[E] Jak zrobić zdjęcie?

Tytuł jest trochę prowokacyjny, jednak nie chodzi mi o uczenie podstaw obsługi aparatu. Chciałbym przedstawić na dwóch przykładach proces podejmowania decyzji, prowadzących do uzyskania takiego, a nie innego zdjęcia. Brzmi to może groźnie, a w opisie może się okazać, że także zawile i długotrwale, ale tak naprawdę po nabraniu niezbędnej wprawy i doświadczenia nad większością z opisanych rzeczy prawie się nie myśli, one "dzieją się same". Czyli całkiem jak z jazdą samochodem - po pewnym czasie zmiana biegów staje się intuicyjna i nie trzeba się też zastanawiać, jak pokręcić kierownicą, żeby skręcić w lewo.

Zaprezentowane zdjęcia nie są jakieś specjalnie rewelacyjne, mają bardziej wartość dydaktyczną niż "artystyczną". Wydaje mi się jednak, że dobrze oddają istotę rzeczy.

Roślinka

Zadanie: chciałbym zrobić "ładne" zdjęcie kaktusowi, który akurat kwitnie. Co oznacza "ładne"? To często najtrudniejsze pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć. Na pewno chciałbym, żeby sam kwiat był ostry i czytelny, zaś resztę otoczenia chętnie "rozmazałbym", aby nie odwracała uwagi od głównego obiektu. Rozmazanie jednak nie może być kompletne, żeby nie tracić kontekstu - kaktus rośnie w otoczeniu innych kaktusów i to ma być widać.

Ze względu na wygląd kwiatu, zdecydowałem się na kadr poziomy (tutaj trzeba po prostu zawierzyć swojemu zmysłowi estetycznemu lub kierować się wskazówkami dotyczącymi kompozycji, np. trójpodziału). Wypada zadbać o właściwe oświetlenie tematu - tutaj z konieczności zastosowałem światło żarowe, bo kaktus kwitnie akurat w nocy. Spójrzmy też na tło, które widać w kadrze - czy nie jest zbyt rozpraszające? Czy jakoś podkreśla główny obiekt? Pasuje do niego? W moim przypadku tłem stał się żółty ręcznik kąpielowy, zawieszony na oparciu fotela.

Pierwsza próba, wykonana ot tak, "z ręki", nie zachwyca. Zdjęcie jest poruszone, bo brakuje światła i czas naświetlania jest zbyt długi (nic dziwnego, wybrana przysłona gwarantująca odpowiednią głębię ostrości to f/18):

Przypomnijmy: aby poprawnie naświetlić zdjęcie, musimy manipulować trzema wartościami:

  • czasem naświetlania
  • przysłoną
  • wartością ISO

Każda z tych wielkości ma z góry znany zakres wartości - np. przysłona zależy od używanego obiektywu, ISO - od możliwości matrycy, a czas (najkrótszy) - od szybkości migawki. Otrzymałem nieostre, rozmazane zdjęcie, zatem powinienem skrócić czas naświetlania. Wiąże się to jednak albo z większym otwarciem przysłony, albo ze zwiększeniem ISO (albo po trochu tego i tego). Po szerszym otwarciu przysłony nie było widać poprawy, wprost przeciwnie - mało co było ostre, zmniejszyła się bowiem głębia ostrości. Może zatem przywrócę przysłonę, ale zwiększę ISO?

Prawie dobrze, jednak widać, że wzrosły szumy, zwłaszcza w cieniach. Jeśli są na akceptowalnym poziomie, możemy poprzestać na dokonanej regulacji i cieszyć się wykonanym zdjęciem. W sytuacji, gdy nic nas nie goni i ujęcie można powtórzyć, warto postarać się uniknąć także tych szumów. Przywracam zatem poprzednią wartość ISO, po czym... montuję aparat na statywie. To idealne rozwiązanie, gdy mamy czas, żądamy najwyższej jakości zdjęcia, a motyw jest nieruchomy. Mając zamocowany aparat, możemy swobodnie "wytrzymać" wymagany czas naświetlania, co prowadzi do zdjęcia pozbawionego szumu i prawidłowo naświetlonego.

Oczywiście, zazwyczaj w ogóle nie zastanawiam się nad tym, tylko fotografując rośliny w domu (czy np. krajobraz) od razu wiem, że statyw będzie niezbędny. Polecam korzystanie z niego - oprócz umożliwienia stosowania dłuższych czasów naświetlania statyw ma jeszcze jedną zaletę: ułatwia komponowanie kadru. Spokojnie można wypróbować różne ustawienia, a przed samym wykonaniem zdjęcia "rozejrzeć się" po kadrze, czy gdzieś z boku nie widać przeszkadzających elementów, na które zwykle nie zwraca się uwagi (bo uwaga skupia się na głównym motywie - warto pamiętać o tej ciekawej cesze ludzkiego sposobu patrzenia).

Ruch

Nie tak dawno zrealizowałem motocyklową sesję fotograficzną (patrz: Shadow). Robiłem to po raz pierwszy w życiu, a główny cel był taki, że chciałem spróbować fotografować z jadącego samochodu. Marzyło mi się, że na zdjęciu będzie ostro oddany motocykl (z kierowcą oczywiście), a droga i tło będą sugerowały ruch. Później sesja rozrosła się też o fotografie stacjonarne, w tym poszczególnych detali motocykla, oraz zdjęcie "wprowadzające", będące tak naprawdę fotografią krajobrazową. Tutaj skupię się tylko na pierwotnym celu - o reszcie piszę tylko po to, by uzmysłowić Czytelnikowi, że warto daną sesję przemyśleć.

Jak się robi zdjęcie jadącego motocykla? Można oczywiście użyć krótkiego czasu, który "zamrozi" nam obiekt w kadrze - dzięki temu można uzyskać ostre zdjęcie. Jednak chciałem mieć rozmazane drogę i tło - jak to zrobić? Każdy chyba widział fotografię wykonaną z zastosowaniem panoramowania:

Panoramowanie polega na tym, że "chwytamy" w kadrze ruchomy obiekt i "podążamy" za nim aparatem tak, aby pozostał (względnie) w tym samym miejscu. To sprawia, że główny motyw pozostaje niejako nieruchomy, zaś tło rozmywa się. Tutaj zatem "wystarczyło" zrobić podobnie, ale nie stojąc z boku, tylko jadąc przed motocyklem. Pierwsze próby jednak nie zachęcały - zbyt krótki czas naświetlania nie oddawał ruchu:

Zbyt długi czas lub niedokładność "śledzenia" obiektu powodował naturalnie poruszenie lub wręcz całkowite rozmazanie zdjęcia:

Przy panoramowaniu nie ma jednak prostej recepty - trzeba zwyczajnie próbować i "ćwiczyć rękę". Za którymś razem się udało:

Przy okazji tej sesji okazało się, że jednego czynnika nie wziąłem pod uwagę - a mianowicie zmian oświetlenia. W zależności od tego, czy jechaliśmy akurat zacienionym odcinkiem, czy wyjeżdżaliśmy na skąpane w słońcu odsłonięte tereny polne, trzeba było korygować ustawienia aparatu (a czasem też własne położenie lub położenie motocykla, gdy słońce zbyt mocno odbijało się od owiewki czy chromowanych elementów).

Jako ciekawostkę dodam, że jednym z elementów przygotowań było wyszukanie odpowiedniej drogi, o co - jak się przekonałem - nie jest łatwo w okolicach Swarzędza i Poznania. Przez "odpowiednią" rozumiem niezbyt uczęszczaną, utwardzoną, wśród pól i lasków, gdzie nie widać zbyt dużo śladów cywilizacji (znaki, domy, płoty, słupy). Dodatkowym wymogiem były miejsca, w których można się zatrzymać i zrobić kilka zdjęć "stacjonarnych".

Wnioski

Podstawowym wnioskiem, jaki chciałbym przekazać, jest to, że fotografie, które tworzymy, powinny być przygotowane. To my robimy zdjęcie, to my wiemy, jak powinno ono wyglądać. Jak przełożyć tę wiedzę na ustawienia aparatu? W tym właśnie cała rzecz - trzeba po prostu poznać podstawowe zależności i umieć je wykorzystać. Co to oznacza? Trzeba eksperymentować i robić zdjęcia! Ale nie bazując na "superinteligencji" automatu, tylko próbując ustawiać czas naświetlania, przysłonę i ISO samodzielnie i obserwując uzyskane efekty.

Niektórzy mogą sądzić, że takie decyzje można podjąć w domu, odpowiednio obrabiając dany obraz. Zgoda, dzisiejsze oprogramowanie daje bardzo duże możliwości modyfikacji zdjęcia (zwłaszcza osławiony Photoshop), ale po pierwsze trzeba umieć to zrobić, a po drugie - po co tracić sześć godzin na obróbkę, kiedy wystarczyłoby kilka sekund na zmianę ustawień aparatu? Dlatego zachęcam - lepsza godzina w terenie niż godzina przed komputerem.

Komentarze

  1. Świetnie, na czymś takim mi zależało :-). Mam nadzieję, że to początek cyklu: Jak, po co i dlaczego tak?
    Na razie fotografowanie z samochodu zostawię w spokoju, ale przynajmniej pojęłam z jakimi wyzwaniami trzeba się tu zmierzyć.
    Z kaktusem dokonałeś "drobnej" manipulacji, ale rozumiem i widzę co chciałeś zilustrować :-)
    Bardzo ciekawe. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. :) Manipulacja była konieczna, bo kaktusa fotografowałem o czwartej nad ranem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zatem, gdybyś nie skasował bezlitośnie wszystkich niezbyt udanych zdjęć, mógłbyś spać spokojnie (tak jak ja) :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy to ten kaktus, którego zakwitnięcia się bałeś w ostatni weekend? Ładniutki ;)
    Już tyle razy próbowałam się nauczyć tych zasad robienia ostrych i dobrych zdjęć i jakoś na tych próbach się kończy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. @B. Tak, to ten właśnie kaktusik - zakwitł w nocy i wytrzymał jedną dobę, tak że jestem bardzo zadowolony, że zdołałem uwiecznić go na zdjęciach :) A co do prób - nigdy nic się nie przyznasz, a przecież teraz z Nikona to same ostre wychodzą ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz