[K] Photoshop CS6 vs Affinity Photo 2
Po ostatnich przebojach z firmą Adobe i jej podejściem do klienta, przez ponad tydzień używałem do grafiki rastrowej wyłącznie programu Affinity Photo 2. Chociaż jestem wielbicielem Affinity Designera i od dawna nawet już nie instaluję Corel Draw, to w przypadku grafiki rastrowej miałem pewne opory. Photoshopa znam dość dobrze od bardzo wielu lat, wiele rzeczy robię intuicyjnie, nawet o tym nie myśląc (np. wypełnianie, zaznaczanie, praca na maskach, klonowanie czy stosowanie pędzla korygującego). Zmiana wielkości pędzla, przywracanie standardowych kolorów czarnego i białego - takie rzeczy po prostu "dzieją się same", kiedy pracuję nad jakimś retuszem na przykład. Dokładnie wiem też, jakie narzędzia mam do dyspozycji i kiedy które z nich najlepiej mi się sprawdzi, więc nie tracę czasu na niepotrzebne eksperymenty. Mając więc zwykle do wyboru: szybka praca znanym narzędziem lub poznawanie nowego, zwykle wybierałem pierwszą ścieżkę...
Ktoś może zapytać, po co mi w takim razie Affinity Photo 2? Ano, właściwie do tej pory - po nic. A w zasadzie było jedno takie zastosowanie, gdzie Photoshop CS6 nie ma odpowiedniego narzędzia: usuwanie rastra papieru fotograficznego ze starych zdjęć. Tutaj Affinity było bezkonkurencyjne. Ale obecnie powstało pytanie - czy jestem w stanie przestawić się w całości na Affinity Photo 2, żeby w razie humorów firmy Adobe ostatecznie machnąć ręką na Photoshopa CS6?
Prace typowe
Bardzo szybko okazało się, że w typowych pracach jest naprawdę nieźle. W większości wypadków skróty klawiaturowe albo są "z marszu" zgodne z tymi z Photoshopa, albo można je przedefiniować. To już bardzo duży plus, bo w takim wypadku obróbka nie wymaga ciągłego zastanawiania się czy błądzenia kursorem po ikonach narzędzi w poszukiwaniu tego właściwego.
Skróty w dużej mierze bazują na Photoshopie, ale w razie czego mamy możliwość ich przedefiniowania
A co w moim przypadku jest "typową pracą"? Przycinanie zdjęć, obróbka kolorów, retusz za pomocą tabletu Wacoma, rekonstrukcje starych fotografii, obróbka portretów, fotomontaże. Bardzo rzadko rysowanie, bo o wiele wygodniej rysuje mi się w Clip Studio Paint lub Paintstorm Studio, które są daleko lepsze w tego typu zastosowaniach.
Nie mogło obyć się tym razem bez zdefiniowania odpowiedniego profilu w Stream Decku:
Konfiguracja w Stream Decku na razie uboga, ale to dlatego, że głównie i tak korzystam z klawiatury
Tutaj widać, co najbardziej przydaje mi się do pracy, choć szczerze mówiąc, i tak na ogół korzystam po prostu z klawiatury.
Nie ma problemu w Affinity Photo 2 z różnego rodzaju efektami, które można nałożyć na poszczególne warstwy, są też warstwy efektowe, jeśli nie chcemy "fizycznie" modyfikować pikseli, tylko mieć możliwość powrotu do ustawień. Oprócz tego, że można utworzyć osobną, niezależną warstwę efektową, oddziałującą na wszystkie warstwy poniżej, można też "podpinać" warstwy efektowe "pod" warstwę rastrową. Tym samym mamy do dyspozycji niejako odpowiednik smart objects z Photoshopa, bo w Affinity Photo 2 w sumie każda warstwa jest obiektem inteligentnym. Rozumiem przez to, że można zmienić np. jej rozmiar, ale tak naprawdę warstwa jest skalowana tylko na potrzeby widoku - kiedy ją ponownie powiększymy, będą widoczne wszystkie wcześniejsze detale. A skoro każda taka warstwa (obiekt) może mieć swoją listę podpiętych i edytowalnych efektów, to w zasadzie nie musimy się przejmować tym, że pracujemy na rastrach.
Całkiem nieźle działa pędzel leczący, zwłaszcza w odmianie inpaint, czyli nie wymagającej "próbkowania", tylko starającej się dobrać źródło z otoczenia. To rewelacyjne ułatwienie przy usuwaniu paproszków, kropek, kurzu czy drobnych pęknięć, szczególnie z wykorzystaniem tabletu piórkowego. Także wypełnianie typu inpaint (w Photoshopie - "z uwzględnieniem zawartości") daje radę, więc do prostych prac typu wypełnienie pustego narożnika, który pozostał nam o obróceniu zdjęcia, program daje sobie radę.
Ciekawostki z Affinity Photo 2
O usuwaniu wzorków już wspominałem, ale okazuje się, że Affinity Photo 2 ma jedną, dość dobrze działającą funkcję, której w Photoshopie CS6 się nie uświadczy. Chodzi mianowicie o Object Selection Tool, czyli zaznaczanie obiektów. Pierwsze użycie tego narzędzia wiąże się z pobraniem dodatkowego modułu AI, ale później już można po prostu korzystać - przesuwamy kursor na obiekt, który chcemy na fotografii zaznaczyć i zatrzymujemy. Narzędzie przeanalizuje zawartość i pokaże specjalnym wzorem, co wykryło. Możemy skorygować wybór ruchami myszki, np. przesuwając myszkę w stronę elementów, które nie zostały wybrane, a powinny.
Zaznaczamy sikorkę z tyłu?
A może korygujemy tło?
A może jednak interesuje nas mazurek na pierwszym planie?
Zatwierdzenie lewym klawiszem myszy powoduje utworzenie zaznaczenia, które umożliwi nam na przykład wycięcie danego obiektu lub wypełnienie jego miejsca.
Zaznaczenie można, oczywiście, poprawiać w specjalnym edytorze, ustalając szerokość wtapiania, gładkość, przesunięcie itp. Podejrzewam, że współczesny Photoshop ma to rozwiązane jeszcze lepiej, ale cóż - nie mam współczesnego Photoshopa.
Krawędzie zaznaczenia można starać się skorygować za pomocą specjalnego narzędzia
Na potrzeby tego opisu postanowiłem zrobić szybki fotomontaż - dodać na pierwszym planie innego mazurka, dopasować go kolorystycznie i rozmyć, by sprawić wrażenie, że zdjęcie od początku tak właśnie wyglądało. Wrzucony dodatkowy ptaszek był ciut zbyt ciepły w kolorach i zbyt ostry:
Zbyt ostra i zbyt ciepła w barwach fotografia z pewnością musiała zostać dopasowana
Narzędziem do zaznaczania obiektów błyskawicznie wyciąłem nowego mazurka z tła, a po nałożeniu na jego warstwę obiektu krzywej dopasowałem nasycenie kolorów. Dodatkowa warstwa balansu bieli pozwoliła skorygować kolorystykę i dopasować ją do reszty, zaś na koniec pozostało skorzystać z filtra Lens Blur do zasymulowania nieostrości obiektywu i na osobnej warstwie przyciemnić płot "pod" mazurkiem, robiąc cień:
Jak na dosłownie 5 minut roboty efekt oceniam na całkiem zadowalający...
Przy okazji tej konkretnej pracy odkryłem bardzo przydatną rzecz - otóż aktualny widok (przybliżenie i położenie) można zapisać jako preset, żeby móc dokładnie to takiego samego widoku powrócić w przyszłości. Można wręcz tworzyć widoki do prac nad odległymi partiami obrazu i zamiast tracić czas na "odzoomowywanie" i przesuwanie widoku, po prostu klikać na zdefiniowane widoki:
Presety widoku? Bardzo poręczna funkcja!
Bardzo mi się podoba bardzo mocna integracja z Designerem - elementy wektorowe można spokojnie przeklejać z Designera i zachowują one wszelkie właściwości wektorowe, da się je wyedytować na miejscu, np. zmienić kolor, gradient, czy wręcz zmienić przebieg węzłów (!). Nie potrzebujemy też Designera, żeby wstawić podstawowe kształty wektorowe, czyli prostokąty, koła, serca, gwiazdy, trapezy itp.
Wektorowe kształty można zarówno dodawać, jak i zmieniać
Bardzo wyraźnie widać, że pakiet Affinity (Designer, Photo i Publisher) działają na dokładnie tym samym silniku, czyli w zasadzie w każdym da się zrobić to samo, a podział na grafikę wektorową, rastrową i publikacje wynika w zasadzie z chęci uproszczenia życia użytkownikom i, naturalnie, z motywów biznesowych.
Niby gorszy, a jedak nie
Chciałoby się powiedzieć, że Affinity Photo 2 stoi na z góry przegranej pozycji, bo "nie jest Photoshopem". I rzeczywiście nie jest, ale po tym tygodniu (a w zasadzie już dwóch) chyba się przekonałem, że w zasadzie z wszystkim sobie poradzę za pomocą Photo 2 i stary Photoshop CS6 jednak nie jest taki niezastąpiony. Plusem Photo 2 jest też fakt, że to program nowy, nowoczesny i ciągle rozwijany, chociaż na temat szybkości prac Affinity znalazłbym parę cierpkich słów. Niemniej, jest niezerowa szansa na nową wersję Photo 2, dużo większa niż to, że Adobe zrezygnuje z Creative Cloud.
Jeśli ktoś się waha - śmiało polecam pobrać wersję testową Photo 2 i obadać samodzielnie. Naprawdę, do wielu zwyczajnych działań ten program starczy aż nadto, a duża zgodność skrótów klawiaturowych i podobny sposób obsługi w porównaniu do Photoshopa są mocnymi argumentami "za".
Komentarze
Prześlij komentarz