[K] Gris

Mam sporo zaległych gier, w które nigdy jeszcze dotąd nie grałem. Niektóre są już dość stare, inne całkiem nowe. Do tych drugich zalicza się Gris. A że nie mieliśmy ostatnio z Perełką dużego wyboru (Perełka preferuje Age of Empires 2), to spróbowaliśmy.

Piękno

Kiedy zaczęliśmy grać, od razu miałem skojarzenie z Journey - mimo zupełnie innej stylistyki w Gris. Tu też mamy enigmatyczną historię pewnej osoby - Gris jest dziewczyną, która traci cały swój świat i rozpoczyna podróż do jego odzyskania. W grze nie pada ani jedno słowo - mówione czy pisane - nie wiemy, kto jest kim, nie wiemy, co dokładnie mamy robić, ale gra prowadzi nas tak dobrze, że nie musimy się w ogóle zastanawiać.

Gra czaruje piękną oprawą. I grafika, i muzyka - choć w gruncie rzeczy proste - urzekają, zresztą może dlatego właśnie, że są proste. Przez ten świat się płynie - animacja bohaterki jest rewelacyjna, a małe wymagania sprzętowe sprawiają, że nawet mój zaawansowany wiekowo pecet dawał sobie radę bez zadyszki w najwyższych detalach. Żeby nie był gołosłownym - poniżej możecie obejrzeć kilka statycznych zrzutów z gry. A w czasie rozgrywki to wszystko się rusza, niezwykle płynnie, nasza bohaterka z gracją skacze, lata, pływa, a kiedy uda jej się zaśpiewać... ech!

Fabuła

Fabuła jest równie prosta, jak grafika i muzyka. Gris traci swój świat i rusza przed siebie. Tak jak i my, nie wie, co ma robić, więc biegnie. Zbiera tajemnicze świecące punkty - Perełka nazwała je gwiazdami, bo faktycznie, tworzą później na niebie coś w rodzaju gwiazdozbioru. Początkowo potrafimy tylko skakać i biegać, więc musimy tylko intuicyjnie wybierać drogę. Potem nabieramy kolejnych zdolności - potrafimy zamienić się w skalny blok (!), uczymy się "drugiego skoku", pływania pod postacią płaszczki i w końcu śpiewem ożywiamy kwiaty. Brzmi to banalnie, ale wystarczy zagrać i to ZOBACZYĆ, by docenić dzieło grupy Nomada Studio.

Wrażenia

Jak widać powyżej, jestem najzwyczajniej zachwycony tą grą. Całą. Wszystko mi tutaj pasuje, od A do Z. Nic nie jest za trudne, choć są 3-4 momenty pod koniec, gdy trzeba wpaść na odpowiedni koncept. Autorzy ciągle dorzucają coś nowego - wiatr, sześciennego przyjaciela, czarnego ptaka, żółwia i tak dalej, i tak dalej. I idziemy ciągle przed siebie, chcąc się dowiedzieć, jak ta podróż się skończy.

Czy polecam Gris? Oczywiście. To bardziej doświadczenie, niż gra. Tu nie ma "żyć", nie ma punktów, nie ma rekordów. Tu jest opowieść, podana w rewelacyjnej oprawie audiowizualnej. A dobra opowieść zawsze przynosi satysfakcję.

Komentarze