[E] Fotograficzna brzytwa cz. 2

Ostrość jako środek wyrazu

Wydawałoby się, że dobre zdjęcie to zdjęcie ostre od krawędzi do krawędzi - wszystko dokładnie widać. Nie do końca jest to prawda, chociaż są dziedziny fotografii, gdzie podobny efekt świadczy o dobrym wykonaniu pracy przez twórcę zdjęcia - dotyczy to przede wszystkim fotografii krajobrazowej lub architektury. Jednak w większości dziedzin stuprocentowa ostrość całego kadru bywa przeszkodą - wprowadza niepotrzebny bałagan, a widzowi trudno jest wyłowić główny motyw zdjęcia (skoro wszystko jest ostre, wszystko jest ważne). Zadaniem fotografa jest prowadzenie wzroku widza, zwrócenie jego uwagi na najistotniejsze elementy. Częściowo odpowiada za to kompozycja (układ linii, rozmieszczenie elementów w kadrze), ale niemniej istotna jest kontrola tego, co ma być na zdjęciu ostre.

Głębia ostrości

Fotografując jakiś obiekt, pracujemy z określoną głębią ostrości. Tylko określony obszar odwzorowywany jest jako ostry, pozostały zaś - jako coraz bardziej rozmyty. Można ten efekt zaobserwować na poniższym zdjęciu:

Widać wyraźnie, że istnieje tutaj kilka planów: na pierwszym jest jeden z kwiatów, odwzorowany ostro i na nim skupia się uwaga widza. Na drugim planie widać inne, podobne kwiaty, ale są one już nieostre, niewyraźne. Trzeci plan jest już tylko bardzo rozmazaną plamą i nie bardzo nawet wiadomo, co się tam znajduje. W tym przypadku tylko pierwszy kwiat znalazł się w obszarze głębi ostrości.

Jak kształtować głębię ostrości

Głębia ostrości zależy od kilku czynników:

  • wielkości otworu przysłony - im otwór większy (przysłona bardziej otwarta), tym głębia ostrości mniejsza
  • odległości od fotografowanego obiektu - im jesteśmy bliżej, tym mniejsza głębia ostrości i bardziej rozmyte tło
  • ogniskowej obiektywu - im dłuższa ogniskowa, tym mniejsza głębia ostrości
  • wielkości matrycy aparatu - im większa matryca, tym mniejsza głębia ostrości (nie jest to do końca ścisłe stwierdzenie, bo tak naprawdę większa matryca oferuje szerszy kąt widzenia przy tym samym obiektywie i relatywnie zmniejsza głębię ostrości)

Jeśli chodzi o otwór przysłony, poglądowo jego wpływ na głębię ostrości można przedstawić następująco (kolor fioletowy symbolizuje głębię ostrości):

Wraz z przymykaniem przysłony rośnie głębia ostrości - dlatego właśnie zaleca się fotografować krajobrazy z małym otworem przysłony. Wówczas uda się ostro zarejestrować zarówno krzaczek 5 metrów od nas, jak i góry na horyzoncie. W fotografii krajobrazowej w uzyskaniu dużej głębi ostrości pomagają także obiektywy, które posiadają zwykle krótką ogniskową (np. 24mm).

Analogicznie, w fotografii portretowej zaleca się szeroko otwierać przysłonę i stosować długie ogniskowe (np. rzędu 200mm), aby dzięki płytkiej głębi ostrości dobrze odseparować twarz modela od tła - poniżej przykład może trochę nietypowego portretu, ale oddający ideę (głowa znajduje się w głębi ostrości, tło jest rozmyte i nie odciąga uwagi):

Jeśli jesteś, Czytelniku, posiadaczem aparatu kompaktowego, to możliwość kształtowania głębi ostrości masz mocno ograniczoną. W tych aparatach montuje się tak małe matryce, że w praktyce prawie zawsze cały kadr jest ostry (czasem uda się osiągnąć nieostrość, korzystając z funkcji makro i mocno przybliżając się do fotografowanego obiektu lub korzystając z najdłuższej możliwej ogniskowej). Dla większości ludzi jest to zaleta, bo nie trzeba dokładnie ustawiać ostrości i "wszystko widać dokładnie". Jednak dla fotografa trochę bardziej świadomego i chcącego uzyskiwać pewne "malarskie" efekty na swoich fotografiach, jedynym rozwiązaniem pozostają aparaty z dużą matrycą, a najlepiej dodatkowo z możliwością wymiany obiektywów.

Magia jasnego obiektywu

Sam kiedyś wpadłem w pułapkę "chciejstwa" - naczytałem się na różnych forach, że tylko jasny obiektyw daje satysfakcję z fotografowania i bez niego "się nie da". Na fali tej ekscytacji kupiłem obiektyw 50mm o jasności f/1.4. Przez pierwsze tygodnie co tylko mogłem, fotografowałem na maksymalnie otwartej przysłonie, napawając się "magiczną plastyką zdjęć" i "cudownym rozmyciem" (jak się przekonuję, nie tylko ja wpadam w tę pułapkę). Wstyd się teraz przyznawać, ale większość zdjęć z tamtego okresu nie nadaje się do niczego - owszem, pokazują papierową głębię ostrości, ale portret, w którym ostre są tylko rzęsy, nie za bardzo nadaje się do czegokolwiek...

Z jasnych obiektywów należy się nauczyć korzystać. Są one, oczywiście, bardzo przydatne, ale trudniej nimi trafić dobrze z ostrością (głębia ostrości jest płytsza, więc łatwiej o "wypadnięcie" z niej tego, co akurat chcemy uchwycić), nie są też one panaceum na każdą bolączkę. Być może ważniejsze w nich jest to, że z reguły obiektywy te są drogie, a co za tym idzie, dobrze wykonane, z lepszymi soczewkami i powłokami (niestety, ostatnio powyższa regułą sprawdza się coraz rzadziej...) Poza dużą jasnością dają też lepszy, ostrzejszy obrazek i dlatego warto mieć choćby jeden taki obiektyw w swojej kolekcji. Jeśli nie chcemy inwestować, w kwestii kształtowania głębi ostrości zawsze można próbować ratować się dłuższą ogniskową czy przybliżeniem do fotografowanego obiektu.

Makro

Nie sposób nie wspomnieć przy okazji o makrofotografii. Mniejsza tu o ścisłą definicję i przerzucanie się argumentami, kiedy zaczyna się makrofotografia, a kiedy fotografia zbliżeniowa. Chodzi generalnie o fotografię z bliska, z dużym powiększeniem. Ze względu na niewielką odległość od fotografowanego obiektu, głębia ostrości może spaść tutaj do dosłownie kilku milimetrów, a nawet mniej! Czasem pomaga przymknięcie przysłony, ale fizyki się nie oszuka - po przekroczeniu pewnej wielkości otwór przysłony jest już tak malutki, że obraz zaczyna psuć się ze względu na potęgujące się zjawisko dyfrakcji. Poniżej zdjęcie makro, wykonane z wykorzystaniem przysłony f/16:

Jak jednak ludzie robią zbliżenia np. oka muchy tak, że jest ono w całości ostre? Często do takich zdjęć stosowany jest tzw. stacking, czyli składanie wielu zdjęć w jedno. Sposób polega na tym, że robimy kilka zdjęć, po kolei wyostrzając obraz na kolejnych elementach (np. najpierw czułki najbliżej nas, potem oko, potem tułów, potem odnóża w tle). Później używamy Photoshopa i po wczytaniu wszystkich tych zdjęć jako warstwy, pracowicie maskujemy nieostre fragmenty - w efekcie dostajemy obraz, na którym widać połączone ostre fragmenty z wszystkich zdjęć (oczywiście, im mniejsza głębia ostrości, tym więcej zdjęć trzeba wykonać). Są też specjalizowane programy, które ułatwiają ten żmudny proces, ale w sumie nigdy z nich nie korzystałem.

Ratunkiem dla fotografii makro są... aparaty kompaktowe. Z definicji, jako posiadające małe matryce, dysponują większą głębią ostrości od lustrzanek (zwłaszcza pełnoklatkowych). Trzeba tylko znaleźć model z dobrą optyką i można robić zdjęcia, które posiadaczom lustrzanek wydają się niemożliwie do zrobienia.

Bokeh

Bokeh pochodzi od japońskiego bo-ke, oznaczającego rozmycie. Jest to termin używany podczas opisywania tego, co na zdjęciu jest nieostre. Czy to ma jakiś sens? Okazuje się, że tak. Oczywiście główny temat zdjęcia zazwyczaj umieszczamy w głębi ostrości. Jeśli jednak chcemy zadbać o cały kadr (a przecież chcemy), to powinniśmy też zadbać o wygląd rozmycia. W najprostszej postaci może to być kontrola siły rozmycia - możemy chcieć tylko lekko rozmyć tło, aby widz miał szansę zgadnąć lub wywnioskować, co się tam znajduje, a może wprost przeciwnie - chcemy je jak najbardziej rozmyć, bo jest nieatrakcyjne. Jeśli nie możemy już sterować przysłoną (bo ustawiliśmy ją idealnie tak, żeby np. głowa modela była cała ostra i nie chcemy tego zmieniać), możemy spróbować zmienić odległość modela od tła.

Nie tylko jednak wielkość rozmycia ma znaczenie. Okazuje się bowiem, że różne obiektyw różnie to rozmycie realizują - dotyczy np. źródeł światła, znajdujących się w tle:

Widoczne powyżej koliste odblaski to słońce odbijające się od kropel wody - okrągły kształt wynika z kształtu otworu przysłony. Jeśli używamy obiektywu, który ma proste listki przysłony, zamiast kółek możemy zaobserwować wielokąty.

Sztuczka

Istnieje pewien "patent", żeby zmodyfikować wygląd bokehu - należy z czarnego papieru wyciąć koło wielkości przedniej soczewki obiektywu. W kole tym wycinamy jakiś kształt, np. kwiatek, serduszko, krzyżyk. Po założeniu kółka na obiektyw okaże się, że tło ma już nieco inny wygląd. Na poniższym zdjęciu miałem na obiektywie kartonik z wyciętym otworem w kształcie obręczy - zwróć uwagę na rozmycia w tle, podobne do obwarzanków:

Wadami podobnych modyfikatorów są: utrata pewnej ilości światła, utrudnienie pracy auto-focusa oraz... możliwość popadnięcia w przesadę. Bokeh w kształcie serduszka na każdym zdjęciu jest po prostu nudny. Warto zatem chwilę się pobawić i sprawdzić, jak to działa w praktyce, ale zachować tę wiedzę na specjalne okazje.

Podsumowanie

Chciałem tym wpisem zasygnalizować, że rola fotografa nie sprowadza się do wykonania ostrego zdjęcia. Oprócz odpowiedniego skomponowania kadru oraz ustawieniu ostrości tam, gdzie tego oczekujemy, musimy zadbać o resztę kadru. Czy ma być bardziej, czy mniej wyraźna? Czy chcemy uzyskać jakieś efekty specjalne? Warto też przetestować posiadane przez siebie obiektywy, robiąc nimi świadomie zdjęcia z różnie ustawioną przysłoną, z modelem odsuniętym lub przysuniętym do tła, z ogniskową krótszą lub dłuższą. Dzięki temu zaczniemy bardziej świadomie kształtować przestrzeń i plastykę swoich fotografii. A na koniec - czy same nieostrości nie mogą być treścią fotografi?

Komentarze

  1. Dziękuję za kolejny bardzo przystępny wykład. To dla mnie nieoceniona pomoc - jasne uporządkowanie wiedzy, a przede wszystkim zrozumiale jej przekazanie. Okazało się bowiem, że dopiero w następnym wcieleniu będę bardziej techniczna :-D. Ale dzięki Twoim wskazówkom jest szansa, że wiosną, gdy wszystko się zazieleni i zakwitnie, prosząc wręcz o uwiecznienie, będę w stanie zrobić zdjęcie niczym MISZCZ fotografii :-D.
    Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam i czekam na jeszcze więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa :) Niemniej traktowałbym moje wpisy jako wskazówki właśnie, a nie wykłady (bo to się kojarzy od razu z kimś posiadającym wielką wiedzę - a ja jestem zwykłym amatorem :))

    Co do kolejnego wpisu - trudno przewidzieć, kiedy taki powstanie, bo od jutra wracam do pracy, więc czasu znów będzie mniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. OK, niech będzie - dziękuję za cenne wskazówki :-).
    Zatem poczekam cierpliwie na ciąg dalszy :-).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz