[K] Logitech MX Vertical
Jakoś tak od marca 2024 roku moją główną myszką była Logitech Lift Graphite i naprawdę nie dam o niej powiedzieć złego słowa. Gdyby nie kontuzja nadgarstka Żony i fakt, że bardziej pasowała jej właśnie wersja Lift, a nie MX Vertical, nie czytalibyście tego testu. W międzyczasie przez moje biurko przewinął się też trackball Logitech MX Ergo S, ale póki co nie miałem do niego cierpliwości - może jeszcze nadejdzie jego czas. Tymczasem moja ręka spoczywa na MX Vertical.
Rzadko patrzę na myszkę z góry, ale...
Oczekiwania i rzeczywistość
Przyznam, że w Lifcie brakowało mi w zasadzie wyłącznie "ciężkiego kółka", tj. takiego znanego z MX Masterów. Można nim "zakręcić" i zdjąć palec, a kółko kręci się dalej, bez mozolnego ruchu popychającego. Genialne rozwiązanie, które nie wiedzieć dlaczego nie trafiło ani do Lifta, ani - niestety! - do Verticala. Tego żałuję najbardziej.
Osoby znające tylko zwykłe myszki mogą być zaskoczone tym wyglądem
W zasadzie bowiem, mimo wyższej ceny, z mojego punktu widzenia MX Vertical jest jednak krokiem wstecz w stosunku do Lifta. Nie ma tak wygodnego, "opływowego" kształtu, choć mojej wielkiej łapie daje lepsze podparcie. Zrezygnowano w nim z zewnętrznego zasilania ogniwem AA/AAA na rzecz wbudowanego akumulatora ładowanego przez port USB-C. Niby nie jest to duże utrudnienie, bo myszka działa naprawdę długo na jednym ładowaniu, ale rozładowanie akumulatora oznacza konieczność pracy przez jakiś czas na kabelku, a dodatkowo - jeśli tak jak w moim MX Masterze - padnie akumulator, myszka zamieni się w efektowny przycisk do papieru.
Tak Vertical wygląda "od frontu"
Jeśli chodzi o funkcjonalność, to myszka ma sześć przycisków (w tym jeden to rolka). W sumie jedyny ciekawy bajer, jaki odkryłem w sterowniku, to możliwość "podpięcia" pod przycisk na szczycie myszki funkcji powiększania ekranu. Domyślnie przycisk ten zmienia czułość myszki, jednak lupka przydaje mi się zaskakująco często (ha, ha, wiadomo, oczy już nie te).
Sprytna funkcja lupki, szkoda, że nie da się wtedy klikać ze zwiększoną precyzją (sterownik robi po prostu screenshota i pozwala go obejrzeć w powiększeniu)...
Nominalne rozdzielczości myszki (te, które domyślnie przełącza się przyciskiem na szczycie myszki) to 1000 i 1600dpi, ale sensor może pracować nawet z rozdzielczością 4000dpi, więc raczej nikt nie powinien narzekać na brak precyzji. Z kolei sama myszka jest stosunkowo lekka (jak na swoje rozmiary) - 125g.
Wygoda i wnioski końcowe
Pod względem wygody użycia początkowo było gorzej niż w Lifcie, ze względu na większą wysokość (120mm kontra 108mm), także podstawka na kciuk jest inaczej wyprofilowana. Po paru dniach dłoń się przyzwyczaiła i pracuje mi się teraz równie wygodnie co Liftem, a może i wygodniej, bo dłoń jest minimalnie bardziej odchylona do pionu i pewnie trzyma obudowę. W każdym razie dwutygodniowy powrót do MX Mastera 3S, który miałem w tak zwanym międzyczasie, był średnio przyjemny - podtrzymuję zdanie, że dla mnie myszki pionowe sprawdzają się po prostu lepiej i tyle.
Od tej strony myszka wcale nie wygląda normalniej
Osobną kwestią pozostaje wciąż cena - a ta ciągle oscyluje (oficjalnie) między 400 a 500zł, co jak na myszkę jest kwotą bardzo dużą. Zdecydowanie, jeśli tylko nie macie bardzo dużych dłoni, polecam najpierw przetestować czy "pomacać" w sklepie Lifta, który jest przynajmniej połowę tańszy, a w zasadzie w niczym poza gabarytami nie ustępuje Verticalowi. Powiem więcej - zewnętrzny akumulator i bardziej obłe kształty z mojego punktu widzenia sprawiają, że Lift jest myszką po prostu lepszą.
Na koniec konkluzja z zupełnie innej beczki: jestem ciekaw, czy byłbym w stanie przyzwyczaić się do trackballa - MX Ergo S jest ciągle u mnie, tyle że po rozłące z myszką pionową chciałem wrócić do niej jak najszybciej, więc testy trackballa jeszcze przede mną. Nastawiam się raczej sceptycznie, ale kto wie - do pionowej myszki też musiałem dorosnąć...





Komentarze
Prześlij komentarz