Poranna kawa

Pijacie kawę rano? Są chwile, że trzeba, prawda? Ja wprawdzie nie powinienem, ale czasem mi się zdarza - chociaż przyznam, że bardziej dla smaku, niż dla efektu. Kofeina z kawy rozpuszczalnej nie działa na mnie praktycznie wcale, więc pobudzam się bardziej wstaniem od komputera i przejściem się po kubeczek parującego specjału.

Marzy mi się tydzień (albo i dwa) "nicnierobienia". Takie całkowite oderwanie od codzienności. Budzi Cię rano słońce, przeciągasz się, wstajesz. Poranna przechadzka do piekarni po świeże pieczywo i warzywa. Śniadanie z gorącą kawą, czytanie lub obmyślanie, co można by robić do obiadu. Potem cały dzień według własnego uznania, we własnym tempie, z własnymi pomysłami. W końcu kładziesz się spać, zmęczony, ale i zadowolony. Nie przejmujesz się jutrem, pracą, kredytem.

To musi być chyba fajne, prawda? Ciekawe tylko, czy człowiek jest wtedy szczęśliwy?

Komentarze

  1. Też o czymś takim marzę... Ale to trzeba... być samemu. Bez żadnych zobowiązań. Tylko to co chcę, nie to co muszę. Myślę, że tydzień - dwa i wystarczy.:))) Szczęście? Na pewno tak. Ale czy na dłuższą metę by się tak dało?

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że na dłuższą metę nie. Człowiek by chyba zwariował albo popadł w marazm i otępienie :) Ktoś mądry powiedział, że człowieczeństwo definiuje się przez cierpienie i chyba rzeczywiście tak jest.

    Ale taki fajny dwutygodniowy relaks z "lekką głową" byłby miłą odmianą od codziennej rutyny :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz