ABBA - pamiętacie jeszcze?

Zespół ABBA i jego piosenki pamiętam od lat szczenięcych. Guzik rozumiałem z tekstów, ale te głosy, melodie i harmonie utkwiły we mnie na długo, a zapewne - na zawsze. I ostatnio Perełka zobaczyła na YouTube miniaturkę do teledysku jednej z piosenek. Włączyliśmy i posłuchaliśmy, a że się Młodej spodobało, to włączyliśmy kolejne. Perełka zaczęła wypytywać o to i owo, a ja się zorientowałem, że nie wiem o tym zespole praktycznie nic...

Postanowiłem nadrobić zaległości i poczytałem tu i tam o tym, kim są Agnetha Fältskog (blondynka), Anni-Frid Lyngstad (od zawsze kojarząca mi się z moją ciocią Danką), Benny Andersson (ten z brodą od instrumentów klawiszowych) i Björn Ulvaeus (ten z gitarą). No i o tym, że działali w sumie bardzo krótko, tylko 10 lat (jak Beatlesi, czego też się dowiedziałem późno, bo myślałem, że Czwórka z Liverpoolu grała przynajmniej 20 lat).

Co ciekawe, prawdziwa okazała się plotka, że to były dwa małżeństwa - wprawdzie niezbyt długotrwałe, bo Agnetha i Björn byli małżeństwem 7 lat, zaś Anni-Frid i Benny - dwa lata. Prawdą jest też, że zespół był niemal samowystarczalny, to znaczy, panie śpiewały, zaś panowie pisali muzykę (głównie Benny) i słowa (głównie Björn). Sprzedali ponad 300 milionów płyt, co plasuje ich w czołówce najlepiej sprzedających się zespołów, a jednocześnie unikali jak mogli wszelkich skandali i hulaszczego trybu życia - tak przynajmniej wnoszę z tego, że kiedy poszukiwałem informacji, nie znalazłem żadnych wzmianek o tego typu incydentach.

Wydaje mi się, że o ile nie każdy musi lubić piosenki tego zespołu, to zna przynajmniej kilka z nich. A ci, którzy lubią, bardzo łatwo mogą wpaść w nałóg przesłuchiwania ich wszystkich. Ja znalazłem na YouTube jedną z piękniejszych (moim zdaniem oczywiście) piosenek szwedzkiego kwartetu:

... a potem słuchałem kolejnych: "The winner takes it all", "Take a chance on me", "Ring ring", "Knowing me, knowing you", "Fernando", "Waterloo", "Super Trouper", "Gimme, gimme, gimme", "Summer night city"... no, i całą resztę. Może to i nie jest bardzo ambitna muzyka, może i teledyski z tamtych lat wydają się kiczowate, ale jest w tych melodiach "coś"...

Komentarze

  1. Pamiętam.:))) Co utwór, to przebój. Bardzo lubię.:)
    Na tym nagraniu niesamowite są... buty faceta w białym (który zresztą nieco przypomina młodego Luke'a Skywalkera:). No i zobacz, czym publiczność robi zdjęcia.:)))
    https://www.youtube.com/watch?v=YFk6-Mn-8yg

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D no, to jest dodatkowy bonus przy oglądaniu starych teledysków (które przecież wtedy dopiero raczkowały) - można się napatrzeć na stroje, na instrumenty, na fryzury... No i na to, jak bardzo wtedy wszystko wydawało się jakieś takie beztroskie... ;)

      Usuń
    2. A "facet w białym" to właśnie Björn Ulvaeus, autor większości tekstów piosenek ABBY :)

      Usuń
    3. Eeeech... To były czasy.:)
      Ale nazwiska to trudne mieli.:))) Zresztą ja mam tak, że nazwę zespołu i piosenki kojarzę, no i czasem wokalistę, ale reszta to już czarna magia. Nie potrafię zapamiętać.:)

      Usuń
    4. Mam tak samo, a wymądrzam się, bo dopiero co o tym czytałem ;)

      Usuń
  2. Ja też pamiętam! Ja też! Bardzo lubię ich piosenki. Kojarzą mi się z dzieciństwem :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też i wiem, że się z ABBY nigdy nie "wyleczę" ;)

      Usuń

Prześlij komentarz