[W] Elastyczny uchwyt mikrofonowy, wariant drugi
Dwa tygodnie temu opublikowałem opis, jak to zbudowałem elastyczny uchwyt do mikrofonu. Uchwyt działa nadal i ma się dobrze, a jedyny kłopot z nim taki, że wygląda "tak se" i dodatkowo sprawia wrażenie dość delikatnego. Postanowiłem zatem zbudować coś poważniejszego, co przy zachowaniu funkcjonalności wyglądałoby bardziej "profesjonalnie".
Priorytetem, podobnie jak za pierwszym razem, były maksymalnie niskie koszty, jednak z zastrzeżeniem, że to miały być niskie koszty dla mnie, dlatego np. nie musiałem kupować płynu do oksydacji, bo już taki posiadałem, podobnie rzecz się miała z farbą do metalu. Jeśli ktoś chciałby podobny uchwyt zrobić, to musi sobie jeden z tych dwóch elementów zapewne doliczyć do kosztów.
Tym razem budulec miał być solidniejszy - zamiast drewna i PVC, uchwyt wykonałem w całości z metalu. Żeby zaoszczędzić sobie roboty przy obręczach mocujących gumki, wyszukałem podkładki łożyskowe MB-12 (2zł sztuka), zaś "korpusem" miał być kołek walcowany za złotych dwanaście.
Tu wersja pierwotna - kołek i podkładki łożyskowe
Przy próbie wiercenia w kołku otworów mocujących obręcze okazało się jednak, że idzie to bardzo opornie - moje wiertło do metalu okazało się zbyt budżetowe na hartowaną stal, a nie chciałem kupować nowego, żeby ograniczyć koszty. Kołek odłożyłem, a zamiast niego wykorzystałem fragment stalowej rurki, walający się w skrzynce z "resztkami". Temu wyzwaniu wiertło już podołało.
Żeby ładnie sobie "domknąć" oba końce korpusu, dołożyłem za parę złotych gumowe zakończenia nóżek do drzwi:
A tutaj trochę zardzewiała rurka i gumowe zaślepki - obręcze w tym czasie suszyły się już po malowaniu
Po wywierceniu otworów w korpusie nagwintowałem je:
Gwintownik w robocie
Następnym krokiem było wyszlifowanie rurki i odtłuszczenie jej. Nieco wcześniej zdążyłem pomalować obręcze farbą do metalu, ale na tym etapie przypomniało mi się, że mam w zapasach płyn do oksydacji i to jest idealny moment, żeby go trochę zużyć. Żałowałem, że pospieszyłem się z malowaniem obręczy - miałbym bardziej spójny wygląd, gdybym je także oksydował. Może zrobię jeszcze trzecią wersję, jeśli kupię nowe wiertło, które wwierci się w kołek?
Wyszlifowana rurka, śrubki i płyn do oksydacji
Oksydacji poddałem także śrubki do zamocowania obręczy na korpusie:
Czarne, wszystko czarne!
Po złożeniu całości, uchwyt prezentuje się następująco:
Zmontowany i zamocowany uchwyt, jeszcze bez mikrofonu
W tylnej gumowej zaślepce wyciąłem otwór, w którym mogę mocować kabel, żeby nie dyndał swobodnie, po czym przystąpiłem do podobnego testu jak ostatnio. Zamocowałem oba sE8 na stereobarze, jeden w sztywnym uchwycie, drugi w tym dopiero co ukończonym.
A tu para testowa przed nagraniem
Podczas nagrania (rejestrowałem Tascamem DR100) stukałem w statyw (pierwsze czerwone pole), ruszałem kablami XLR (drugie pole) i stukałem w stereobar pomiędzy mikrofonami. Myślę, że widać, na której ścieżce nagrywał sE8 zamocowany elastycznie:
I byłbym stuprocentowo zadowolony, gdyby nie te pomalowane pierścienie. Coś czuję, że się zmobilizuję i papier ścierny pójdzie w ruch - albo faktycznie zrobię trzecią wersję uchwytu. To byłby nawet niezły pomysł, bo mógłbym w kołku wywiercić od dołu dodatkowy otwór i nagwintować go na 3/8" - wtedy nie potrzebowałbym w ogóle dodatkowego uchwytu, tylko mógłbym całość przykręcać wprost do statywu. O, i to jest myśl!
To trochę podobnie do tej sytuacji, kiedy kupiłam sobie wreszcie szydełko 2 mm z rączką - od razu się lepiej pracuje.:)))
OdpowiedzUsuńA, bo to nie od dziś wiadomo, że dobre narzędzie to większa skuteczność i... przyjemność pracy :)
Usuń"Przyjemność pracy" brzmi jak oksymoron.:)))
UsuńNo, nie wiem, ja tam lubię majsterkować i dla mnie taka praca to prawdziwa przyjemność :) To samo tyczy się innych dziedzin :) Jeśli lubisz układać kwiaty i masz dobry zraszacz czy sekatorek, to też praca idzie lepiej :) Oczywiście mówimy o pracy w sensie robienia czegoś [pożytecznego], a nie tyrania na kredyty ;)
Usuń