[E] Cyfrowa ciemnia, część 7
Macie dużo zdjęć? Jak dajecie radę je segregować, przeszukiwać i do tego się nie zgubić? Dla osób, które mają dosyć problemów z wyszukiwaniem i przechowywaniem zdjęć w postaci elektronicznej kieruję poniższy tekst. UWAGA! Opisuję podejście stosowane z powodzeniem przez siebie od kilku lat, jednak oczywiście nie jest ono jedynym słusznym!
Foldery
Jeśli w ogóle podjąłeś kiedyś walkę z chaosem w fotografiach, zapewne pierwszym pomysłem było grupowanie plików w odpowiednio nazwanych folderach. Czyli - podłączamy aparat do komputera i każemy mu zgrać zdjęcia do folderu "Imieniny Cioci Janiny". Albo "Wakacje nad morzem". Być może bardziej przebiegli utworzyli sobie jeszcze foldery na poszczególne lata, żeby móc sobie wszystko uporządkować chronologicznie. Wszystko to jest lepsze niż trzymanie wszystkich zdjęć w jednym wielkim folderze...
Nazwy plików
Znaleźli się pewnie i tacy, którzy postanowili nieczytelne nazwy plików z aparatu (w rodzaju DSC_9932) zamienić na swojskie grill_u_Stefana_01. Niby jest to jakieś rozwiązanie, jednak w dalszej części będę chciał Cię, Czytelniku, zniechęcić do tego typu operacji. Zwłaszcza jeśli regularnie robimy kopie zapasowe, a zmiany nazw przeprowadzamy tylko od czasu do czasu. Można sobie w ten sposób napytać problemów, bo jeśli w kopii mamy oryginalne nazwy, zaś aktualnie nazwy już zmieniliśmy, to jak rozpoznać, które zdjęcia są do usunięcia z archiwum? Pewnie, jeśli przybył tylko jeden folder, a w nim tylko kilkanaście zdjęć, to nie ma problemu. Rzecz jednak w tym, że większość z nas kopie zapasowe robi rzadko i raczej w myśl zasady: "kurczę, nie robiłem kopii już od jednego (dwóch, trzech) miesięcy, więc wypada zrobić teraz..." A wtedy liczba zdjęć może śmiało iść w tysiące.
Na kłopoty... Lightroom
I w tym miejscu pojawiają się zalety korzystania z programów w rodzaju Lightrooma. Skupię się właśnie na produkcie Adobe, bo to jego używam i znam go najlepiej. Co takiego potrafi (poza wywoływaniem RAWów)?
- opisywać zdjęcia metadanymi
- porządkować zdjęcia przy imporcie
- wyszukiwać i pokazywać przefiltrowane zdjęcia
Import plików
Tą szumną nazwą opisano wciągnięcie zdjęć do bazy danych Lightrooma. Przy zgrywaniu z karty pamięci wiąże się to ze skopiowaniem plików na twardy dysk, ale zawartością katalogu (bazy danych) mogą być dowolne, już istniejące foldery (odsyłam do części pierwszej "Cyfrowej ciemni"). Rozpatrzymy tę najczęstszą sytuację, czyli wkładamy kartę pamięci do czytnika i...
Pierwszą rzeczą jest przejście do modułu Library (skrót klawiszowy: G (siatka) lub E (podgląd)). Tutaj na dole ekranu widzimy przycisk importu - korzystamy z niego:
Pokaże się okno importu, podzielone na kilka ważnych części (opisane na ekranie poniżej):
Ustawienia importu
Wybieramy literę napędu, który symbolizuje naszą kartę pamięci. Lightroom powinien odczytać znajdujące się na niej pliki graficzne i wyświetlić je w postaci siatki. Teraz zaczyna nas interesować prawa strona okna importu, a konkretnie trzy jej sekcje:
- File Renaming - tutaj możemy wskazać, w jaki sposób Lightroom ma automatycznie zmienić nazwy importowanych plików
- Apply During Import - możemy zaaplikować importowanym plikom przygotowany zestaw ustawień oraz wpisać metadane lub słowa kluczowe
- Destination - wskazujemy miejsce docelowe, do którego zostaną skopiowane importowane pliki
Zmienianie nazw plikom
Aparaty zwykle nadają plikom nazwy składające się z literowego przedrostka i liczby, np. DSC_2141.NEF. Szczerze zachęcam do zmieniania nazw plikom podczas importu, jednak nie chodzi o dodawanie słów, a dodatkowego przedrostka. W moim przypadku bardzo dobrze sprawdza się przedrostek złożony z daty w formacie RRRRMM. Co nam to daje? Przede wszystkim chronimy się przed "przekręceniem licznika" w aparacie - kiedy dotrze on do nazwy DSC_9999.NEF, kolejnym plikiem będzie oczywiście DSC_0000.NEF, który przecież już gdzieś na dysku pewnie mamy. Dodanie przedrostka z rokiem i miesiącem rozwiąże nam ten problem, a także ułatwi sortowanie w zwykłych menadżerach plików.
Nową nazwę budujemy za pomocą specjalnego okna dialogowego - wstawiamy do pola edycyjnego poszczególne fragmenty, jednocześnie obserwując przykładową nazwę pliku po zastosowaniu szablonu.
Krok niekonieczny
Apply During Import jest krokiem opcjonalnym, z którego osobiście rzadko korzystam, jednak warto mu się przyjrzeć. Dzięki niemu możemy aplikować nowym zdjęciom zapisany wcześniej preset, czyli komplet ustawień (np. winieta, korekta obiektywu, profil kolorów). Jest to spore ułatwienie dla osób, które i tak na początku stosują jednakową obróbkę do wszystkich fotografii.
Bardzo przydatną cechą jest wpisanie od razu kilku słów kluczowych, które zostaną przyporządkowane nowym plikom. Tutaj jednak lepiej jest uważać - rozwiązanie wydaje się być idealne dla zapominalskich (w końcu nadajemy słowa kluczowe od razu, a potem nie trzeba się tym kłopotać), jednak to właśnie zapominalscy mogą zapomnieć zmienić wpisany zestaw przy kolejnym imporcie, wprowadzając jeszcze większe zamieszanie.
Miejsce docelowe
Pliki z karty pamięci zgrywamy najczęściej do jakiegoś konkretnego folderu na twardym dysku. W sekcji Destination możemy wskazać ten folder, ale możemy też zrobić ciut więcej. Najważniejsze jest ustawienie z rozwijalnej listy:
- Into one folder - zdjęcia będą zgrywane do jednego folderu (tego zaznaczonego w drzewku poniżej)
- By date - zdjęcia wylądują w folderach, których nazwy zostaną utworzone na podstawie daty wykonania zdjęcia (format można wybrać z rozwijalnej listy)
Dodatkowo można utworzyć podfolder, zaznaczając Into subfolder i wpisując jego nazwę.
Warto rozważyć stosowanie opcji By date i ustawienia szablonu nazwy na RRRR/MM/DD - wówczas automatycznie będziemy sobie tworzyli odpowiednią strukturę katalogów z podziałem na lata, miesiące i dni. Bywa to przydatne, jeśli nasze archiwum obsługujemy także menadżerami plików.
Co osiągnęliśmy?
Po pierwsze, importowanie plików zawsze w ten sam sposób zapewnia utrzymanie porządku w zbiorach. Wprawdzie z punktu widzenia Lightrooma struktura folderów nie ma dużego znaczenia (możemy zdjęcia porządkować, korzystając z mechanizmu kolekcji), jednak musimy też wziąć pod uwagę konieczność tworzenia kopii zapasowych i spojrzenia na zdjęcia jako zwykłe pliki na twardym dysku. A łatwiej przeszukiwać i sortować uporządkowany, strukturalny zbiór niż jeden wielki folder z dwudziestoma tysiącami plików.
Po drugie, oszczędzamy czas - nie musimy ręcznie zmieniać nazw plików, tworzyć katalogów i przenosić zdjęć z miejsca na miejsce.
Po trzecie, korzystając z Lightrooma dysponujemy mocnym narzędziem do przeszukiwania naszego zbioru, a dzięki aplikowaniu słów kluczowych podczas importu możemy łatwo tworzyć kolekcje tematyczne.
Alternatywa?
Rzecz jasna, przy pewnej dozie samozaparcia można obyć się bez Lightrooma - niemal wszystkie powyższe czynności można wykonać ręcznie, korzystając z Eksploratora plików lub (lepiej) Total Commandera. To tylko kwestia czasu i systematyczności.
Komentarze
Prześlij komentarz