[O] Aquaman

Dopiero niedawno miałem okazję obejrzeć Aquamana, udostępnionego akurat w jednym z serwisów strumieniowych. Jest to ekranizacja komiksu ze stajni DC, tej samej, do której należą Superman czy Batman. O ile komiksy z Supermanem czy Gackiem zdarzało mi się czytać, to o Aquamanie dowiedziałem się dopiero z filmu Justice League.

Fabuły może nie będę zdradzał w całości, jednak parę słów się przyda. Chodzi zasadniczo o to, że władca mórz, Orm (Patrick Wilson), zamierza wypowiedzieć wojnę ludziom na powierzchni, a jego brat Arthur (Jason Momoa, tytułowy Aquaman) żyje na wygnaniu właśnie na powierzchni i jest superbohaterem, pomagającym ludziom. Polityczni przeciwnicy Orma wysyłają więc poselstwo do Arthura, żeby wrócił do morza, odebrał władzę bratu i zapobiegł w ten sposób wojnie. Arthur, rzecz jasna, wcale się nie chce mieszać w całą sytuację, więc aby go przekonać, "posłem" zostaje ponętna czerwonowłosa Mera (Amber Heard), a ostateczne argumenty przedstawia dawny nauczyciel, Vulko (Willem Dafoe). Arthur może zostać królem tylko wówczas, gdy zdobędzie mityczny Trójząb Atlana, dawnego władcy Atlantydy...

Cóż, fabuła jak fabuła, potrafi wciągnąć nawet mimo całej swojej pretekstowości. Film ogląda się przyjemnie, walki pokazane są nad wyraz sprawnie, a podwodny świat rzeczywiście jest piękny, oryginalny i dopracowany. Oczywiście grafika komputerowa wylewa się wręcz z ekranu, bo wszelkie sceny podwodne i duża część nawodnych są kręcone na zielonym ekranie. Trudno jednak mieć o to pretensje do twórców, bo chyba nikt sobie nie wyobrażał, że aktorzy będą rzeczywiście pływać w oceanie. Mnie tylko momentami kłuła w oczy fizyka poruszających się postaci, które nie sprawiały wrażenia pływających, a... latających w wodzie.

Ostatecznie napiszę więc, że film może się podobać, jeśli ktoś lubi kino superbohaterskie. Aquaman jest na tyle świeżą i nieopatrzoną postacią, że brakuje porównań z wcześniejszymi adaptacjami, pewnie też większość widzów nie zna również komiksów. Dzięki temu zamiast narzekać na wady, można dać się ponieść historii i pooglądać cuda wykreowane przez speców od CGI. Sam jakimś wielkim zwolennikiem filmów od DC nie jestem i uznaję je za gorsze od tych z MCU, jednak i Superman w wykonaniu Cavilla, i nawet Batman z twarzą Afflecka mi się podobają. "Aquaman" staje jakościowo bardzo blisko najlepszej (w mojej opinii) "Wonder Woman" i daje nadzieję, że może jednak i DC w końcu znajdzie właściwą drogę.

Komentarze