[W] Własny kontroler MIDI cz. 1 - założenia
Odkąd wróciłem do muzyki, korzystam z różnych kontrolerów MIDI, czyli urządzeń ułatwiających mi nagrywanie muzyki. Sparrow 4x100 i TEControl Breat and Bite Controller stały się nieodłącznym elementem mojego domowego studia. Szczególnie Sparrow okazał się być bardzo uniwersalny i przydatny, więc kiedy złącze mini-USB zaczęło w nim lekko szwankować, a ja poczułem, że przydałoby się mieć jeszcze parę kontrolek na nim, zacząłem się rozglądać za następcą.
Niestety, ceny nowych, gotowych kontrolerów przyprawiają o zawrót głowy. Jeden z tańszych, czyli Nuances Controller 2 to koszt (bez przesyłki) ponad 200 euro, a oferuje w zamian ledwo trzy suwaki i to o długości 60mm. Fader Presidential to już - uwaga! - 1800 dolarów za cztery suwaki! Czyste szaleństwo. Oczywiście, te kontrolery mają różne dodatkowe funkcje, jak pamięć na konfigurację, przełączanie banków itp. Nie oszukujmy się jednak - 1800 dolarów za cztery suwaki w domowym studio? To zdecydowanie nie dla mnie.
Cała nadzieja w Arduino
Poczytałem zatem to i owo, obejrzałem masę filmików, po czym nabrałem pewności, że jestem w stanie zbudować odpowiadający mi kontroler samodzielnie i zmieścić się w budżecie 200zł. Za całość.
Na początku musiałem określić wymagania, o co nie było trudno:
- połączenie z komputerem przez USB-C
- brak zewnętrznego zasilacza
- duża masa, żeby mi się całość nie suwała sama po biurku
- obsługa czterech suwaków 100mm
- obsługa czterech potencjometrów obrotowych
- dioda sygnalizująca pracę urządzenia*
- obsługa jakiegoś czujnika położenia/odległości*
- wyświetlacz pokazujący konfigurację*
Funkcje oznaczone gwiazdką to opcje, czyli jeśli się da, to fajnie byłoby je wprowadzić, ale jeśli nie, nie ma tragedii.
Elementy składowe
Dość szybko ustaliłem, że do zbudowania urządzenia będę potrzebował Arduino z kontrolerem ATmega32U4. Dlaczego tak? W ten sposób odpadnie mi martwienie się o łączenie się urządzenia z systemem operacyjnym - ATmega32U4 potrafi się od razu zgłosić jako odpowiednie urządzenie USB, a nie tylko port szeregowy, który potem jeszcze trzeba osobno oprogramować za pomocą loopMIDI i konwertera Hairless. Tak się mądruję, ale w życiu bym na to sam nie wpadł i bardzo dobrze, że jest mnóstwo ludzi, dzielących się swoją wiedzą.
Do tego zamówiłem płytkę stykową oraz kabelki do prototypowania (bardzo na to nalegano we wszelkich tutorialach - żeby najpierw łączyć wszystko "na sucho", programować i testować, a lutować dopiero gotowe rozwiązanie). Lutownicę i towarzyszące jej oprzyrządowanie już mam, więc pozostało dobrać komponenty sterujące:
- cztery suwaki liniowe B10K o długości 100mm
- cztery potencjometry obrotowe z gałkami
- płytkę PCB do ostatecznego montażu całości
- kilka diód i rezystorów
- moduł HC-SR04 do ultradźwiękowego pomiaru odległości (żeby spróbować zrobić coś w rodzaju rolandowego V-Bean do kontroli dźwięku unoszoną dłonią)
- niebieski wyświetlacz LCD 1602 16x2 HD44780 (na wypadek, gdyby udało mi się ogarnąć wyświetlanie czegokolwiek)
- joystick analogowy 5V dwuosiowy z przyciskiem (na wypadek, gdyby eksperyment z potencjometrami obrotowymi czy modułem ultradźwiękowym nie wypalił)
Te wszystkie elementy wraz z modułem Arduino zamknęły się w kwocie 178zł - gdybym podliczył tylko koszt elementów potrzebnych do złożenia odpowiednika Sparrowa 4x100, wyszłoby mi coś ok. 120zł. Rzecz jasna, te koszty nie uwzględniają obudowy czy kabla USB, ale to będzie zupełnie inna opowieść.
Na dzisiaj może tutaj zakończę opowieść, bo post wyszedł mi bardzo długi, a jeszcze nawet nie dotarłem do lutowania układów i przygotowania obudowy - muszę zatem podzielić całość na odcinki. Wkrótce zatem część druga o prototypach i nabieraniu wprawy w programowaniu w Arduino IDE.
Komentarze
Prześlij komentarz