[W] Kabelki i nie tylko
Wpisów na blogu mało ostatnio (przynajmniej na tym, bo dźwiękowo-muzyczny ma się całkiem nieźle). Wszystko właśnie przez to, że na początku tego roku jeszcze bardziej zaangażowałem się w podkastowanie, organizowanie rozmów, obróbkę, testy i tak dalej, i tak dalej. Nic dziwnego, że więcej ostatnio wpisów warsztatowych w rodzaju ulepszenia testera kabli XLR - tym bardziej, że lutowania kabli też jest ostatnio dużo, niekoniecznie mikrofonowych.
Żeby zatem dać świadectwo, że faktycznie coś się dzieje, dzisiaj krótka wzmianka o lutowaniu kabla XLR, ale takiego z konkretnym przeznaczeniem. Kiedy bowiem nagrywamy z Perełką "Radio Zosia" czy też robię testy nie na głównym ramieniu mikrofonowym, to fajnie byłoby móc podłączyć mikrofon z drugiego ramienia bez ciągnięcia kabla po powierzchni biurka. Zawsze to dodatkowa robota i dodatkowy bałagan.
Pomyślałem zatem, że zrobię dwa kable, które przymocuję na stałe pod biurkiem. Jeden posłuży do podłączenia mikrofonu bezpośrednio do RødeCastera, drugi zaś poprowadzi sygnał dla słuchawek (które normalnie też muszę puszczać po blacie biurka). Mając dwa gniazdka po drugiej stronie stołu, bez problemu podepnę się tam bez dodatkowych zabiegów.
Wygrzebałem z zapasów dwa wtyki XLR i trzy metry kabla, po czym przystąpiłem do lutowania. Nie byłoby w nim nic szczególnego, gdyby nie rodzaj cyny - pierwszy raz miałem do czynienia z cyną bezołowiową. I muszę przyznać, że początki były trudne, ale nawet nie dlatego, że lutowanie taką cyną jest faktycznie nieco bardziej wymagające. Okazało się, że wyciągając stację lutowniczą nie zauważyłem, że gałka temperatury przestawiła mi się na 250oC, więc się przez pierwsze 10 minut strasznie irytowałem, że nie mogę niczego roztopić. Dopiero podkręcenie temperatury załatwiło sprawę i dalej poszło już całkiem dobrze.
Tradycyjnie najwięcej czasu zeszło mi na przygotowaniu połączeń - zdejmowaniu izolacji, zaplataniu drucików, zabielanie końcówek. Późniejsze łączenie było już formalnością. Na koniec podłączyłem tester i sprawdziłem, czy wszystko jest w porządku - na szczęście było:
Teraz czeka mnie zrobienie drugiego kabla, ale o ile mam wtyk TRS, to nie mam, niestety, gniazda, więc muszę je domówić - a że samego gniazda nie bardzo się opłaca, bo za przesyłkę zapłacę więcej, poczekam na jakieś dodatkowe potrzeby - muszę w końcu zabrać się za lutowanie krosownicy, bo tu części leżą już od dwóch miesięcy, ale nie mam kiedy zabrać się za wiercenie otworów w metalowej maskownicy. Poczekam na cieplejsze dni, kiedy będzie można wreszcie zejść do garażu i pomajsterkować nieco.
Komentarze
Prześlij komentarz