[O] Obi-Wan Kenobi

Dużo ostatnio tego nadganiania seriali - o ile skończyłem już z Marvelem, to wahałem się długo nad rozpoczęciem oglądania seriali z uniwersum Star Wars. Korcił mnie zwłaszcza zachwalany jakiś czas temu Mandalorian (o którym może innym razem), a dostępne były jeszcze Księga Boby Fetta oraz właśnie Obi-Wan Kenobi. No i tak się stało jakoś, że obejrzałem je w takie właśnie kolejności, z Obi-Wanem na końcu. I może dobrze, bo z tych trzech seriali Obi-Wan podobał mi się zdecydowanie najbardziej.

Aha, będą ujawniane fragmenty fabuły, więc ostrzegam osoby, które jeszcze serialu nie oglądały.

O czym może być serial z Obi-Wanem?

Przyznam bez bicia, że jakoś wielkiego nabożeństwa do postaci Obi-Wana nigdy nie miałem, i to zarówno w wykonaniu "klasycznym", czyli Aleca Guinnessa z "Nowej nadziei", jaki i Ewana McGregora z prequeli. Ot, taka tam sobie postać, do znudzenia pozytywna i w sumie nijaka. Zdaję sobie sprawę, że jestem prawdopodobnie w swoim osądzie osamotniony, ale nie zmienia to faktu, że mocno zastanawiałem się, o czym może być serial oparty o tę właśnie postać?

Akcja dzieje się dziesięć lat po wydarzeniach z "Zemsty Sithów". Jedi praktycznie nie istnieją, niedobitki są tropione przez inkwizycję imperialną i likwidowane. Oczywiście, numerem jeden na liście poszukiwanych jest Obi-Wan. Może i byłby to Yoda, ale ewidentnie rolę odgrywają tutaj osobiste porachunki Anakina, czyli obecnie Dartha Vadera, prawej ręki Imperatora. Obi-Wan pracuje fizycznie, ukrywając się na Tatooine i doglądając dorastającego tam u wujka Owena i cioci Beru Luke'a Skywalkwera.

Leia, pod przybranym nazwiskiem Organa, wychowuje się w bogatym domu senatora i stamtąd zostaje porwana. Porywacze wynajęci zostali przez Trzecią Siostrę, jedną z grupy Inkwizytorów, która dostrzegła powiązanie między senatorem a Obi-Wanem i trafnie odgadła, że senator poprosi dawnego przyjaciela o pomoc. Trzecia Siostra ma w tym wszystkim swój interes, ale myślę, że na tym można zaprzestać zdradzanie fabuły.

Różnice

W porównaniu do Mandaloriana czy Boby Fetta, serial o Obi-Wanie nie ma aż tak wyraźnej konstrukcji RPG - tamte dwa wyglądają mniej więcej tak, że każdy odcinek jest jakimś zadaniem, które musi odbębnić główny bohater. I faktycznie wygląda to tam tak, jakby się grało w RPG. Bohater chce polecieć na jakąś planetę, ale ma niesprawny pojazd. Mechanik chętnie mu go naprawi, ale w zamian chce wykonania jakiegoś zadania. Bohater je wykonuje i leci na planetę. Tam, żeby zasięgnąć informacji, musi wykonać inne zadanie dla jakiejś postaci. Potem ma już informację, ale potrzebuje pomocnika - ten się zgadza dołączyć do drużyny pod warunkiem, że bohater mu pomoże w innej sprawie.

W Obi-Wanie konstrukcja ta nie rzuca się aż tak bardzo w oczy, dzięki czemu serial ogląda się z przyjemnością aż do epizodu szóstego. Bo, proszę Państwa, epizod szósty jest jak wisienka na smacznym torcie. Mamy WALKĘ Obi-Wana z Vaderem - nic więcej nie napiszę, ale dla tej walki warto obejrzeć cały sezon serialu. Mamy króciutki, ale cieszący serce fana fragment, gdy Obi-Wan oficjalnie poznaje Luke'a. No i mamy końcową scenę, kiedy Obi-Wan jedzie sobie przez pustynię i... fani znów się cieszą.

Do obejrzenia

Podsumowując muszę stwierdzić ponownie, że Obi-Wan Kenobi faktycznie spodobał mi się najbardziej, a powiem więcej - nawet polubiłem główną postać. Czy warto dla tego serialu wykupić abonament Disneya? Jeśli ktoś jest zagorzałym fanem uniwersum Gwiezdnych Wojen, to i tak ma ten abonament od samego początku. Jeśli ktoś czuje sentyment do dwóch pierwszych trylogii, to również obejrzy serial z przyjemnością.

Ja obejrzałem i nie żałuję.

Komentarze

  1. Oj tam, wcale nie taki nijaki. Nawet bym powiedziała, że przystojny.:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będę się kłócił, bo nie czuję się kompetentny ;)

      Usuń

Prześlij komentarz