Polskie fora
Wbrew pozorom, nie będę w tym wpisie narzekał (chociaż chciałoby się, oj, chciało!). Pragnę tylko zaznaczyć pewną rzecz, dość charakterystyczną w polskim internecie. Rzecz nie dotyczy może wyłącznie forów, bo spotkać się można z nią na dowolnym portalu, gdzie tylko ludzie mogą zostawiać wpisy i komentarze. Opieram się tutaj na własnych spostrzeżeniach, które ostatnio zostały zasadniczo wzmocnione wskutek prób znalezienia odpowiedzi na kilka pilnych pytań.
Jak to wygląda w praktyce?
W praktyce pojawia się na wybranym portalu naiwny człowiek, pragnący zasięgnąć wiedzy, poradzić się czy poprosić o pomoc. Oprę się na przykładzie z forum Nikoniarze.pl, bo stamtąd mam najświeższe wspomnienia.
- Słuchajcie, piszę pracę magisterską o elektrowniach. W sierpniu byłem w Solinie i zrobiłem potrzebne zdjęcia, jednak padł mi dysk. Czy ktoś mógłby mnie poratować fotografiami z tej elektrowni z miejsc ogólnie dostępnych, gdzie można fotografować? Z góry dziękuję za pomoc.
- Ooo, stary, to ja chcę zdjęcia z instytutu badań jądrowych!
- Ludzie to myślą, że można sobie fotografować wszystko, co wpadnie w oko.
- Może się przejedź jeszcze raz i zrób ponownie te zdjęcia?
- Mieszkam 400km od Soliny, to raczej nie wchodzi w grę.
- Myślę, że powinieneś zadzwonić do elektrowni i umówić się na sesję, na pewno pozwolą Ci zrobić zdjęcia do magisterki.
- A ja uważam, że w Polsce w ogóle nie ma poszanowania dla tajemnic gospodarczych. Takie fotografowanie powinno być zabronione!
- Też jestem tego zdania. Wszyscy się pchają z aparatami, a przecież to są wszystko ważne dane, które ktoś może wykorzystać w niecnym celu!
- Słuchajcie, mnie chodzi o zdjęcia, które można robić podczas normalnej wycieczki po elektrowni. Płaci się 14zł i zwiedza, robiąc zdjęcia.
- Że też ci z elektrowni się nie boją. Przecież ktoś może zorganizować atak terrorystyczny.
- Poza tym nieładnie, że nie chce Ci się tych zdjęć zrobić własnoręcznie, tylko wyłudzasz od innych. Potem mamy takich magistrów, jakich mamy.
- Przecież napisałem, że miałem te zdjęcia, tylko dysk mi padł
- Macie rację, ja mam do czynienia z absolwentami zaraz po studiach. W większości to tempaki.
- Pisze się tępaki i chyba się niewiele od nich różnisz
- To ciekawe, że to oni przychodzą do mnie po pracę, a nie ja do nich
- Rozporządzenia ministra jasno mówi, że zapory i elektrownie są ważnymi punktami strategicznymi i powinny być wyłączone z możliwości fotografowania
- Podaj numer tego rozporządzenia, cwaniaczku. Tak było kiedyś, teraz już nie.
- Słuchajcie, czy ktoś ma te zdjęcia i mi udostępni?
- Myślę, że do wysadzenia elektrowni wcale nie są potrzebne zdjęcia z wnętrz. Wypełnia się barkę dynamitem i puszcza z prądem - pierdyknie w zaporę i po sprawie.
- To nie tak łatwo napełnić barkę dynamitem, skąd weźmiesz dynamit?
- W ogóle co to za praca o elektrowniach? Pewnie znowu jakaś ściema, żeby ktoś mgr dostał
- Pracowałem przez 3-4 lata w bezpieczeństwie narodowym, nie powinno się rozprzestrzeniać takich zdjęć
- Barka się nie nadaje, uderzenie musi być pod linią wody.
- Ja byłem na Solinie i robiłem zdjęcia nawet, ale chyba mi nie wyszły
- Mogą być nawet mniej udane, najwyżej trochę sobie obrobię. Dałoby radę podesłać kilka?
- O ile pamiętam, nie trzeba było zezwolenia na robienie zdjęć na Solinie. Ale tam nic ciekawego nie ma!
- Dlaczego pod linią wody?
- To, że można fotografować, świadczy tylko o poziomie tumiwisizmu obecnych elit rządzących. Po prostu nikomu nie chce się myśleć!
- Nie mam tych zdjęć, gdzieś się zapodziały
- Pierwsze widzę, żeby ktoś w taki sposób zbierał materiały do magisterki. Przecież są biblioteki, jest internet, to najprościej na forum żebrać
- ...
I tak dalej, i tak dalej... Smutne jest to, że w większości dyskusji głos zabierają nie ci, co mają coś do powiedzenia, tylko ci, którzy lubią czytać własne wypowiedzi i wytykać innym błędy ("O, patrzcie, jak ja się znam!").
Co z tego wynika?
Niestety, wniosek jest taki, że na ogół ciężko jest o pomoc na polskich forach i portalach. Zanim trafi się ktoś, kto ZROZUMIE nasz wpis i zapragnie rzeczywiście POMÓC, człowiekowi ręce opadną i da sobie spokój, ewentualnie przerzuci się na jakieś forum zagraniczne. Bo ciekawostką jest fakt, że takie dyskusje jak powyżej, odbywają się najczęściej po polsku...
Osobiście bardzo rzadko już szukam porad czy pomocy na polskich forach - wolę przebić się przez anglojęzyczne wyniki wyszukiwania Google'a lub poszukać odpowiedzi na forach zagranicznych. Czasu straci się tak samo dużo, ale przynajmniej jest szansa na jakieś efekty!
Komentarze
Prześlij komentarz