[K] ArSoft Joycart

Ostatnio grałem dłużej na emulatorze ośmiobitowego Atari jakieś dwa i pół roku temu. Używałem pada (dobrego), a i tak nie szło mi najlepiej. Na klawiaturze też szło bez rewelacji, a nawet gorzej, więc stwierdziłem, że ośmiobitowe gierki już najwyraźniej nie są dla mnie...

I pewnie byłoby tak dalej, gdybym nie dostał w swoje ręce drugiego maja... joysticka.

Joystick? W dzisiejszych czasach?

Wydawałoby się, że obecnie joystick to zdecydowanie sprzęt przestarzały i niedzisiejszy. Ostatni joystick, jakiego używałem, to analogowy Logitech Wingman Extreme, rewelacyjny w symulatorach lotu, ale kompletnie nie sprawdzający się w emulatorach ośmiobitowych komputerów. Tymczasem Joycart to produkcja zupełnie nowa, a jej autorem jest nie kto inny, tylko Arkadiusz "Larek" Lubaszka - tutaj zresztą możecie obejrzeć sobie filmik autorstwa twórcy:

Jak napisałem wyżej, drugiego maja 2023 roku rozpakowałem paczkę i w moje ręce wpadł nie tylko joystick, ale i specjalny adapter. Joycart przeznaczony jest generalnie do komputerów ośmiobitowych, ma zatem standardową wtyczkę DE9, której nijak nie da się (bez przejściówek) podłączyć do współczesnego peceta. Dlatego Arek opracował także specjalny adapter, posiadający aż dwa gniazda DE9, aby można było podłączyć dwa Joycarty i grać w gry dla dwóch graczy!

Nie pozostało nic innego, jak podłączyć joystick do adaptera, adapter do komputera i uruchomić emulator.

Działa - tak po prostu

Tak przemyślana i dopracowana konstrukcja po prostu musiała zadziałać od razu, bez żadnych dodatkowych zabiegów - i faktycznie, gdy w Altirrze wybrałem sterowanie za pomocą gamepada, od razu mogłem się rzucić w wir ośmiobitowych szaleństw, a co mogłoby znaleźć się na pierwszym miejscu, jak nie River Raid?

River Raid


Po pół godzinie latania i osiągnięciu 30. mostu ocknąłem się nieco. Jak mogła mnie wciągnąć ta prosta gierka? Załadowałem Keystone Kapers, ale tu było podobnie - poddałem się dopiero na ósmym poziomie, jednak głównie po to, by załadować ulubione Chuckie Egg...

Chuckie Egg


Przyznam, że nigdy wcześniej na emulatorze nie doświadczyłem takiej przyjemności z grania. I mówię to, mimo że mój Joycart ma gałkę po lewej stronie, a ja zawsze grałem joystickiem trzymanym prawą dłonią. Może to zaleta ogólnej "fizyczności" tego kontrolera, np. znajomych stuków? Może fakt, że nie trzeba kontrolera trzymać w obu dłoniach, jak pada? Nie wiem, ale gra mi się naprawdę wygodnie.

Cohen's Towers


Mr. Do!


Co więcej, Perełka także zasiadła do gierek z Ataraka i przeleciała do czwartego mostu w River Raid czy drugiego poziomu w Keystone Kapers. Hitem jednak okazał się... Pac Man, mimo że sterowanie w nim jest specyficzne, bo nawet z tak precyzyjnym narzędziem jak Joycart trzeba sporego treningu, by wjeżdżać w odpowiednie korytarze labiryntu. I muszę stwierdzić, że wcześniej, na klawiaturze czy padzie, Młoda uciekała na ogół sprzed Atari - teraz sterowanie okazało się na tyle intuicyjne i proste, że można było zająć się tym, co na ekranie, a nie tym, co mają robić palce.

Ale przycisków jest więcej niż jeden!

Otóż to - standardowo przycisk w joystickach do ośmiobitowców był jeden, ale pojawiły się "mutacje", które obecnie urosły do rangi standardów. Arek w swoim joysticku postanowił wesprzeć całkiem sporo z nich, a o tym, do którego komputera podłączamy aktualnie Joycarta, decydują specjalne... no, karty. Dzięki temu zyskujemy domyślnie skonfigurowany joystick, umożliwiający korzystanie z rozszerzonego zestawu. Mnie tak naprawdę przydają się w praktyce dwa "domyślnie" skonfigurowane przyciski: auto-fire oraz skok. Często w grach za skok odpowiada wychylenie joysticka w górę, co przeszkadza nieco w zachowaniu precyzji ruchu na boki (trzeba joystick pochylać na skos). W Joycarcie wystarczy nacisnąć jeden z przycisków, który jest zmapowany tak samo, jak ruch gałki w górę i sprawa rozwiązana.

Jeśli ktoś lubi grać w nowsze gry, które obsługują dodatkowe przyciski i używa emulatora, powinien zapoznać się z instrukcją, jak skonfigurować Joycarta z najpopularniejszymi Altirrą i Atari800, co Arek po kazuje w tym filmiku:

Osoby, które raczej grają w klasyczne produkcje na Atari, gdzie żadne dodatkowe przyciski nie były obsługiwane, mogą poprzestać na wybraniu do sterowania gamepada.

Zalety i wady

Ogromną zaletą jest fakt, że dostajemy razem z joystickiem trzy karty (wybrane spośród 12) dla popularnych kmputerów (np. Atari, Commodore, Spectrum - chociaż jest także szesnastobitowa Amiga!). Do tego jest także drukowana porządnie instrukcja obrazkowa, pokazująca co i gdzie wetknąć, żeby zadziałało.

Chętni mogą dokupić za 60zł specjalną torbę, szytą ręcznie przez Fankę, czyli Siostrę Be. Tu muszę oddać sprawiedliwość - torba jest wykonana rewelacyjnie i warto ją kupić choćby i bez Joycarta, do przenoszenia myszki i słuchawek chociażby.

Jeśli miałbym na siłę szukać wad, to jest jedna rzecz, która przeszkadza - ale nie mnie. To działanie sticka, który klika dość głośno, przez co - jak się okazuje - niemożliwe staje się granie wieczorami i w nocy, bo niektórzy domownicy przychodzą i wyzywają, żeby nie hałasować. Sam nie uznaję tego za wadę, bo prawdziwy joystick klikać powinien, ale piszę, bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.

Joycart to bardzo solidne i porządnie wykonane urządzenie, które sprawia, że faktycznie wracają wspomnienia z grania w dzieciństwie, czego nie dokonało ani granie klawiaturą, ani z wykorzystaniem pada. To czysta radość - tyle napiszę jako podsumowanie.

A bonusowo można obejrzeć też nagrany na szybko materiał wideo:

Komentarze

Prześlij komentarz