Dopiero niedawno miałem okazję obejrzeć Aquamana , udostępnionego akurat w jednym z serwisów strumieniowych. Jest to ekranizacja komiksu ze stajni DC , tej samej, do której należą Superman czy Batman. O ile komiksy z Supermanem czy Gackiem zdarzało mi się czytać, to o Aquamanie dowiedziałem się dopiero z filmu Justice League . Fabuły może nie będę zdradzał w całości, jednak parę słów się przyda. Chodzi zasadniczo o to, że władca mórz, Orm (Patrick Wilson), zamierza wypowiedzieć wojnę ludziom na powierzchni, a jego brat Arthur (Jason Momoa, tytułowy Aquaman) żyje na wygnaniu właśnie na powierzchni i jest superbohaterem, pomagającym ludziom. Polityczni przeciwnicy Orma wysyłają więc poselstwo do Arthura, żeby wrócił do morza, odebrał władzę bratu i zapobiegł w ten sposób wojnie. Arthur, rzecz jasna, wcale się nie chce mieszać w całą sytuację, więc aby go przekonać, "posłem" zostaje ponętna czerwonowłosa Mera (Amber Heard), a ostateczne argumenty przedstawia dawny nauczyciel,