[K] LightZone

Programów do obróbki plików RAW (ale nie tylko) nigdy za wiele. Ze strony http://lightzoneproject.org/ po zarejestrowaniu się można za darmo pobrać aplikację LightZone (dostępne są wersje dla Windows, Mac i Linux). Pobranie 60MB nie trwa długo i już można siadać do pracy.

Filozofia pracy

Program jest bardzo prosty w obsłudze i pozbawiony modułu katalogującego (który jest obecny m. in. w Lightroomie oraz Capture One, czyli flagowych programach do obróbki RAWów). Po uruchomieniu wskazujemy folder ze zdjęciami, program generuje ich miniaturki i już możemy wczytać wybrany obraz do edytora.

Edycja, jak w każdym programie do obsługi plików RAW, jest niedestrukcyjna. Czyli nie modyfikujemy oryginalnego pliku, a tylko definujemy jego wygląd - program wszelkie zmiany zapisuje w metadanych.

Ta drobna różnica

Warto przy tej okazji wspomnieć, że w LightZone przyjęto nieco inny sposób pracy niż w większości tego typu programów. Zwykle mamy do dyspozycji kilka paneli odpowiedzialnych za poszczególne modyfikacje (np. panel z krzywymi, panel z wyostrzaniem itp.) Otwieramy poszczególne panele, wprowadzamy w nich zmiany i tyle. W LightZone jest niby podobnie, ale klikając przycisk np. "Wyostrzanie", DODAJEMY nowy panel z parametrami wyostrzania. Nic nie stoi na przeszkodzie, by dodać kilka razy taki sam panel - ale niby jaki to ma sens? Ano w LightZone ma, ponieważ każdy panel można przypisać do zakresu kolorów albo do narysowanej na ekranie strefy.

W efekcie praca z LightZone bardzo przypomina edycję w programie rastrowym z warstwami (np. w Photoshopie). Potrzebujemy lekko zmienić kolor skóry na jednej ręce? Żaden problem - dodajemy stosowne narzędzie (warstwę) i definiujemy dla niego obszar działania. Warstwom można też przypisywać tryb krycia (np. nakładka) oraz przezroczystość, więc zmiany mogą być bardzo subtelne i bardzo lokalne. A wszystko to niedestrukcyjnie i bez modyfikowania oryginalnego pliku!

Ciekawostką jest tzw. tryb strefowy, będący wariacją krzywych - program pokazuje na ekranie gradient 16 odcieni szarego, reprezentujących poszczególne "strefy jasności". Proporcje między strefami możemy zmieniać za pomocą myszki, co daje efekt rozjaśnienia jednych odcieni, a przyciemnienia innych (lub zmianę zakresów półcieni). Czyli identycznie to samo, co normalnie robi się krzywymi, ale zaprezentowane w inny sposób (samych krzywych w programie nie ma.

Zestaw narzędzi można zapisać jako preset (nazywany tu "stylem") i później szybko stosować do kolejnych zdjęć. Można także kopiować ustawienia narzędzi między poszczególnymi zdjęciami (na poziomie przeglądarki).

Wady

W podsumowaniu nie sposób ukryć wad programu, choć nie są one dyskwalifikujące:

  • program nie sugeruje w żaden sposób, czy dany folder w przeglądarce zawiera jakieś zdjęcia, a jeśli tak, to ile tych zdjęć jest - niby to żadna wada, rzecz jednak w tym, że po kliknięciu na folderze rozpoczyna się bardzo żmudny i długotrwały proces skanowania i generowania miniaturek, który blokuje program
  • trzeba się przyzwyczaić do wyglądu aplikacji - niestandardowe kolory kontrolek i pewna ich "siermiężność" trochę psują efekt profesjonalnego narzędzia
  • brak jakichkolwiek możliwości korekty wad obiektywu (zniekształceń, winietowania, aberracji)
  • długotrwały eksport pliku do docelowego formatu
  • brak możliwości zdefiniowania presetów eksportu (np. docelowych rozmiarów, dodania ramki, opisu)

Zalety

Niewątpliwie program ma bardzo wiele zalet, o których wspomniałem już w tekście, ale tutaj wypada je szybko podsumować:

  • szybka obróbka (szybkie renderowanie po wprowadzeniu zmian)
  • ciekawy sposób pracy - kolejne narzędzia dodawane w postaci paneli
  • interesujący tryb pracy "strefowy"
  • wygodna możliwość zmiany trybu krycia danego narzędzia i ustawienia stopnia przezroczystości
  • możliwość aplikowania narzędzia dla wybranego zakresu kolorów (np. tylko odcieni niebieskiego)
  • możliwość aplikowania narzędzia dla wybranego (narysowanego) obszaru (korekty lokalne)
  • możliwość szybkiego podejrzenia oryginału w celu porównania wprowadzonych zmian
  • bogata lista predefiniowanych zestawów efektów

Czyli?

Czyli warto dać programowi szansę - ja się na niego nie przerzucę, bo za bardzo przywykłem do Lightrooma, ale jeśli ktoś nie chce wydawać pieniędzy, a zbędny jest mu moduł katalogujący, to myślę, że LightZone można spokojnie brać pod uwagę. Najwyżej go odinstalujecie po kwadransie.

Komentarze