Pamiętam mój pierwszy pobyt we Włoszech. Jeszcze w wiadomych czasach. Wróciliśmy na 22 lipca. Wyszłam do miasta. Zamknięte, puste sklepy, zakurzone wystawy, biało-czerwone dekoracje... Szaro-bura, brudna, siermiężna rzeczywistość. Jak przyszłam do domu, to się popłakałam. Kontrast był wtedy zbyt wielki...
Pamiętam mój pierwszy pobyt we Włoszech. Jeszcze w wiadomych czasach. Wróciliśmy na 22 lipca. Wyszłam do miasta. Zamknięte, puste sklepy, zakurzone wystawy, biało-czerwone dekoracje... Szaro-bura, brudna, siermiężna rzeczywistość. Jak przyszłam do domu, to się popłakałam. Kontrast był wtedy zbyt wielki...
OdpowiedzUsuń