[K] Logitech Lift Graphite

Przez ostatnie 6 lat używałem dwóch myszek: Logitech MX Master oraz jej następczyni, MX Master 2S. Obie świetne, ergonomiczne, ładne, bezprzewodowe i z funkcją obsługi do trzech komputerów - no, powiadam Wam, rewelacja!

Logitech Lift Graphite z lotu ptaka

Czas na zmiany

Niestety, jedna z myszek, a konkretnie lepsza MX Master 2S, zaczęła się psuć w ubiegłe wakacje, kiedy akurat ogrywałem poraz kolejny Wiedźmina 3. Przestał kontaktować laser, chociaż po stuknięciu w myszkę - niby zaczynał pracować na nowo. Po kilku tygodniach takich "przygód" ostatecznie przesiadłem się na leżącą w szufladzie MX Master, bo S2 przestała definitywnie kontaktować, nawet po zerwaniu padów, otwarciu obudowy i dokładnym przeczyszczeniu.

I kiedy wydawało się, że nie jest tak źle, w styczniu tego roku stara MX Master zaczęła mieć problemy z zasilaniem. Raz pokazywała, że nie ma energii i trzeba ją naładować, potem niby energię już miała, a czasem mimo ładowania przez parę godzin wskaźnik nigdy nie wskakiwał powyżej drugiej diodki. Niby działa ciągle, ale zdarza się jej "haczyć" i wyświetlać komunikat o rozładowaniu, po czym zaczyna działać "sama z siebie", nawet bez ładowania. Awaria wisi w powietrzu.

Chcąc raz jeden w życiu być przygotowanym na najgorsze, zacząłem się rozglądać za następczynią - a wymagania mam spore, o czym za moment.

3S - nie

Oczywistą rzeczą byłaby wymiana na najnowszy model MX Mastera, czyli 3S. Ale, szczerze mówiąc, kiedy zobaczyłem cenę MX Master 3S, zbliżającą się do 500zł (!), to jakoś przeszła mi ochota. Wprawdzie w internecie da się wyszukać nową sztukę za ok. 420-430zł, ale to wciąż sporo.

Miałem dwa warunki, które nowa myszka MUSIAŁA spełniać i dwa, które byłyby przydatne. Przede wszystkim chciałem myszkę bezprzewodową i to najlepiej z funkcją podłączenia nie tylko przez logitechowy Unyfing, ale też przez zwykły Bluetooth. Moje biurko i tak zawiera dostatecznie dużą liczbę kabli, poza tym drugim koniecznym warunkiem była współpraca myszki z dwoma komputerami, do czego się okrutnie przyzwyczaiłem przez te wszystkie lata. Możliwość błyskawicznego przełączenia się między jednym komputerem a drugim to coś, co naprawdę się docenia, zwłaszcza jeśli ma się jeszcze tak samo przełączalną klawiaturę bezprzewodową. Koncepcja jest genialna, wykonanie wprawdzie nieco kuleje, ale daje radę.

Warunki bojowe

Warunki "przydatne" to możliwość szybkiej rotacji rolki - to trudno wyjaśnić komuś, kto nigdy z tego nie korzystał. Chodzi o to, że rolki w MX Masterach można normalnie obracać, ale można też mocno "pchnąć" i one wtedy obracają się same - to idealne rozwiązanie do przewijania długich list czy dokumentów. Niby bez tego da się żyć, ale co to za życie...

U normalnej myszki - plecki, tutaj - bok

Ostatnia sprawa to zasilanie. Tym razem chciałem jednak wybrać model zasilany ogniwem czy ogniwami AA. Przekonałem się, że akumulatorki wbudowane to prosta droga do śmierci myszki, jeśli te akumulatorki się zestarzeją lub utracą pojemność. Poza tym jednak wkurzające były te godziny, kiedy musiałem pracować z myszką "na uwięzi", bo akurat pokazała brak energii i wymusiła podpięcie w celu ładowania.

Dlaczego Lift?

MX Mastery są dosyć "wysokimi" myszkami, co akurat bardzo przypadło mi do gustu - naprawdę, bo bardzo krótkim przyzwyczajeniu praca jest niesamowicie wygodna. W pracy jednak miałem możliwość "przymierzyć" się do myszki pionowej, gdzie dłoń jeszcze bardziej spoczywa na swojej krawędzi, a nie "leży" na myszce. I kiedy wyszukałem na stronie Logitecha, że ma kilka takich modeli, wybrałem właśnie Lift.

W świetle słońca

Do wyboru miałem jeszcze MX Vertical, ale jako że zdążyłem chwilę popracować z Liftem i było to doświadczenie przyjemne, postawiłem chwilowo na mniejszą myszkę.

Niestety, rolka to jedna ze słabszych stron myszki...

Wszystkie moje wymagania myszka w zasadzie spełnia - jest i zasilanie ogniwem AA, jest Bluetooth, jest możliwość przełączania się między komputerami. Tylko rolka... niestety, nie ma tu "pędzącej" rolki, tylko taka lekka, której mocniej rozpęcić nie sposób. Ale cóż... do testów!

Testy, nie testy

Rzecz jasna, nie robiłem żadnych specjalnych sprawdzeń, zabiegów i niczego nie mierzyłem. Po prostu zacząłem tej myszki używać - a że spędzam przed komputerem z oczywistych względów mnóstwo czasu, to i już po pierwszym dniu miałem pewne wnioski gotowe, a po dwóch tygodniach byłem pewien, że Lifta nikomu nie oddam i kolejna myszka też będzie pionowa.

Trzymamy i jeździmy

W pełni rozumiem obawy ludzi przed koncepcją pionowej myszki. Sterowanie w ten sposób wydaje się dziwne i mnie się też takie wydawało, ale wieloletnia praca z MX Masterami pokazała, że dłoń już choćby w takim stopniu obrócona, męczy się mniej, niż operując "na płasko". I chociaż początkowo takie przesuwanie kursora sprawia osobliwe wrażenie, to można się przyzwyczaić bardzo szybko, a potem... nie chce się wracać do zwykłej myszki.

Oczywiście, myszka o takiej konstrukcji średnio nadaje się do np. szybkich strzelanek, jeśli ktoś gra. Tu przyznam, że rozgrywka w takie stareńkie Unreal Tournament III szła jak po grudzie, ale nie spodziewałem się niczego innego. Sama myszka ma wystarczającą rozdzielczość 4000DPI, problemem jest inny ruch nadgarstka, może nie tyle mniej precyzyjny, co niedostatecznie szybki. Nie wiem, może po paru miesiącach pracy i ćwiczenia mięśni to się zmieni, ale na razie gry wymagające pracyzyjnego i szybkiego wskazywania czegoś na ekranie wybitnie mi "nie idą".

I jeszcze w słońcu...

Bardzo bałem się obsługi programów graficznych, niepotrzebnie jednak. Wprawdzie trzeba się nauczyć na nowo "przeciągania kursorem", a konkretnie trzymania palca na wciśniętym klawiszu. U mnie początkowo przy ruchu w prawo odrywałem odruchowo palec od przycisku i bardzo mnie to irytowało. Pomogły ćwiczenia.

Pion czy poziom?

Wybieram pion. Tak jak sześć lat temu miałem dylemat, czy pakować się w myszki bezprzewodowe, tak teraz dumałem, czy myszka pionowa się sprawdzi. I obie koncepcje okazały się strzałem w dziesiątkę (w moim przypadku przynajmniej). Ideałem byłaby chyba pionowa myszka z przezroczystą obudową, łapiąca w ten sposób światło do pozyskiwania energii z małych paneli słonecznych - odpadłaby konieczność ładowania. Samoładująca się ergonomiczna myszka bez kabla - byłbym pierwszy w kolejce.

...i po raz ostatni

Jedną z rys na tym niemal idealnym wizerunku Lifta (poza rolką) jest cena, wynosząca w momencie pisania tekstu 260zł za wersję grafitową (są jeszcze kolory biały i różowy, da się także kupić wersję dla osób leworęcznych). Jak na myszkę to sporo, ale w porównaniu do MX Mastera 3S - to połowa oficjalnej ceny.

Tak czy owak, na dzień dzisiejszy myszkę polecam każdemu, kto chce spróbować pracy z tak nietypowym urządzeniem. Albo się odbijecie, albo nie wrócicie do zwykłej myszki. Wyjątkiem są osoby o bardzo dużych dłoniach - im lepiej sprawdzi się zapewne MX Vertical, bo Lift nie będzie dostatecznie wysoki.

Komentarze