[K] Modernizacja komputera - podsumowanie

Wprawdzie już ostatnio pisałem o modernizowaniu mojego domowego peceta, ale dzisiaj chciałbym ostatecznie podsumować, co się zmieniło od stycznia i czy faktycznie "warto było". Tym razem obędzie się bez pomiarów, nagrań i innych tego typu szczególarskich rzeczy, a skupię się na tym, co zostało zrobione, po co i czy zamysł się udał.

Głośność

Podstawową rzeczą przy wyciszaniu było usunięcie starego, fabrycznego chłodzenia procesora Intel i5 3570K. To ono, a konkretnie wiatrak, generowało najwięcej drażniącego hałasu. Zastąpienie starego, zużytego wiatraka zestawem bequiet! Dark Rock Slim z ogromnym radiatorem i wielkim, spokojnie się kręcącym wentylatorem w zasadzie rozwiązało główny problem.

Żeby jeszcze mieć pewność, że wiatraki nie będą dalszym problemem, wymieniłem także modele z obudowy na bequiet! Shadow Wings 2 PWM 120/140mm. Zrobiłem to także po dwudniowych testach z wymienionym głównym chłodzeniem - otóż od czasu do czasu słychać było wówczas pojawiające się regularnie drgania (bzyczenie), o wywoływanie których podejrzewałem wiatraki obudowy - przyczyna okazała się jednak zgoła inna.

Wygoda

Aby zwiększyć (choć minimalnie) komfort pracy z komputerem, postanowiłem dołożyć mu nieco pamięci. Wprawdzie miałem już 24GB i poza montażem wideo nie widziałem specjalnie sensu w dalszym zwiększaniu tej pojemności, z drugiej jednak strony koszt podwójnej pamięci 2x8GB, aby obsadzić dwa banki w trybie dual channel, nie wydawał się przesadnie duży. Ostatecznie zatem kupiłem taki właśnie podwójny zestaw i po wyjęciu pojedynczego modułu 8GB, wsadziłem nowy nabytek do wnętrza komputera. Odtąd mam 32GB, w całości pracujący w trybie dual channel - a przy okazji okazało się też, że ten niesparowany moduł obniżał częstotliwość taktowania pamięci, która obecnie przyspieszyła do wartości nominalnych.

Z kwestią wygody wiąże się też zmiana głównego monitora - dotychczasowy model Eizo S2431W zastąpiłem Dellem U2722DE. Większy rozmiar, większa rozdzielczość, więcej przydatnych złączy - to główne zalety.

Wydajność

Tu dokonało się najwięcej zmian. Przede wszystkim GTX960 ustąpił miejsca RTX3060, co zdecydowanie polepszyło osiągi komputera - nie tylko w grach, ale i w Blenderze, DaVinci Resolve czy Whisperze.

Wymieniłem też procesor, zastępując i5 3570K modelem i7 3770. Wprawdzie skok wydajności przy normalnej pracy nie nastąpił (głównie pisanie tekstów), ale część rzeczy faktycznie trwa teraz krócej - mam wrażenie dużo większej płynności pracy w takich programach jak Affinity Designer czy w środowiskach programistycznych JetBrains. Także taki Cubase czy Studio One sprawniej renderują projekty, choć tu nie mam twardych danych liczbowych, bo nie pomyślałem, żeby pomierzyć to przed zmianą.

Na początku roku wymieniłem jeden z dysków talerzowych na pojemniejszy SSD (bo już się nie mieściłem z danymi). Teraz musiałem wymienić także resztę, bowiem okazało się - wracając do kwestii hałasu - że to właśnie któryś z dysków przenosi swoje drgania na obudowę, co powoduje owo cykliczne bzyczenie. Ostatecznie wymontowałem wszystkie cztery "talerzowce", w obudowie zostawiając wyłącznie dyski SSD.

Ostatecznie dokonałem jeszcze jednej zmiany - otóż od pewnego czasu na systemowym dysku (SSD) zaczynało brakować mi miejsca. 500GB okazało się wielkością niewystarczającą, zaś na myśl o przeinstalowywaniu systemu i całego oprogramowania ciarki przebiegały mi po grzbiecie. Postanowiłem poradzić sobie inaczej - kupiłem nowy dysk systemowy (1TB) i za pomocą programu EaseUS Todo Backup Home 2023 po prostu sklonowałem dysk systemowy na ten nowy. Kiedyś już robiłem podobnego "klona", ale innym programem i okazało się, że tak przeniesiony Windows się "dezaktywował" - więc i tym razem trochę się martwiłem, że coś pójdzie nie tak. Na szczęście Todo Backup dał sobie radę bez żadnych komplikacji i to w zaskakująco krótkim czasie 1,5h. Dotychczasowy dysk wypiąłem z płyty głównej i system bez niespodzianek ruszył z "klona".

Ostatecznie

Uf, teraz to już zupełny koniec - nawet gdybym chciał jeszcze cokolwiek ruszać, to nie da rady. Chyba że ten nieszczęsny moduł TPM - który notabene sobie w międzyczasie dokupiłem i zainstalowałem w odpowiednim gnieździe na płycie. Niestety, zdołałem znaleźć tylko wersję 1.2, więc raczej z uruchomienia Windows 11 na obecnym sprzęcie wyjdą nici, bo wymagana jest wersja 2.0. Nic to.

Niemniej, system hula na pojemniejszym dysku, cała reszta przeniesiona jest na bezszelestne dyski SSD (obecnie z zapasem ok. 3TB!), pod nowym chłodzeniem działa najszybszy do zamontowania w mojej płycie procesor, a pamięć także spuchła do maksymalnej wielkości. I to wszystko w niemal kompletnej ciszy!

Komputer komputerem, ale może jeszcze coś dałoby się wymienić, by znacząco podreperować komfort pracy? Mam pewien pomysł...

Komentarze