[O] Krzysztof Varga - Księga dla starych urwisów

Pożyczyłem już jakiś czas temu od mojego Taty wielką, białą księgę. Leżała spokojnie na półeczce, czekając na swój czas - no i się doczekała. Wbrew przypuszczeniom, lektura poszła szybko i dwa popołudnia później mogłem już się zacząć zastanawiać, o czym jest ta książka.

Wbrew pozorom, to wcale nie jest takie idiotyczne pytanie, bo zabierając się do czytania, nastawiałem się na biografię Edmunda Niziurskiego, jednego z moich ulubionych pisarzy (i z czasów młodości, ale przecież i teraz czytałem jego powieści). Wprawdzie nigdy nie byłem jakoś specjalnie ciekawy życiorysu tego autora, ale skoro już trafił w moje ręce...

Rzecz w tym, że to do końca nie jest biografia. Oczywiście, dowiadujemy się całkiem sporo o życiu (zwłaszcza że - według Krzysztofa Vargi - Niziurski wcale nie był typem bywalca salonowego i raczej wolał pisać książki we własnej pracowni, niż się udzielać towarzysko). Duża jednak część "Księgi dla starych urwisów" to opisy poszczególnych powieści, ze szczególnym uwzględnieniem ulubionej formy pisarza, czyli "powieści młodzieżowej".

Varga pokazuje powolną krystalizację stylu Niziurskiego, od względnie jeszcze mało absurdalnej "Księgi urwisów", po szczytowe osiągnięcia, czyli tzw. "cykl odrzywolski". Wspomniany jest (na szczęście krótko) okres schyłkowy, kiedy ukazywały się powieści słabsze. Ba, zaznaczono nawet coś, co mnie niezmiernie drażniło swego czasu, czyli wydawanie starych powieści pod nowymi tytułami, a często także ze zmianami "uwspółcześniającymi". To rzeczywiście było irytujące.

Oprócz słów samego Vargi, mamy też przytoczone wypowiedzi osób z rodziny lub ze środowiska (np. słowa syna, Marcina czy znanego z literatury dziecięcej Grzegorza Kasdepke). To na pewno ożywia narrację i często wprowadza elementy pokazujące prywatne oblicze Niziurskiego.

Ostatecznie otrzymałem książkę inną od tej, której oczekiwałem, niemniej całkiem dobrą i co ważne, dobrze "się czytającą". Polecam każdemu wielbicielowi Piegusa, Cymeona, Żaby czy Bubla - na pewno wspomnicie z nostalgią czas spędzony nad powieściami Niziurskiego. I wiecie co? Nabierzecie ochoty na ponowną lekturę. A to zawsze warto w tym wypadku zrobić.

Komentarze

  1. Nie chciałabym się czepiać, ale książkę pożyczyłeś ode mnie :P Żałuję, że dopiero teraz ktoś wpadł na pomysł, żeby tę książkę napisać. Dlaczego nie powstała, kiedy żył Niziurski? Trochę mało jak dla mnie wypowiedzi samej rodziny. Ale to może zrozumiałe, gdy się weźmie pod uwagę wiek żony czy nawet syna. Pomysł, żeby wplatać wypowiedzi innych pisarzy (Kasdepke, Miłoszewski) świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę, od Ciebie? Myślałem, że to Tatowa książka - w taki jednak razie zwracam honor :D

      Usuń
  2. Hm, w sumie - to już Tatowa, bo mu ją oddałam :D Ale wyczaiłam w Sieci ja! Hahahaha...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz