Jeszcze raz o rzeczywistości

Niedawno pisałem o dopuszczalnej czy niedopuszczalnej modyfikacji fotografii, przy czym w komentarzach spotkałem się z prośbą, aby pokazać praktyczny przykład. Niestety, nie mam pod ręką całego swojego archiwum, ale zawsze można przecież zrobić nowe zdjęcia.

Poniżej zatem do wglądu trzy przykłady zdjęć "prosto z aparatu" i po obróbce.

Przypadek pierwszy

Z tym ujęciem było kilka problemów: było za jasne (celowo mocno doświetlałem, bo stosowane ISO dochodziło do 6400 ze względu na słabe oświetlenie), mało kontrastowe (przeszkoda w postaci niezbyt czystej szyby) i dodatkowo na ciele jaszczurki w tle pojawił się nieładny refleks świetlny. Zastrzeżenia można było mieć także do ostrości.

Przypadek drugi

Tutaj poza odbiciem światła obecne były wszystkie wyżej wymienione mankamenty, a do tego automatyczny balans bieli niezbyt dobrze poradził sobie z zastanym oświetleniem, wprowadzając mocne ochłodzenie palety barw.

Przypadek trzeci

I znów to samo co wyżej, przy czym dodatkowym problemem okazał się cień krawędzi terrarium po prawej stronie - na zdjęciu źródłowym widać tam nie tylko zaciemnienie, ale też zmianę barwy tła (róże są zastąpione przez żółcie), co wiąże się z zasięgiem i kolorem sztucznego oświetlenia.

Które wersje?

Czy wersje "prosto z aparatu" są prawdziwsze? Czy obróbka pozbawiła je wartości? Zapewne ocena należy do oglądającego - ja uznałem, że obrazy te trzeba skorygować, bo nie tak je widziałem na żywo (jednak oko to wielki oszust). Co Wy na to?

Komentarze

  1. Gratuluję (zazdrośnie łaknąc Twych umiejętności).
    Chyba wiesz co ja na to :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Poruszyłeś jeszcze jeden wielki temat, ale to nie tutaj. Bo chodzi o to co i jak widzimy.:) Ale fakt, takie hmm... oczyszczenie zdjęć wydaje się potrzebne. Bo taka niewielka korekta to przecież nie to samo, co w tym linku, który zamieściłeś w odpowiedzi na komentarz przy wcześniejszym wpisie. Chodzi mi o te tapety - takie nienaturalnie piękne, choć niby przedstawiają piękno natury.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A to fakt, rzeczywiście, że tamte obrazki to już jest przesada. Ale i nad tymi wyżej puryści fotoszopowi załamaliby ręce, że wszystko by się dało w aparacie załatwić - i dałoby się pewnie dużo zrobić. Ustawić balans bieli od szarej karty, dogadać się z właścicielami wystawy na jakąś sesję bez szyb, robić fotki ze statywu na niskim ISO, ewentualnie doświetlić nieco światłem stałym, żeby nie błyskać zwierzakom po oczach. I wierzę, że efekt byłby bardzo dobry - ale na to nie mam absolutnie czasu i muszę poprzestać na takich spacerowych pstrykach... :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz