zmierza ku nieuchronnemu finałowi.

Mnie spodobały się w "Breaking Bad" przede wszystkim dwie rzeczy: gra aktorska (i to w zasadzie WSZYSTKICH postaci) oraz praca kamery i pomysły na ujęcia (kolory! kompozycja!). Aktorzy są naprawdę świetni - od fenomenalnego Bryana Cranstona (Walter) po RJ Mitte'a (Walter Jr.) czy Charlesa Bakera (Skinny Pete). Nawet jacyś drugo- czy trzecioplanowi "ćpuni" wypadają bardzo przekonująco. Irytujący głos Jessego kontrastuje z precyzyjnym i charakterystycznym barytonem Waltera, roztrzęsiona Marie uzupełnia się z chełpliwym na pokaz Hankiem. Niewyraźnemu bełkotowi Flynna przeciwstawia się arogancki i "reklamowy" głos Saula. Świetne, naprawdę.

Operator, jak to się mawia, odrobił pracę domową, dzięki czemu serial ogląda się z dużą przyjemnością. Trafione są zarówno decyzje kolorystyczne (ech, ta żółta do przesady pustynia!), jak i pomysły na ujęcia (kamera "zamocowana" w oczach bohatera czy na jego dłoni).

Na koniec powiem tylko, że choć czasem wydaje się, że serial został niepotrzebnie "rozciągnięty" do pięciu (a w zasadzie sześciu) sezonów, to ostatni sezon wynagradza wszystko, zgrabnie zamykając otwarte wątki i zataczając wielkie koło.

I cóż na koniec - kto nie oglądał, niech spróbuje. Warto, moim zdaniem.

Komentarze