[K] ShareX
W poprzednim poście opisywałem Screenpresso 2, program do zapisywania fragmentów ekranu. Kiedy pisałem końcówkę tamtego tekstu, z niejakim żalem zauważyłem, że darmowa konkurencja w postaci GreenShota przeszła do historii. Już po publikacji zacząłem jednak szukać, czy faktycznie nie ma przypadkiem jakiejś godnej konkurencji, za którą nawet w pełnej wersji nie trzeba płacić ani centa. Przy okazji próbowałem zainstalować SnagIt-a 2022, który w wielu rankingach jest "numerem jeden" w tej kategorii, ale przygoda z tym programem to było wielkie pasmo rozczarowań: od wielgaśnego pliku instalacyjnego, przez konieczność założenia konta, które to założenie nie powiodło się (ciągle dostawałem komunikat o błędnym haśle) po kłopoty z odinstalowaniem (błąd 305).
Na szczęście w którymś zestawieniu, i to w komentarzu, znalazłem nazwę "pogromcy komercyjnych aplikacji": ShareX!
Szybki i bezbolesny początek
Dość szybko trafiłem na stronę https://getsharex.com i pobrałem stamtąd całe 7MB instalatora (nawet niewielki Screenpresso ma 17MB - dla porównania, SnagIt to 316MB!). Instalacja poszła szybko i już mogłem przystąpić do testowania - jeszcze tylko wszedłem na chwilę w ustawienia i zmieniłem przypisanie klawiszy na PrntScr - zrzut regionu, Ctrl+PrntScr - zrzut całego okna. To dla mnie zdecydowanie prostsze ustawienie niż domyślne, odwrotne. Po prostu częściej przechwytuję części ekranu (okna, paski narzędzi) niż całość ekranu.
Jeśli chodzi o dostępne możliwości, to są... ogromne. Większe niż te, dostępne w Screenpresso. I po zwiedzeniu okna ustawień trochę jaśniejsza stała się dla mnie nazwa programu, sugerująca "dzielenie się" zrzutami ekranu. Faktycznie tak jest, bardzo duży nacisk położono tutaj na możliwość przesłania zrzutu ekranu (surowego lub obrobionego) na jeden w wielu (bardzo wielu) serwisów. Oczywiste wydają się Google Drive, Dropbox czy OneDrive, ale mamy tu dużo, dużo więcej - na przykład Twitter, ImageShack, Imgur...
Możemy przechwytywać cały ekran, fragment, okno, poprzednio zaznaczony region, zawartość konkretnego monitora (jeśli używamy kilku), da się pobrać wartość konkretnego piksela na ekranie lub zmierzyć obiekty (okna, paski, ikony), możemy rozpoznawać tekst (OCR - ale tu Screenpresso ma przewagę, bo po pobraniu odpowiedniej biblioteki robi to sam, ShareX wysyła obrazek do serwisu OCR.Space). Jest - nareszcie! - świetnie działające zapisywanie do obrazu obszarów scrollowanych - ShareX każe wskazać nam obszar, który da się scrollować i... sam się zajmuje scrollowaniem z jednoczesnym robieniem zrzutów poszczególnych fragmentów, które później łączy w jeden duży obrazek. Sprawdzałem w Notepadzie++, w przeglądarce internetowej, nawet w TotalCommanderze - wszędzie funkcja działała bez najmniejszych problemów. Czyli się da!
Co jest zrobione lepiej?
Zdecydowanie wyżej oceniam samo robienie "zrzutu ekranu". Wszystkie elementy temu towarzyszące są zrobione czytelniej i ładniej niż w Screenpresso - poczynając od łatwych do obserwacji granic obszarów (które, podobnie jak w Screenpresso, dynamicznie dopasowują się do wskazywanego elementu), kończąc na dużo lepiej wykonanej "lupce". Jest ona większa, a siatka w niej jest delikatniejsza i ciemna - kompletnie nie ma zatem problemu rozpoznawania granic ciemnych obszarów. Na dodatek lupka inteligentnie podąża za kursorem, więc nie trzeba jednym okiem patrzeć tam, gdzie kursor, a drugim w narożnik ekranu.
Dla osób, którym zależy na szybkim przesłaniu obrazów na zdalny dysk czy do jednego z obsługiwanych serwisów, na pewno spodobają się rozbudowane opcje, służące właśnie do tego celu. W ogóle, jak to w opensource'owych programach, wszelkiej maści "dłubacze" i "dopasowywacze" poczują się tu jak w raju. Ustawień jest multum, łącznie z cyzelowaniem kolorów interfejsu programu.
Co jest zrobione gorzej?
Nie ma funkcji zrzucania ekranów z telefonu - ale umówmy się, to jest nisza nisz. Trochę rozczarowuje, że OCR działa na zasadzie wysyłania obrazów do zdalnego serwisu. Nieco krytycznych uwag mam też do edytora, jednak o nim napiszę parę słów za chwilę.
Według mnie sporą wadą dla użytkowników, którzy widzą ShareX po raz pierwszy i chcą tylko zrobić parę zrzutów jak najmniejszym kosztem, będzie... mnogość opcji. Popatrzcie tylko, jak wygląda menu, do którego wchodzimy z zasobnika systemowego:
Dla porównania menu Screenpresso:
Podobnie ma się rzecz z ustawieniami, których ShareX ma nawet kilka, Screenpresso zaś jedno, czytelnie podzielone na kilka zakładek. Z jednej strony jest to ogromna zaleta, bo tyle rzeczy da się poustawiać, jednak w praktyce, zwłaszcza na początku, ta mnogość przeraża i wprowadza niepotrzebny zamęt. Dużo lepszym rozwiązaniem - z punktu widzenia tak zwanego normalnego użytkownika - byłoby zrobienie prostego menu z paroma opcjami i prostego okienka ustawień, z MOŻLIWOŚCIĄ przejścia w tryb zaawansowany, jeśli ktoś go faktycznie do czegoś potrzebuje. Zwykły użytkownik byłby zachwycony prostotą obsługi, a wyjadacz miałby i tak dostęp do wszystkiego, czego potrzebuje.
Edytor
Edytor w ShareX bardzo pasuje do reszty programu. Z jednej strony ma bardzo bogate funkcje - rysowanie linii odręcznych, prostych, strzałek, wstawianie napisów, dymków, umieszczanie innych obrazków na tym edytowanym, dodawanie "buziek" emoji, zamazywanie obszarów, świetnie zrobione numerowanie - wszystko to, czego oczekujemy po tego rodzaju edytorze.
Z drugiej strony jest nieco toporny w użyciu - przykładowo, aby wpisać tekst, należy wybrać odpowiednie narzędzie (są dwa, bo jedno ma obrys, a drugie - tło). Potem klikamy gdzieś na obrazku i pojawia się nam osobne okno edytora - tam wpisujemy tekst i wybieramy parametry kroju pisma. Zatwierdzamy okienko i dopiero widzimy nasz tekst, który teraz możemy przemieścić lub zmienić jego rozmiar (tzn. rozmiar ramki, która go zawiera, bo rozmiaru kroju w ten sposób nie zmienimy, trzeba dwukrotnie kliknąć w tekst). Jeśli zaś chcemy zmienić kolory napisu lub tła, to trzeba sięgnąć na prawą stronę paska narzędziowego, gdzie znajdują się odpowiednie menu i kontrolki.
Do ergonomii na szczęście można się szybko przyzwyczaić i edycja idzie całkiem sprawnie, zwłaszcza że dla każdego narzędzia mechanizm jest podobny - wybieramy, klikamy na obrazku i kontrolkami po prawej ustawiamy kolor, grubość ramki, wielkość rozmycia czy jakie tam akurat dane narzędzie parametry obsługuje.
Dużo gorzej, że efekt można zapisać tylko i wyłącznie w pliku bitmapowym. Nie ma mowy o bardzo wygodnej opcji ze Screenpresso, gdzie można zapisać obraz z wszystkimi elementami w formacie programu i wrócić do edycji choćby po miesiącu. Tutaj wszystko od razu robimy dobrze albo trzeba będzie całą edycję zaczynać od nowa.
Wnioski końcowe
Wniosek mam taki - to świetny program! Naprawdę, jako użytkownik bardzo, bardzo przywiązany do Screenpresso, widzę w ShareX bardzo groźnego rywala tego programu. Ma pewne braki, to jasne, część z nich wynika z braku mojego obycia czy zakorzenionych przyzwyczajeń. Nie zmienia to faktu, że ShareX to naprawdę potężne narzędzie, w dodatku dostępne za darmo, ładne, działające szybko i sprawnie. Aż dopisałem stosowną uwagę do testu Screenpresso 2, bo warto przetestować darmową alternatywę. Ja polecam i na razie absolutnie nie zamierzam odinstalowywać.
PS: Warto po zainstalowaniu ShareX wejść do menu Task settings i w części Notifications wyłączyć dźwięki - inaczej po paru zrzutach ekranu możemy dostać wścieklizny od dźwięku migawki...
PS2: Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do konwencji nazewniczej rodem ze Screenpresso, czyli plik ma nazwę złożoną z daty i czasu wykonania zrzutu, to niech w tym samym oknie Task settings, w części Upload-File naming zmieni domyślne szablony nazw na %y_%mo_%d_%h_%mi_%s. Szablony nazw są dwa, osobno dla zrzutów regionów i zrzutów okien.
Komentarze
Prześlij komentarz