Nagrywanie dźwięków
Choć rzecz dotyczy nagrywania, czyli dźwięku, postanowiłem tym razem napisać post tutaj, a nie na GadeSound. A wszystko przez to, że omawiane zajęcie może, ale wcale nie musi wymagać specjalistycznego sprzętu. Można próbować działać ze smartfonem i aplikacją dyktafonu, bo zabawa jest fascynująca!
Do rzeczy
Katalizatorem do zajęcia się rejestrowaniem dźwięków okazał się odcinek Torby Reportera i Podcastera, w którym Hanna Bogoryja Zakrzewska omówiła zagadnienie "opowiadania dźwiękiem". I choć sporo w przeszłości nagrywałem pojedynczych dźwięków "w terenie", czyli np. kroków na schodach, szumu lasu, odgłosów ulicy itp., to jednak zawsze było to gromadzenie pojedynczych dźwięków na wypadek, gdybym kiedyś ich potrzebował. Zresztą nieraz tak się działo, kiedy np. w utworze jednym czy drugim wstawiałem własnoręcznie przygotowany szum morza, deszczu czy lasu. Nigdy jednak nie budowałem opowieści.
Początki
Pierwsza moja próba nie jest, niestety, wcale odkrywcza. Postanowiłem nagrać siebie, kiedy idę do kuchni i... robię sobie herbatę. Banalne, prawda? Tak się wydaje, jednak po pierwszej próbie (która właśnie wydawała mi się taka prosta!) posłuchałem efektów w słuchawkach. No i okazało się, że w jednym miejscu za bardzo kręciłem rejestratorem, w drugim trzymałem go za blisko głowy i nagrało się dużo oddechów, potem źle obróciłem mikrofon względem źródła dźwięku, potem źle ustawiłem poziom nagrywania i doszło do przesterowań...
Długo by opowiadać, dodam więc tylko, że dopiero chyba piąta czy szósta próba przyniosła spodziewany efekt i wszystko zostało wykonane świadomie. Poniżej możecie posłuchać dźwięków w pełnej krasie:
a tu te same dźwięki, ale już z dograną później narracją:
Za ciosem
Idąc za ciosem, nagrałem też inne scenki, np. kąpiel, słanie łóżka, droga po córkę do szkoły. Przyznam, że wciągnąłem się, bo te dźwięki mocno działają mi na wyobraźnię. Osobiście do nagrywania używam Tascama DR-100 i jego wbudowanych mikrofonów, bo niestety, mój Huawei ma bardzo kiepski mikrofon i się niespecjalnie nadaje do rejestrowania. Wiem jednak, że całkiem sporo smartfonów ma przyzwoite mikrofony, więc wypróbujcie koniecznie!
Scenek do nagrania jest, rzecz jasna, nieskończona liczba - zabawa z dzieckiem, spacer, praca w ogródku, zakupy, majsterkowanie, etc... Wszystko to da się opowiedzieć dźwiękiem, trzeba tylko dobrze wybrać, co się do takiej opowieści nadaje i co będzie dla słuchacza natychmiast rozpoznawalne, żeby w ogóle wiedział, o czym opowiadamy.
Legalność
Na szczęście, w odróżnieniu od nagrywania klipów wideo, przy nagrywaniu dźwięku zwykle nie trzeba się przejmować legalnością pozyskanych w ten sposób treści - o ile, naturalnie, nie będą one oczywiste do zidentyfikowania (np. fragment piosenki z radia czy czyjś charakterystyczny głos). Ale ja piszę bardziej o nagrywaniu dźwięków nie będących ludzką mową czy utworami podlegającymi prawu autorskiemu; o dźwiękach takich jak kroki, stuki, szumy, gwar tłumu itp. W żadnym razie nie namawiam do nagrywania "z przyczajki" cudzych rozmów czy podobnych materiałów!
To jest fajne
Przyznam, że podoba mi się ta zabawa. Efekty nie są może na razie jakieś oszałamiające, bo tutaj (jak zapewne wszędzie) potrzebne jest spore doświadczenie, żeby wiedzieć, co się sprawdza, a co nie - do budowania opowieści warto także mieć sporą bazę dźwięków już nagranych, więc podstawowa sprawa, to kolekcjonować nagrania, segregować je i opisywać tak, żeby w razie czego nie było problemu ze znalezieniem "gwiżdżącego czajnika" czy "dzwoniącej łyżeczki".
Czyżby mój podkast także miał się doczekać jakiegoś dźwiękowego tła zamiast klinicznej studyjnej ciszy? Hm...
Komentarze
Prześlij komentarz