Audiobooki - gorzka refleksja
Olśniła mnie chwila prawdy odnośnie moich audiobooków. Tak sobie je nagrywałem, najbardziej skupiając się na aspektach technicznych (szumy, obróbka, testy mikrofonów) albo na "pierdołach dykcyjnych" (które, owszem, są ważne, ale nie najważniejsze), zamiast zwrócić uwagę na najważniejszy aspekt - treść. Lekkie oprzytomnienie przeżyłem, oglądając filmiki na profilu Pana Macieja Jabłońskiego, szczególnie ten o nagrywaniu audiobooków. Dotarło do mnie, jak mało skupiam się właśnie na treści i jak bardzo czytam zamiast opowiadać...
Dodatkowo Pani Marta z eufonia.pl też mam mnie wesprzeć informacjami, co i jak poprawić, aby te publikowane treści zaczęły być nareszcie atrakcyjne dla słuchacza - niewykluczone zatem, że już wkrótce profil https://gadeslector.bandcamp.com zostanie wyczyszczony z praktycznie wszystkiego, co się na nim znalazło w przeciągu ostatnich dwóch lat... Rzecz jasna, prywatny dostęp sobie zostawię, żeby mieć porównanie, czy po zastosowaniu wszelkich porad coś się zmienia.
Jeśli chodzi o sygnały "pomocowe", to jeszcze napisał do mnie w komentarzu Pan Łukasz Ciechański, spiker radiowy, z taką krótką, ale w sumie bardzo ważną informacją, że jak na jego radiowe ucho po prostu i zwyczajnie za cicho mówię do mikrofonu. I tu muszę mu przyznać rację, bo słuchając krytycznie tych moich nagrań momentami ma się wrażenie, że prawie szepczę. Przeprowadziłem wczoraj próby praktycznie i okazało się, że jak zacząłem mówić do mikrofonu tak, jak mówi się do drugiej osoby, stojącej jakieś dwa metry dalej, to faktycznie głos staje się mocniejszy, a i poziom nagrania można obniżyć o jakieś 30% (co skutkuje m. in. tym, że i poziom szumów spada bardzo mocno).
Jednym słowem: zmiany. Czy będzie mi szkoda wywalić do piachu tyle audiobooków? Pewnie, że będzie, to w końcu godziny włożonej pracy - ale jest to praca, która się tak naprawdę nikomu nie przydała... Jak tylko uda mi się trochę poćwiczyć i nagrać coś nowego - głośniej, z lepszym zrozumieniem i przekazaniem treści, lepszą wymową, no, porządniej po prostu, dotychczasowe audiobooki znikną. W tym i te cztery, które leżą nagrane i czekają na obróbkę - chyba się jej już nie doczekają...
Ale że jak to??? Ja się nie zgadzam! Dlaczego chcesz wyrzucać pracę kilku lat? Rozwijasz się i ciągle poprawiasz. Ale niech to, co już jest - zostanie.
OdpowiedzUsuńToteż dla siebie zostawię na pamiątkę :)
UsuńPosłuchałem, faktycznie, źle mówisz do mikrofonu.
OdpowiedzUsuńPoszukaj w ogóle zdjęć z nagrań lektorskich w Polskim Radiu, studio radiowego teatru. Mikrofony są nawet pół metra od aktorów, każdy mówi z ekspresją, swobodnie i dość głośno. Oczywiście są to niskoszumne Neumanny, akustyka jest odpowiednia i takie nagrania tam robi się "łatwo", ale podobnie powinno sie pracować w domowych warunkach.
Wyjątkiem są nagrania gdzie po prostu trzeba mówić blisko mikrofonu, daje to specyficzny efekt w nagraniu, ale musi to pasować do czytanego materiału.
Pomijam już sytuację że lektor ma "mało radiowego basu" w głosie i musi mówić blisko mikrofonu żeby wykorzystać efekt zbliżeniowy jaki występuje w mikrofonach o charakterystyce kierunkowej (ciśnieniowo-gradientowe) do uzupełnienia tych niedostatków w nagraniu ;-)