[E] Niematerialne

Prosta sztuczka

Chciałbym dzisiaj opisać prosty zestaw do fotografowania w świetle błyskowym. Posłużę się dymem, ale równie dobrze można w ten sposób fotografować np. spadające krople czy owoce wpadające do szklanego pojemnika z wodą. Głównym elementem zestawu jest lampa błyskowa, której światło będzie "zamrażać" obiekty na zdjęciach. Od biedy można próbować wykorzystywać lampę wbudowaną w aparat, ale że dobrze jest móc odsunąć ją od korpusu i umieścić bardziej z boku, lepiej użyć lampy zewnętrznej.

Pamiętam, że lampa sprawiała mi kiedyś sporo problemów i nie mogłem zrozumieć idei jej działania. Zdjęcia robione w trybach automatycznych nie były takie, jak się spodziewałem, a w trybie ręcznym wychodziły jeszcze gorsze. Dzisiaj, niestety, też nie jestem ekspertem, ale kilka zasad udało mi się poznać.

To lampa zamraża ruch

Pierwsze nieporozumienie wynikało z faktu wykorzystywania lampy ze złudną nadzieją, że to czas otwarcia migawki decyduje o "zamrożeniu" obiektów na zdjęciu. Dlatego usiłowałem za wszelką cenę fotografować z jak najkrótszymi czasami, czyli 1/250s, co oczywiście rzadko kiedy wystarczało. Do dziś pamiętam, że strasznie się dziwiłem, że mój pierwszy, już obecnie wiekowy korpus Nikon D50 mógł ustawić czas nawet 1/500s, a modele nowsze czy "bardziej profesjonalne" pozwalały zaledwie na wspomniane 1/250s.

Drugie nieporozumienie było związane z tym, że przy takim krótkim czasie naświetlania nieźle wychodził główny motyw, ale kiepsko (czytaj: czarno) wypadało tło. Kompletnie nie wiedziałem, jak ustawić parametry tak, żeby zdjęcia miały zarówno jasne tło, jak i dobrze oświetlony główny obiekt. Dopiero dwie książki trochę mnie w tym względzie wyedukowały: poradnik "Z pamiętnika lampy błyskowej" Joe McNally'ego oraz "Światło w fotografii - magia i nauka" autorstwa Hunter, Bivera i Fuqua'y. Zwłaszcza fotografie McNally'ego były bardzo inspirujące i zmusiły mnie do ostrego treningu z lampą.

Ostatecznie udało mi się przyswoić podstawową zasadę: lampa ma oświetlać główny motyw zdjęcia (i zamrażać jego ruch), zaś czas otwarcia migawki decyduje o jasności tła. I warto chwilę pobawić się z ustawieniami ręcznymi, zarówno aparatu, jak i lampy, aby ten efekt zaobserwować, co szczerze każdemu doradzam.

Dość gadania

Jak jednak zabrać się do fotografowania smużek dymu? Chodzi nam o zamrożenie ruchu dymu i uchwycenie jakichś ciekawych kształtów - tło ma zaś pozostać czarne. Potrzebujemy zatem następujących elementów:

  • aparat i statyw
  • zewnętrzna lampa błyskowa ze stopką lub własnym statywem
  • arkusz czarnego papieru na tło
  • duża książka na ekran dla lampy
  • kadzidełko o wybranym zapachu jako wytwornica strużki dymu

Szybkie objaśnienie

W naszej sytuacji da się wprawdzie fotografować "z ręki", ale aparat umieszczony na statywie i najlepiej uzbrojony dodatkowo w wężyk spustowy da nam spory komfort. Ustawimy ostrość na końcówkę kadzidełka i od tej pory nie musimy się przejmować tym ustawieniem (oczywiście należy w tej sytuacji wyłączyć autofocus). Podobnie lampę mocujemy do statywu lub stawiamy na dołączanych zwykle przez producenta "nóżkach". W kwestii tła - nie jest ono niezbędne, chodzi raczej o to, byśmy mieli komfort stosowania mniejszej mocy lampy (wtedy szybciej się ładuje po każdym błysku i na więcej zdjęć starcza). Ekran zbudowany z książki ma ograniczyć ilość światła z lampy, padającego bezpośrednio na tło.

Do dzieła!

Aparat i lampa ustawione, ostrość skupiona na końcówce kadzidełka (oczywiście nieco przekadrowujemy później, aby pozbyć się kadzidełka). Jak ustawić parametry? Oczywiście można to zrobić na wiele sposobów, ale przyjrzyjmy się wymaganiom:

  • ustawiamy ISO na najniższe, żeby minimalizować szumy
  • chcemy, by dużo dymu było ostrego, zatem musimy przymknąć przysłonę, np. do wartości f/8 czy f/10, żeby zwiększyć głębię ostrości
  • nie chcemy widzieć tła, dlatego ustawiamy względnie krótki czas migawki, np. 1/100s - im jest jaśniej w pomieszczeniu, tym czas powinien być oczywiście krótszy)
  • podpalamy kadzidełko i pozwalamy mu się żarzyć
  • do ustawionej przysłony i czasu dobieramy siłę błysku tak, aby dym był dobrze naświetlony bez naświetlania tła (tu zalecam eksprtymenty)

I to tyle - teraz pstrykamy i oglądamy na podglądzie, co nam wychodzi (warto skontrolować na początku zwłaszcza ostrość). Niestety, nie mamy za dużego wpływu na postać dymu (można delikatnie dmuchać, machać ręką, włączyć wyciąg kuchenny czy otworzyć okno), więc sporo zależy od przypadku. Nie zawsze sesja kończy się pełnym sukcesem, czyli uchwyceniem jakiegoś szczególnie pięknego kształtu dymu na fotografii - jest to jednak tylko kwestia czasu i uporu.

Obróbka

Zdjęcia dymu są efektowne same w sobie, jednak czasem warto poświęcić im chwilę w programie edycyjnym. Zwłaszcza warto zadbać, żeby tło rzeczywiście było czarne. Ciekawy efekt można uzyskać, odwracając kolory - wówczas otrzymujemy eteryczny dymek na białym, a nie czarnym tle. Zresztą, eksperymentując z kolorowymi warstwami i sposobami krycia, można uzyskać efekt zbliżony do poniższego:

Tutaj trochę bardziej "klasyczne" ujęcie - jedyna modyfikacja to balans bieli i wyostrzanie po zmniejszeniu

I na koniec - demaskujemy kadzidełko:

Proste, prawda?

W ten oto prosty sposób możemy zrobić naprawdę efektowne zdjęcia. Pisałem już o tym wcześniej (patrz Prawdziwy fotograf i Fotoszop) - tutaj rzeczywiście program edycyjny nie jest potrzebny i odpowiednio dobierając czas migawki i siłę flesza jesteśmy w stanie "na gotowo" przygotować świetne obrazy. Potrzebny jest tylko sposób, a ten został właśnie zdradzony.

Komentarze