[E] Vademecum domorosłego fotografa, cz. 1

Podczas kilkuletniej już nauki fotografowania zdarzyło mi się poznać kilkanaście różnych przydatnych wiadomości, które mogą też przydać się innym adeptom fotografii. Jako że nie są to jakieś straszne tajemnice, do których dochodzi się w pocie czoła i trzeba ich pilnować przed "konkurencją", postanowiłem je opisać. Niektóre z porad mogą się wydawać dyskusyjne - oczywiście można śmiało zamieszczać uwagi w komentarzach, bo nie upieram się, że we wszystkim mam rację.

Podstawa

Mogę się założyć o każde pieniądze, że pierwsza porada zostanie zupełnie zignorowana, jeśli nie wyśmiana. Otóż naprawdę namawiam do... przeczytania instrukcji do własnego aparatu. Wiem, że obecnie aparaty wydają się banalnie proste w obsłudze (jak większość elektroniki) - i rzeczywiście są. Jednocześnie przeglądajać różne fora o tematyce fotograficznej natykam się co krok na pytania, na które odpowiedź na 100% znajduje się w instrukcji. Pewnie, łatwiej zadać pytanie na forum, niż przeczytać te kilkadziesiąt stron, ale chyba nikomu korona z głowy nie spadnie, gdy poczyta, co potrafi jego sprzęt za n-set czy n-tysięcy złotych. To nie boli!

Stabilność

Od stabilności nas, jako fotografów i trzymanego przez nas sprzętu zależy jakość (ostrość) otrzymywanych fotografii. Aby zwiększyć stabilność podczas fotografowania "z ręki", warto stawać bokiem, w lekkim rozkroku. Ręce powinny być trzymane dość ciasno, oparte o tułów, lewa ręka podtrzymuje korpus aparatu/obiektyw od dołu, prawa stabilizuje pewnym chwytem na rękojeści. Jeśli fotografujemy z niskiej perspektywy, lepiej przyklęknąć na jedno kolano niż kucać.

Jeśli wymagane są dłuższe czasy naświetlania, przydaje się oczywiście solidny statyw, ale przy jego braku można nosić ze sobą woreczek z piaskiem czy grochem - kładziemy go wówczas na jakimś podłożu (np. murku), a na woreczku kładziemy aparat.

Statyw

Warto mieć statyw i (co ważne!) korzystać z niego, zwłaszcza jeśli naszą pasją jest fotografowanie architektury, krajobrazów czy zdjęcia makro. Statyw powinien być stabilny, tzn. tak dobrany do posiadanego aparatu (z obiektywem), aby nie chwiał się, nie drgał, nie dawał się łatwo przewrócić. Dobrze jest kupić statyw, który ma głowicę z tzw. szybkozłączką - wówczas nie trzeba za każdym razem przykręcać aparatu (do aparatu mocujemy specjalną płytkę, którą później szybko mocujemy jedną dźwignią do głowicy statywu).

Niektóre statywy mają centralną kolumnę zakończoną haczykiem - przydaje się on do zwiększenia stabilności, jeśli powiesimy na nim np. plecak lub reklamówkę z kamieniami, zebranymi na miejscu. Warto także zwrócić uwagę, czy statyw umożliwia odwrotne mocowanie kolumny centralnej - wówczas można robić zdjęcia z naprawdę niskiej perspektywy, tuż nad ziemią.

Statyw to trzy parametry: stabilność, cena i masa. Nie ma, niestety, statywów stabilnych, tanich i lekkich. Są tanie i lekkie (plastikowe modele za kilkadziesiąt złotych), stabilne i niedrogie (stalowe modele za 200-300zł), stabilne i lekkie (modele z aluminium i włókien węglowych). Warto statyw obejrzeć w sklepie: po pierwsze można sprawdzić wysokość przy pełnym rozłożeniu, po drugie zbadamy w praktyce masę - naprawdę nie warto kupować bardzo ciężkich modeli, bo nie będzie się nam chciało ich nosić! Z reguły stabilniejsze są statywy, których nogi mają mniej sekcji, a same nogi mają solidny przekrój (nie są cieniutkie). Zresztą, dobrym kryterium wyboru są dwa pytania: czy jest wystarczająco lekki, by brać go na spacery oraz czy budzi w nas zaufanie na tyle, by przymocować do niego sprzęt za n-set czy n-tysięcy złotych?

Jakość zdjęcia

Poprawa ostrości

Ostrość jako taka niekoniecznie jest wyznacznikiem wysokiej jakości zdjęcia, bo o wiele ważniejsza jest sama treść, jednak na ogół chcielibyśmy, aby nasze zdjęcia nie były poruszone i rozmyte. Pierwszy krok do poprawienia ostrości to zwiększenie stabilności (o czym było wyżej) - drugi zaś to stosowanie odpowiednio krótkich czasów, jeśli fotografujemy "z ręki" (tutaj rzeczywiście często sprawdza się reguła, że czas powinien być nie dłuży niż odwrotność ogniskowej - czyli robimy zdjęcie ogniskową 85mm, czas ustawiamy na 1/100 (bo 1/85 zwykle się nie da)).

Trzecim krokiem jest dalsza eliminacja drgań, przede wszystkim tych pochodzących od naszych dłoni. Nie chodzi tylko o "trzęsące się" ręce, ale też o sam moment naciskania spustu. Warto korzystać z wężyka spustowego lub pilota IR, a w razie ich braku z... samowyzwalacza. W przypadku lustrzanek pojawia się dodatkowy kłopot, związany z ich budową. Podczas wykonywania zdjęcia aparat musi podnieść lustro, które w czasie kadrowania kieruje obraz z obiektywu na matówkę (do wizjera). Lustro jest stosunkowo duże i ciężkie, dlatego jego ruch (i zatrzymanie) powoduje powstanie drgań, co przekłada się negatywnie na ostrość zdjęcia. Aby maksymalnie wykorzystać możliwości matrycy i obiektywu, należy stosować specjalny tryb, zwany "wstępnym podnoszeniem lustra". Działa on tak, że po wykadrowaniu naciskamy spust (najlepiej korzystając wężyka lub pilota, bez nich nie ma sensu korzystać z tego trybu). W tym momencie aparat podnosi lustro (światło pada tylko na matrycę - łatwo sprawdzić, bo w wizjerze wówczas jest ciemno). Czekamy wówczas kilka sekund na wytłumienie się drgań i jeszcze raz naciskamy spust. Teraz dopiero otwiera się migawka, zgodnie z zadanymi parametrami.

RAW czy JPG?

Ja asekuracyjnie stosuję format RAW, bo chcę mieć możliwość ewentualnego uratowania mniej udanego ujęcia. Pewnie gdy się wreszcie nauczę porządnie robić zdjęcia, poprzestanę na JPG. Dla niezdecydowanych - polecam lekturę wpisu Komu RAWa, komu?

Kadrowanie

Z pewnością każdy fotografujący spotkał się ze wskazówkami dotyczącymi tworzenia kadru:

  • stosujemy złoty podział (albo trójpodział - to nie to samo wbrew pozorom, warto poczytać), umieszczając mające przyciągać uwagę obiekty w tak zwanych mocnych punktach,
  • nie dzielimy kadru na połowy, zwłaszcza linią horyzontu
  • staramy się utrzymać piony i poziomy (żeby zdjęcie nie "leciało" w którąś stronę)
  • nie "przecinamy" horyzontem głów
  • uważamy na tło, aby np. z głów nie wystawały drzewa, lampy, słupy itp.
  • nie "ucinamy" rąk ani nóg w stawach
  • staramy się nie fotografować w pełnym słońcu (zbyt duże kontrasty)

Oczywiście, to tylko zalecenia - niemniej należy je znać, aby móc je ewentualnie łamać, a i przy łamaniu należy mieć (przynajmniej dla siebie) mocne uzasadnienie. O właściwym komponowaniu kadru napisano całe stosy mądrych książek i to nie tylko fotograficznych - warto poszukać książek dla artystów plastyków. Pod tym względem malowanie obrazu i fotografowanie niewiele się między sobą różnią.

Najważniejsza chyba porada, jaką można dać, to: nie bój się fotografować! Rób zdjęcia, ćwicz, sprawdzaj najdziwniejsze nawet pomysły - to jest sztuka, nie ma granic! Przeczytane czy usłyszane reguły warto mieć w pamięci, bo nie powstały one jako coś ograniczającego, tylko ułatwiającego podejmowanie decyzji. Jeśli jednak chcesz zrobić zdjęcie z krzywym horyzontem, bo np. w ten sposób osiągniesz abstrakcyjny efekt toczącej się po stromiźnie kuli słońca, nie powstrzymuj się. Ale z drugiej strony, jeśli łamiesz reguły nieświadomie, po prostu nie wiedząc o ich istnieniu, licz się z niepochlebnymi (a często złośliwymi, zwłaszcza na polskojęzycznych forach) komentarzami.

Przenoszenie sprzętu

Pomijając małe i poręczne aparaty kompaktowe, posiadacz lustrzanki i kilku obiektywów zmaga się z dylematem, co powinien zabrać ze sobą na sesję fotograficzną. Warto mieć i torbę z miejscem na korpus oraz dwa obiektywy (w tym jeden przypięty), i większy plecak, gdzie znajdzie się miejsce jeszcze na kilka drobiazgów (np. grip czy dodatkowy obiektyw) oraz będzie możliwość przypięcia statywu.

Torbę zwykle biorę ze sobą, gdy mniej więcej wiem, czego się spodziewać (np. na spacerze będę robił zdjęcia makro). Plecak pakuję na poranne wypady, bo mimo że zwykle przydaje się przede wszystkim szeroki kąt, to może się zdarzyć, że potrzebne będzie coś długiego lub jasnego, aby uwiecznić dany temat.

Zarówno torba, jak i plecak powinny być wygodne w noszeniu, czyli polecam szerokie, wyściełane paski, a przypadku plecaka "przewiewną" tylną ściankę (czyli taką, która nie przywiera do pleców całą powierzchnią). W obu przypadkach doradzam też, żeby wybierać raczej modele nie rzucające się w oczy, a na pewno nie takie, które każdą powierzchnią krzyczą: w środku jest drogi sprzęt fotograficzny!

Uwaga praktyczna: ani w plecaku, ani w torbie sprzęt nie powinien być za bardzo ściśnięty, bo można wyłamać/zniszczyć drobne elementy (dźwigienki) lub doprowadzić do trwałych odkształceń (np. wygiąć metalową osłonę obiektywu lub doprowadzić do pęknięcia osłony z tworzywa sztucznego)

Druga uwaga praktyczna: jeśli torbę/plecak zamierzamy zostawić w aucie, to nie pakujmy ich do bagażnika na docelowym miejscu parkowania, zwłaszcza przy marketach lub gdy miejsce jest znane z tego, że odwiedzają je fotografowie. Złodzieje potrafią bacznie obserwować i zauważą, że wkładamy duży plecak do bagażnika. Oczywiste jest też, żeby nie zostawiać sprzętu we wnętrzu auta, na siedzeniach lub desce rozdzielczej (pomijając już złodziei, w słoneczny dzień można sprzęt "ugotować", bo powierzchnie nasłonecznione potrafią rozgrzać się do dość wysokich temperatur).

Ciąg dalszy nastąpi

To na razie tyle ogólnych uwag - myślę, że na początek wystarczy. Tymczasem biegnę świętować setny post!

Komentarze

  1. Tak, instrukcję trzeba czytać i to wielokrotnie. Początkowo niewiele z niej... rozumiałam, ale za każdym następnym razem dowiaduję się czegoś nowego i czuję, że wiele przede mną :-). Niemniej instrukcja to jedno (jest sucha jak pieprz), a wiedza o zastosowaniach/przydatności różnych funkcji w określonych warunkach to drugie (co z ziarnka wyrosło).
    Bardzo się cieszę, że rozpocząłeś pisać Vademecum (czyżby zainspirowały Cię moje spektakularne foto (p)ostępy?) :-D
    Dziękuję i czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy mamy rozumieć, że tajemnic, których trzeba strzec przed konkurencją - nie zdradzisz? :)
    Świętować setny post zamierzasz sam? :D
    Jak ten czas leci... dopiero zakładałeś bloga, a tu już setny post... ;) Gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. @Anika - na pewno Twoje (i nie tylko Twoje) pytania były inspiracją; poza tym warto czasem przemyśleć i uporządkować to, co się poznało ;)

    @B - tajemnic, które trzeba strzec przed konkurencją raczej nie znam; świętować oczywiście nie świętowałem sam :D A co do ilości postów... oby kiedyś ilość zaczęła się zmieniać w jakość! Poza tym już niedługo pewnie posty zaczną pojawiać się ZNACZNIE rzadziej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja mam wrażenie, że u Ciebie czas jest z gumy i posiadłeś umiejętność rozciągania go :)
    A co do tej jakości - no proszę Cię!... nie bądź aż tak skromny, bo nie wypada :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz