[S] Pierwsza wizyta w ZOO

Pierwsza wizyta we wrocławskim ZOO, oczywiście. I okazja do porównania z Poznaniem, bo skoro było się i tu, i tu, to naturalnie wyciąga się z tego pewne wnioski.

Ale od początku może. Pierwsza sprawa, którą warto mieć na uwadze, to dojazd. W Poznaniu w zasadzie są dwie sensowne metody: samochód i "Maltanka". Samochód jest sensowny do momentu, kiedy zapełni się niezbyt rozległy parking, a "Maltanka" ma nieco małą pojemność i za rzadko kursuje, więc tak naprawdę do ZOO trzeba się wybrać wcześnie albo w tygodniu.

We Wrocławiu parking jest dużo większy, ale od wiele lepszym sposobem jest dojazd tramwajem - zwłaszcza, że kursuje kilka linii, dojeżdżających pod samą bramę (w Poznaniu od linii tramwajowej trzeba przejść mniej więcej kilometr). Inaczej czekają na nas korki - zarówno przy dojeździe, jak i wyjeździe.

Samo ZOO

Szybko przechodząc do meritum - podobało mi się. I zwierzęta (wreszcie można obejrzeć lwa! wreszcie można obejrzeć konika morskiego! wreszcie są na żywo pingwiny!), i cała infrastruktura (choć akurat trwają jeszcze pewne prace budowlano-remontowe, co nieco utrudnia poruszanie się).

Sam ogród zoologiczny jest mniejszy niż w Poznaniu, co z pewnością ucieszy osoby nie lubiące zbyt dużo chodzić. Jest tu bardziej "kompaktowo". Dla mnie - fotografa - to akurat źle, bo brakuje przestrzeni i ciekawego tła. Pod tym względem wolę rozległość poznańskiego "Nowego ZOO". To samo mogą na pewno powiedzieć żyrafy, niedźwiedzie czy tygrysy - wybiegi dla zwierząt są zauważalnie mniejsze.

Najbardziej przygnębiające wrażenie zrobił na mnie pawilon dużych małp. Raz, że siedziały one w czymś, co nieodparcie kojarzyło się z więziennymi celami (głównie przez mocarne kraty), dwa - spojrzenie szympansa, rzucone zza tych krat, jest tak pełne wyrzutu i smutku, że ucieka się stamtąd z wyrzutami sumienia...

Podsumowując

Jeśli miałbym się jeszcze do czegoś przyczepić, to strona www. Niby wszystko fajne, ale gdy próbowałem kupić zdalnie bilety, dostępność strony na smartfonie jest tragiczna (nie ma specjalnej wersji mobilnej). Na komputerze niektóre pola formularza same mi się czyściły, a przy samym zamawianiu strona ogłosiła strajk i nie wiedziałem, czy czekać, czy ponawiać, więc w końcu kupiłem bilety już przy wejściu do ZOO (tutaj plus za sporo kas automatycznych, gdzie bez problemu można bilet kupić samodzielnie, płacąc kartą.

W sumie więc było nieźle, co odnotowuję z satysfakcją. Trzeba tylko wyrobić sobie UrbanCard Premium, bo inaczej wizyty w ZOO wykończą naszą rodzinę finansowo (jednorazowa wizyta kosztowała nas w sumie prawie 150zł)...

PS. Przepraszam za dużą liczbę zdjęć - dawno nie fotografowałem i nie mogłem się powstrzymać.

Komentarze

  1. Mnie taka ilość zdjęć nie przeszkadza.:))) Zwłaszcza pięknych.
    A zwierzęta są wspaniałe. Oczywiście niebieska jaszczurka ma pierwsze miejsce.:))) Nie wszystkie zwierzaki znam z nazwy, ale zawsze miło popatrzeć. Muszę synkowi pokazać, córcia jakoś nie podziela fascynacji gadami i płazami.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham chodzić do zoo. Za każdym razem jak wybieramy miejsca na kolejne wakacje to obowiązkowo musi być w nich Zoo! :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz