[K] Logitech MX Master vs Logitech G700s

Mysz bez ogonka

Bezprzewodowe myszy. Co myślicie na ten temat? W poprzedniej pracy miałem do czynienia z modelem Logitech M310, dołączonym do bezprzewodowej klawiatury i specjalnie zachwycony nie byłem - mysz miała czasem problemy z precyzją, no i była strasznie mała jak na moje wielkie łapska. Do tego stopnia, że czasem chwytał mnie (autentycznie!) skurcz w nienaturalnie ściśniętej dłoni. Teraz mam do dyspozycji modele MX Master (praca) i G700s (dom).

Z zewnątrz

Obie myszki są duże, można nawet powiedzieć - ogromne. Są wyprofilowane dla prawej dłoni, która spoczywa na nich bardzo wygodnie - subiektywnie wygodniej sprawdza się MX Master, być może dlatego, że nie ma aż tak wielu przycisków. Obie mychy są też przyjemnie ciężkie, choć wiem, że np. gracze preferują lekkie "gryzonie".

Logitech MX Master

W obu przypadkach wygoda pracy spada, gdy akumulatorki wyczerpią się i trzeba mysz podłączyć do komputera. Obie pracują wówczas jak myszki przewodowe, jednak kabelki USB są na tyle grube, żeby psuć wrażenie i przeszkadzać w precyzyjnym prowadzeniu kursora. Akumulatory pozwalają na mniej więcej 2 tygodnie pracy w Master MX (ta ma akumulator wbudowany i niewymienny), zaś G700s działa ok. 3-4 dni na pojedynczym "grubym paluszku", co jest o tyle wygodne, że w momencie wyczerpania wystarczy parę sekund na wymianę na akumulatorek naładowany i ciągle można pracować bez kabla. W przypadku MX Master trzeba godzinkę lub dwie popracować na uwięzi.

Logitech MX Master

Różnice

Co różni obie myszki? Na pewno wygląd... nie wiem, jak to napisać - elegancja? MX Master na pewno jest ładniejsza (jeśli to dla kogoś istotne). G700s ma za to więcej przycisków, które za pomocą specjalnej aplikacji od Logitech można przypisać do w zasadzie dowolnej funkcji. Obie myszki mają świetne rolki, które pracują w dwóch trybach: normalnym (delikatny klik przy przewijaniu) oraz szybkim - po zwolnieniu specjalnej blokady rolka nie doznaje praktycznie żadnego oporu i można nią "zakręcić" tak, że wiruje bez dalszej pomocy, co okropnie przydaje się podczas przewijania długich dokumentów. Zamiast pracowicie "miziać" rolkę palcem, puszczamy ją w ruch i obserwujemy przewijanie dokumentu. Głupie, ale jak się raz spróbuje, to brakuje tego w zwykłych myszach.

Logitech G700s

MX Master ma jeszcze jednego asa w rękawie - jest to druga rolka, umieszczona pod kciukiem, która służy do przewijania dokumentów w poziomie. Też głupotka, a cieszy, zwłaszcza w arkuszach kalkulacyjnych i programach graficznych, a czasem też na stronach internetowych.

Obie myszki mają możliwość współpracy z komputerem albo przez Bluetooth, albo przez dołączony klucz Unifying - w przypadku MX Master możemy współpracować z kilkoma urządzeniami, które wybieramy przełącznikiem na spodzie myszki (dzięki czemu jedną myszką możemy sterować np. laptopem i komputerem stacjonarnym).

Logitech G700s

G700s ma lepszy przetwornik laserowy, pracujący z rozdzielczością nawet 8200dpi (!), podczas gdy MX Master dysponuje (jako model starszy i w dodatku przeznaczony do biura) rozdzielczością "zaledwie" 1600dpi. W pracy może nie odczuwa się tej różnicy, ale w grach jest ona już zauważalna. Poza tym osobiście lubię mieć ustawioną dość wysoką czułość myszki, żeby za bardzo nie machać nią po podkładce. Współczesne konstrukcje są pod tym względem szalenie wygodne, bo ruch kursora jest i dynamiczny, i precyzyjny - choć nie oszukujmy się, 8200dpi w pracy ze zwykłymi dokumentami jest jednak pewną przesadą.

Werdykt

Nie myślałem, że to kiedyś napiszę, ale przekonałem się do bezprzewodowych myszek. Polecam oba modele, bo są porównywalnie dobre - mnie się minimalnie wygodniej korzysta z MX Master, ale z kolei G700s ma więcej przycisków i wyższą rozdzielczość, jeśli komuś na tym zależy. Jedyne, co może przeszkadzać, to cena, jednak w tym wypadku zdecydowanie płaci się za jakość, a nie tylko markę - a w przypadku myszki "służbowej" jest to wada pomijalna.

Komentarze

  1. Cóż, pod względem technicznym to się nie znam. Mam taką bezogonkową już od dawna, bo wygodniejsza. Ale muszę przyznać, że kot na nią na początku uparcie polował.:)))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz