Domowe fotografowanie
Rzadko ostatnio wychodzę z domu na fotograficzne sesje, a że pokusa robienia zdjęć jest duża, postanowiłem urządzić domowe fotografowanie makro. W końcu odpowiedni sprzęt jest, można więc przysiąść fałdów i wymyślić ciekawy temat, po czym go zrealizować, nie wyściubiając nosa za drzwi.
Jest kilka wyzwań, z którymi można się zmierzyć w domowych pieleszach:
- makrozagadki - czyli fotografujemy ogólnie znane rzeczy w ciekawym ujęciu lub dużym powiększeniu, dzięki czemu stają się czymś nowym i tajemniczym
- abstrakcje - korzystając z możliwości dużych powiększeń, tworzymy abstrakcyjne obrazy, bardziej podobne do grafik niż zdjęć
- kropelki i dym - nieśmiertelne tematy, do których można wracać wielokrotnie; sesje są niepowtarzalne i nie sposób się nudzić
- testy sprzętu - czyli sprawdzamy, jak się zachowuje sprzęt do fotografii makro, robiąc zdjęcia jakichś trywialnych tematów (monety, zapałki), na których jednak dobrze widać skalę powiększenia (bo każdy wie, jaki naprawdę mają rozmiar); w ten sposób można testować wielkość powiększenia, rodzaj oświetlenia, mocowania itp.; czasem rzeczywiście warto takie próby przeprowadzić, chociaż lepiej połączyć je z którymś z wcześniejszych punktów
Tym razem postawiłem na makrozagadki - chciałem stworzyć obrazy niejednoznaczne, które zmuszą widza do uruchomienia wyobraźni. Czy się udało, możecie ocenić poniżej (na końcu posta podaję, co jest na którym zdjęciu dla bardziej niecierpliwych, ale myślę, że warto najpierw samodzielnie spróbować rozszyfrować poszczególne kadry):
Rozwiązanie:
- siatka ochronna głośnika
- sprężyna
- zaślepka od obiektywu
- płyta CD
- kasztan
- bąbelki powietrza na truskawce w kompocie
- jabłko
- pestka dyni
- inna pestka dyni
- ponownie płyta CD
1. Zanim przyjrzałam się z bliska, myślałam, ze to klocek lego, a potem pomyślałam, że to dziurki wentylacyjne w komputerze... A tu nie...
OdpowiedzUsuńZ pozostałych to jedynie udało mi się rozpoznać płytę CD, no i zaślepkę obiektywu. Przy kasztanie myślałam, że to coś ze skóry, o truskawce wcale nie pomyślałam i generalnie - poszło mi kiepsko :D
A ja zobaczyłam klawiaturę maszyny do pisania z wytartymi literami, pordzewiałą grzałkę, bieżnik opony, zegarek, czyjeś ucho, ?, zaróżowione ucho myszy (heh), sól na posadzce, ziemię na posadzce, no i zegarek
OdpowiedzUsuń:D No, no, ciekawe skojarzenia :D O tej maszynie do pisania to nawet bym nie pomyślał, ale faktycznie, trochę podobne :) A zaróżowione ucho myszy mnie rozłożyło na łopatki - zaczynasz mieć obsesję na punkcie tych jakże miłych i towarzyskich gryzoni! ;)
OdpowiedzUsuń