[S] Przypadek...

...czyli przygody z Gniezna

Od czasu do czasu robimy z Krzyśkiem fotograficzne wypady o świcie - a to w plener, a to w rejony bardziej cywilizowane (na ogół po prostu do Poznania). Tym razem jednak wybraliśmy się trochę dalej i to na północny wschód - do Gniezna. Pogoda zdawała się dopisywać, bo zamiast opadów deszczu dokuczał tylko wiatr...

Pusty parking

Podjechaliśmy na parking katedralny, pusty o tej porze. Nigdzie żywego ducha, więc ruszyliśmy powoli do centrum. Szybko okazało się, że gnieźnieńska katedra nie jest tak pięknie oświetlona, jak choćby poznański Ratusz. Nie był też oświetlony pomnik Bolesława Chrobrego ani stojące na gzymsie dachu rzeźby przedstawiające świętych. Jedynym jasnym punktem była ogromna choinka i stojąca przy niej szopka (w której - chyba tradycyjnie dla polskich szopek bożonarodzeniowych - mały Jezus był nieproporcjonalnie wielki). Szopka jak szopka - pokręciliśmy się przy niej przez chwilę i zrobiliśmy kilka zdjęć, ale bez rewelacji, jak widać:

Stojący obok pomnik Bolesława Chrobrego, pogrążony w ciemnościach, nie dawał nawet za bardzo możliwości, by ustawić poprawnie ostrość (autofocus szalał, nie mogąc ustalić odpowiedniej odległości). Krzysiek w końcu jakoś sobie poradził, mnie niestety udało się dopiero po ręcznym ustawieniu ostrości:

To, że na zdjęciu pomnik jest jako tako widoczny, wynika oczywiście tylko i wyłącznie z długiego czasu naświetlania - w rzeczywistości nie było tak jasno. Przy okazji wyszło na jaw, że silny wiatr potrafi nagłym atakiem poruszyć statywem, więc nie obyło się bez powtarzania ujęć i wyczekiwania okresów względnego spokoju. Nieco zawiedzeni katedrą i jej otoczeniem, ruszylismy na rynek.

Pani Ewa

Nagle na progu drzwi "Domu lekarza" pojawiła się postać wołająca nas i dająca znaki, byśmy się zbliżyli. W ten sposób poznaliśmy sympatyczną Panią Ewę, która poprosiła nas o kilka ujęć jej kamienicy (która podobno nie była nigdy fotografowana w ciemnościach). Przy okazji dowiedzieliśmy się o fragmencie Muru Berlińskiego, stojącym z tyłu kamienicy oraz dostaliśmy zaproszenie, by zrobić zdjęcia katedry z tarasu, a także strychu (z zaproszenia kiedyś pewnie skorzystamy - daje szansę na oryginalne ujęcia). Otrzymawszy wszelkie potrzebne namiary, by móc przesłać zdjęcia, wyszliśmy na zewnątrz, by próbować znaleźć jakiś ciekawy kadr z kamienicą. Nie było to zadanie łatwe, co tutaj widać wyraźnie:

Rynek i okolice

Idąc dalej ulicą Tumską, doszliśmy do rynku, gdzie akurat rowerzystę prawie przejechał jakiś łobuz, przecinający rynek po przekątnej (nie znam Gniezna zbyt dobrze, ale chyba po rynku nie można ot, tak, sobie jeździć na przełaj). Sam rynek prezentuje się wcale okazale i dużo przestrzenniej niż poznański. Właśnie zaczynało wstawać słońce, co dało możliwość na (mam nadzieję) ciekawe zdjęcie konturowe:

Niestety, nie udało mi się ustalić, jaką nazwę nosi całkiem ładny, narożny budynek na zbiegu ulic Mieszka I i Bolesława Chrobrego. W części jest to chyba poczta, ale jak się całość nazywa, tego nawet Pan Google nie podpowiada...

Bóg zapłać

Pojawiało się coraz więcej ludzi i samochodów, coraz trudniej było zrobić ujęcie, gdzie nikt się nie pętał w kadrze, więc ruszyliśmy w drogę powrotną, co pozwoliło spojrzeć na katedrę z innej strony:

Doszliśmy niespiesznie do samochodu i spakowaliśmy do niego wszystkie klamoty, po czym wsiedliśmy i... okazało się, że w bramie wyjazdowej ktoś stoi, uniemożliwiając wyjazd. Było to strażnik-stróż, który zażądał zapłaty za parkowanie i zagroził, że w razie czego "ma wszystko na kamerze". Oficjalnie zostałem zaprowadzony do okienka, gdzie pod nos podetknięto mi puszkę na... dobrowolne datki. Hm... Przy okazji jednak okazało się, że i stróż jest sympatycznym człowiekiem i po rozmowie z nim przynajmniej wyjaśnił się sekret słabego oświetlenia katedry. Podobno bowiem całe oświetlenie jest włączane tylko w czasie mszy... Przy okazji zostaliśmy też zaproszeni do zwiedzenia muzeów oraz zrobienia zdjęć wnętrza katedry (oczywiście "nie tak wcześnie, bo ludzie jeszcze śpią").

Podsumowanie

Ostatecznie oceniliśmy z Krzyśkiem wypad do Gniezna jako udany i owocny. Kolejny planujemy na lato, gdy wschód słońca będzie odpowiednio wcześnie, by nikt się nam nie kręcił przed obiektywami. Czy spotkamy Panią Ewę? Być może, na pewno zaś spotkamy tego pana:

Komentarze