Wschód przez okno
Z powodów zdrowotnych nie mogłem się w tym tygodniu wybrać z Krzyśkiem w plener - czego oczywiście żałuję, bo pogoda na wschód słońca akurat zrobiła się wymarzona. Niebo z chmurkami, mgła i lekki przymrozek sprawiający, że normalni ludzie siedzą w domu.
Tak i cóż było robić - widok z okna mam raczej z gatunku paskudnych, więc pozostało improwizować. Dlatego widzicie to, co widzicie:
Przysłona: f/1.8, Czas: 1/600 sec, Ogniskowa: 50,0 mm
Przysłona: f/1.8, Czas: 1/240 sec, Ogniskowa: 50,0 mm
Przysłona: f/1.8, Czas: 1/500 sec, Ogniskowa: 50,0 mm
Przysłona: f/1.8, Czas: 1/160 sec, Ogniskowa: 50,0 mm
Z powodów zdrowotnych, powiadasz? Czyżbyś, jako i ja, leżąc odłogiem nabierał odporności przed jesienno-zimową zawieruchą? Nawet nie tknęłam aparatu, biedak, pewnie się przegrzewa w futerale, ehh. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJako typowy zdechlak, zapadłem na zdrowiu jeszcze zanim jesień się naprawdę zaczęła ;o) Co zrobić. Ale aparatu z dłoni nie wypuszczam, o nie! :o)
OdpowiedzUsuńWirusy już krążą. My we wrześniu mieliśmy pierwszy atak. :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia wyglądają bardzo egzotycznie. Preria czy coś... :) Z braku sępa musi wystarczyć skrzek sroki (to aktualnie mam za oknem). :)