Pixel a reszta

Pisałem dawno temu o reaktywacji pisma Secret Service, które po dwóch numerach przemianowano na Pixela. Byłem wtedy ciekawy, jak długo uda się wydawać okołogrową publicystykę na, było nie było, ciasnym polskim rynku, rządzonym od wielu, wielu lat przez CD-Action.

Przyznaję, że kupuję oba tytuły, co piękniejsza połowa ma mi za złe (że niby gromadzenie makulatury i tym podobne). Pixela miałem przez ostatni rok nawet w prenumeracie. Jak dzisiaj patrzę na te dwa czasopisma?

Pixel

Patrzę na to pismo z takim pewnym ciepłem w sercu. Znajduję w nim to, co chcę znajdować - ciekawą publicystykę, nienachalne recenzje gier, ciekawostki z branży, w tym np. wywiady z członkami młodych grup deweloperskich. Mam dostęp do słów pisanych przez ulubionych dziennikarzy (tak, "Borek", na Ciebie patrzę, ale Michał R. Wiśniewski i Krupik też sporo dokładają do całości; a ostatnimi czasy robi to też... Wojciech Pijanowski).

Najsłabszym ogniwem czasopisma (dla mnie) są recenzje, bo po pierwsze są mocno zachowawcze (troszkę się to ostatnio zmienia), a po drugie jeszcze do niedawna nie miały nawet ocen.

Nie zmienia to faktu, że wyczekuję każdego numeru i lekturę zaczynam z wypiekami twarzy od felietonu na ostatnich stronach. Lubię.

CD-Action

Weteran polskiego rynku prasowego dla graczy trzyma się krzepko - ponad 20 lat obecności na rynku robi wrażenie nie tylko w branży informatycznej. Obecnie tytuł jest wydawany bardzo profesjonalnie - wypracowano klarowny styl, a grono wiernych czytelników ciągle kupuje kolejne numery.

Nie da się jednak ukryć, że - początkowo ignorowane - pojawienie się Pixela wpłynęło na CD-Action. Zdecydowanie podciągnięto w nim publicystykę w ostatnich latach. Redakcja sprytnie wykorzystała także obserwowaną modę na granie w stare gry i wydała już dwa specjalne numery Retro. Trochę to nieelegancko wyszło - z jednej strony "podśmiechiwanie się" z konkurencji, a z drugiej - kopiowanie jej pomysłów...

Mnie powoli odstręcza zmęczenie formułą CD-Action. Niby nic konkretnego nie mam przeciwko, ale mając wybór, najpierw czytam Pixela, a pismo wrocławian zawsze na drugim miejscu. Jeśli miałbym zdecydować się tylko na jeden tytuł, Pixel wygrałby bezdyskusyjnie.

100 lat!

Niemniej - jako wielbiciel prasy drukowanej - życzę obu redakcjom jeszcze wielu lat udanej działalności. W tej dziedzinie nadal jestem dinozaurem. I tak pozostanie, zanim nie znajdę w sieci portalu z treściami na równie wysokim poziomie.

Komentarze