[K] Wiedźmin III - edycja kompletna
Taaak, 22 czerwca 2015 roku... Wtedy po raz pierwszy ukończyłem główny wątek gry "Wiedźmin III - Dziki Gon". Byłem grą zachwycony, mimo pewnych zauważonych niedogodności. Pół roku później przeszedłem dodatek, czyli "Serce z kamienia", ale późniejsze "Krew i wino" jakoś mnie ominęło. Teraz, mając zmodernizowany komputer, postanowiłem zainstalować tzw. edycję kompletną, czyli wersję podstawową plus oba dodatki. I sprawdzić, jak się sprawy mają w Velen, Novigradzie i reszcie dostępnych obszarów.
Jest inaczej?
Po rozegranych mniej więcej stu godzinach zaliczyłem i wątek główny, i pozostałe dwa, przez kilkanaście kolejnych biegałem po całej mapie i kończyłem misje oraz zbierałem fanty z miejsc oznaczonych znakami zapytania. A kiedy i tego zabrakło, poczułem nareszcie, że przeszedłem "Wiedźmina". No, powiedzmy, bo powinienem zacząć od nowa i wypróbować alternatywne odgałęzienia fabuły.
Ano właśnie. Przez cały czas grania nie byłem pewien, czy autorzy przez te wszystkie lata wzbogacili grę o nowe rozwiązania fabularne, czy po prostu przechodziłem wersję mocno różniącą się od tej sprzed ośmiu lat, bo coś na początku zrobiłem inaczej. W "Wiedźminie" przecież dokonywane wybory mają swoje konsekwencje, czasem spore, także w przyszłości.
Nie jestem zatem pewien, czy różnice w stosunku do historii, którą pamiętam z pierwszego grania, wynikają tylko z moich wyborów, czy jednak coś niecoś się pozmieniało. Nie da się bowiem ukryć, że gra przeszła zmiany...
Grało się świetnie
Stwierdzam, że osiem lat wydawania kolejnych łatek (nawet w momencie, kiedy grałem teraz, wyszedł kolejny patch) przyniosło skutek. Gra nie wykrzaczyła mi się ani razu, nie miałem problemów z zapisywaniem stanu, nic się nie przycinało - jednym słowem, wreszcie można było zagrać zupełnie bezstresowo.
Niewątpliwą korzyścią obecnej konfiguracji było to, że grałem bez problemów w rozdzielczości 2560x1440, z grafiką ustawioną na RT, czyli korzystając z ray tracingu. Nic się nie haczyło, gra była płynna nawet przy sporej liczbie postaci na ekranie (co doceniłem szczególnie w finale "Krwi i wina" - kto grał, ten wie).
W zasadzie tylko jedna rzecz uprzykrzała rozgrywkę - w momencie wczytywania stanu gry, "Wiedźmin" często pokazuje pseudo-komiksowe scenki związane z fabułą:
Wyświetlanie nie jest problemem - problemem jest tekst, czytany w tym czasie przez lektora. Po kilku razach zna się go na pamięć i można dostać szału, słysząc go kolejny i kolejny raz, zwłaszcza że ma się wrażenie, że niepotrzebnie wydłuża on wczytywanie, a przeklikać czy pominąć się go nie da.
Czasami męczące jest przeklikiwanie spacją scenek fabularnych, jeśli zapisaliśmy stan tuż przed nimi, a tuż po nich na przykład zaraz giniemy, bo mamy mało punktów życia, a akurat opadają nas wrogowie. Wtedy czasem dostajemy ekstra-irytujące combo: najpierw komiks z lektorem, potem scenki, a potem szybka śmierć - i znów, komiks, scenki, śmierć...
Przeszedłem wszystko, co było do przejścia - główny wątek fabularny oraz oba dodatki, do tego wszystkie możliwe zlecenia, które udało mi się wyłapać oraz zlikwidowałem wszystkie "znaki zapytania". Jedynie "Gwinta" sobie odpuściłem, bo po prostu nie trawię tej karcianki...
Ale na plus!
Generalnie jednak wrażenia mam jak najbardziej pozytywne. Zwłaszcza że granie z "Wiedźmina" po raz kolejny nie sprowadza się do odtworzenia wszystkiego jeszcze raz z pamięci (jak gra się np. w "Unreala") - tutaj można spokojnie wybierać inne gałęzie fabuły, zrobić różne rzeczy na różne sposoby i sprawdzać, co z tego wyjdzie.
Czy jeszcze kiedyś zagram? Hm... dziś wydaje mi się to mało prawdopodobne, bo nasyciłem się "pod dekielek", ale nigdy nie wiadomo.
To co prawda gra, a nie serial, ale zgadnij co teraz nucę?:))) A ponoć Sapkowski pisze nową książkę...
OdpowiedzUsuńChyba nie piosenkę o rzucaniu czegoś metalowego wiedźminowi? :D Co do Sapkowskiego, to pożyjemy, zobaczymy :D
UsuńA zanuć sobie i sprawdź czy pasuje.:)))))
Usuń