[O] Historia małżeńska
Weźcie dwójkę aktorów, znanych ostatnio z ról w hollywoodzkich blockbusterach i każcie im zagrać dramat. Historię końcówki małżeństwa. Emocje.
Niemożliwe w realizacji? Murowany ckliwy gniot? Nic z tych rzeczy. Rewelacyjny film, trzymający za gardło, wywołujący (a nie wyciskający) łzy i budzący wzruszenie. Jednym słowem - nie wiem, czy nie najlepszy film, jaki widziałem na przestrzeni kilku ostatnich lat.
A wszystko to za sprawą reżysera Noaha Baumbacha oraz pary aktorów: Scarlett Johansson i Adama Drivera. Wprawdzie cała obsada jest świetna, ale tytułowe "małżeństwo" niewątpliwie zagrało najlepsze dotychczas role w karierze. Najciekawsze w tym filmie jest jednak coś innego. Jest straszliwie, brutalnie wręcz prawdziwy. Do tego stopnia, że czasem ma się wrażenie, że pewne sytuacje są wyjęte z naszego własnego życia. Ale i ta szczerość i prawdziwość to jeszcze nic - film nie osądza swoich bohaterów. Nie ma tu winnych i pokrzywdzonych - a raczej wszyscy nimi są... A sytuacja między małżonkami jest zrozumiała w zasadzie tylko dla nich samych i nikogo więcej. Powiem nawet więcej - być może nie jest zrozumiała dla nikogo, bo film opisuje etap, gdzie małżonkowie zaczynają patrzeć na siebie zupełnie inaczej i odkrywają, że są obcymi sobie ludźmi.
Przyznam, że nie jest to film łatwy do oglądania - a tym trudniejszy, im więcej znajdujemy w nim znajomych scen. Niemniej - obejrzeć warto.
Komentarze
Prześlij komentarz