[O] Kręci się - Gwiezdne smugi

Miałem okazję przeczytać kolejny fotobook z elektronicznej księgarni Ewy Prus i Piotra Dębka, "Jak fotografować... gwiezdne smugi". Do tematu fotografowania rozgwieżdżonego nieba już kiedyś podchodziłem, niestety z takimi sobie efektami:

Jest to jednak zagadnienie ciekawe, zatem postanowiłem "liznąć" nieco teorii.

Zakup i ogląd

Podobnie jak poprzednio, zakup został zrealizowany za pomocą przelewu (nadal nie ma możliwości zakupu przez PayPal czy np. SMS). Link do fotobooka odebrałem mailem (format PDF) i po pobraniu, ze względu na niewielką objętość (37 stron), pochłonąłem błyskawicznie.

Treść i uwagi

Fotobook jest wydany starannie. Znalazłem wprawdzie na stronie ósmej literówkę, ale zasadniczo do strony edycyjnej nie mam więcej uwag. Tradycyjnie w treść wplecione są reklamy (dwie) warsztatów, prowadzonych przez Ewę i Piotra. Wolałbym, żeby były one zgrupowane na końcu lub na początku, bo nie cierpię, jak coś przerywa mi czytanie, nawet jeśli przerzucenie reklamowej strony to chwila.

Jak się można domyślić, ekspertem od opisywanego rodzaju zdjęć nie jestem i raczej traktuję opisywaną książkę jako podręcznik, z którego czegoś się nauczę. Nie będę zatem podważał prezentowanej teorii, tym bardziej, że zgadza się ona z moją wiedzą na temat plenerowej fotografii nocnej (to, że nie robię zdjęcia gwiazdom, nie znaczy, że nie wychodzę po zmroku z aparatem).

Zastrzeżenia mam w zasadzie tylko do części związanej z obróbką. Po pierwsze, na stronie 30 opisywany jest sposób obróbki "paczkami" po kilkanaście lub kilkadziesiąt plików, przy czym efekt jednej paczki proponuje się zapisać w formacie JPG. Wydaje mi się, że jednak powinno być tu zaznaczone, że lepiej zapisać w jakimś formacie bezstratnym (TIFF, PSD), ponieważ za chwilę te pliki również posłużą do scalania finalnego obrazu. Rozumiem, że przy słabej kompresji JPG artefakty nie są mocno widoczne, jednak bijemy się koniec końców o jak najlepszą jakość, a zapis do TIFF nie jest bardziej skomplikowany niż do JPG - po co więc godzić się na niepotrzebny kompromis?

Drugie zastrzeżenie to niejako niedosyt. Zaprezentowano dość żmudną obróbkę za pomocą Photoshopa, nie wspominając, że do przetwarzania zdjęć nieba (w tym np. odejmowania "darków", czyli klatek z szumem matrycy) istnieją specjalizowane programy. Jestem pewien, że czytałem o nich kiedyś na forum Nikoniarzy, jednak obecnie nie mogłem odszukać tego wątku, by wesprzeć się choćby jedną nazwą. Jak na pozycję mającą definitywnie "rozprawić się" z tematem, brakuje mi opisu programów wyspecjalizowanych w tym temacie, które przetworzą dziesiątki czy nawet setki zdjęć (powstałych w wyniku metody interwałowej) bez żmudnego scalania etapowego itp.

I co dalej?

Hm, trzeba po prostu wygospodarować nieco czasu po zmroku i udać się w odludne miejsce, by wypróbować przyswojoną wiedzę. Pora roku sprzyja, noc zapada coraz wcześniej, więc mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda mi się wykonać kilka zdjęć lepszych niż dotychczasowe. A książkę polecam!

Komentarze