[K] Pecet

Zadziwiające, jak długo wytrzymał mój domowy komputer. Zakupiony w 2013 roku po awarii swojego poprzednika, był wielokrotnie modernizowany, w tym ostatnio w 2023 roku. Pewnych rzeczy się jednak nie przeskoczy, a brak możliwość dalszej rozbudowy sprzętowej i koniec wsparcia dla Windows 10 jesienią tego roku jasno sugeruje, że dobrze byłoby dokonać większej aktualizacji.

Przyparty do muru

Szczerze mówiąc, nawet w kwietniu 2025 roku moja obecna konfiguracja, czyli Intel i7 3770, 32GB pamięci i GeForce RTX 3060, postawiona na dyskach SSD, daje radę. W normalnej, codziennej pracy nie ma irytacji, chociaż wiadomo, przy bardziej wymagających pracach, jak transkrypcja, renderowanie czy edycja wideo, każda sekunda mniej to zysk.

Zaczyna mnie jednak denerwować zachowanie systemu - choć nie wiem, ile tu winy leciwego sprzętu, a ile celowego działania Microsoftu, by "delikatnie" przekonać użytkowników do migracji na Windows 11. Od jakiegoś czasu komputer startuje wyraźnie dłużej niż bywało to wcześniej (w ostatnich tygodniach od naciśnięcia przycisku do pojawienia się pulpitu mija średnio 2:40, mierzyłem!), a w logach systemowych widzę, że problemem są np. próby wykrywania sprzętowych zabezpieczeń. Każda większa aktualizacja wymaga teraz przeklikania się przez ekrany przypominające o upływającym wsparciu, same aktualizacje skończa się jesienią, a lada chwila zaczną pojawiać się programy czy wtyczki wymagające wyłącznie Windows 11.

Jednocześnie mój sprzęt nie daje szans na zainstalowanie nowej wersji Windowsa z powodu braku zgodnego modułu TPM 2.0 (mam tylko 1.3) i - chyba także - odpowiedniego procesora. Nie podłączę coraz popularniejszych dysków M.2, brakuje portów USB-C oraz możliwości zainstalowania więcej niż 32GB pamięci (akurat to ostatnie boli mnie najbardziej).

Zmiana Intela na AMD i duża pamięć

Żeby dokonać w miarę trafnego wyboru, zacząłem czytać co nieco o aktualnych trendach na rynku. Okazało się, że Intel w ostatnich miesiącach miał serię "wtop", a pewne partie nowych procesorów miały fabryczną wadę powodującą przegrzewanie i przepalanie się, do czego Intel najpierw się nie przyznał, potem zaś tworzył problemy przy reklamacjach. Postanowiłem nie ryzykować i postawić tym razem na procesor AMD, zwłaszcza że wybrany model Ryzen 7 9700X jest podobno dość energooszczędny i nie grzeje się przesadnie, a zależało mi na chłodzeniu wielkim radiatorem, by ograniczyć hałas.

Aby komputer wystarczył mi na dłużej, postanowiłem władować do niego dużo pamięci, stąd decyzja o 128GB. Płyta pozwala na zainstalowanie sumarycznie 256GB, więc mam jeszcze ewentualne pole manewru w przyszłości, bo obsadziłem tylko dwa z czterech slotów. Jeśli ktoś nie wie, do czego można użyć tak dużej pamięci, to spieszę z informacją, że nawet mniej rozbudowane mock-upy orkiestrowe potrafią zajmować w pamięci 22-26GB (!), a największy obecnie bez mrugnięcia okiem zabiera 56GB (!!!)

Sprzęt odebrałem już złożony, ale bez zainstalowanego systemu (za co sklep zażyczył sobie 100zł). Windows 11 Pro został postawiony na 2TB dysku M.2, zaś drugi dysk M.2, tym razem o pojemności 4TB przeznaczyłem od razu na biblioteki orkiestrowe, aby maksymalnie zwiększyć wydajność wczytywania danych. Swoją drogą, instalowanie systemu staje się coraz bardziej irytujące. Po pierwsze, musiałem odkopać przewodową myszkę, bo myszka na bluetooth nie została prawidłowo rozpoznana (klawiatura również, ale mając myszkę, można korzystac od biedy z klawiatury ekranowej). Druga sprawa, że Microsoftowi naprawdę BARDZO zależy, żebyśmy założyli microsoftowe konto i korzystali z niego. Użytkownicy Windows 11 Home chyba w ogóle nie mają innej opcji do wyboru, ja przewidująco wybrałem wersję Pro, więc mogę sobie spokojnie pracować na lokalnym koncie. Niemniej, jeśli ktoś nie czyta, na co się zgadza przy instalacji systemu, dzieli się naprawdę potężną porcją informacji o sobie z Microsoftem. Zresztą, nie łudźmy się, już nie ma obecnie możliwości nie zgodzenia się na reklamy czy wysyłanie informacji do producenta, można to już tylko minimalizować...

Z "jedenastką" mam już od dłuższego czasu do czynienia w pracy, więc niczym mnie specjalnie nie zaskoczyła - no, może tym, jak namolna stała się przeglądarka Edge. I, jak to kiedyś było z Internet Explorerem, posłużyła mi ona tylko do pobrania innej przeglądarki, po czym odpiąłem ją od paska i ukryłem tak bardzo, jak to tylko możliwe.

Ze starego komputera przeniosłem 5 dysków SSD SATA, 2TB każdy - zdjęcia, projekty informatyczne, materiały wideo i cała masa innych dodatkowych rzeczy. Przeniosłem także kartę graficzną, bo RTX 3060 z 12GB pamięci ciągle daje radę, a ja nie gram na tyle intensywnie, bym potrzebował czegoś dużo potężniejszego.

Komputer dostał nowy zasilacz i nową obudowę, więc tak naprawdę mam dwie jednostki i dotychczasowy sprzęt nadal można uruchomić, ma on nawet jakąś zintegrowaną kartę graficzną Intela. Oczywiście, mógłbym jeszcze włożyć do niego poprzednią kartę nVidii, czyli GTX 960, mam ją cały czas gdzieś na strychu.

Największe zło - oprogramowanie

Zanim przeszedłem do jakichkolwiek testów wydajności czy wygody, trzeba było doprowadzić środowisko do stanu używalności. Jest to najbardziej pracochłonna i irytująca część pracy, mimo tego że specjalnie sobie zawczasu zapisałem specjalny folder z kopiami zapasowymi, listą programów do instalacji, presetów i tak dalej, i tak dalej. Najgorsze są szczegóły, bo zainstalować Affinity Designera, IntelliJa, DaVinci czy Studio One to nie problem, chociaż przyznam, że irytuje konieczność aktywacji większości z nich. Wpisywanie loginów i haseł, odzyskiwanie tychże haseł, odkopywanie kodów, deaktywowanie starego komputera i tak dalej, i tak dalej. Strasznie upierdliwe (programy jak programy, ale dotyczy to także - a może nawet przede wszystkim - wtyczek VST!)

Jak już większość programów i wtyczek ściągnąłem, zainstalowałem i aktywowałem, przyszedł czas na wspominane "szczegóły". Czyli konfigurowanie - na przykład Stream Decka. Na przykład różnych skryptów, których używam nagminnie, np. do czyszczenia, do zgrywania, do konwersji, do kopiowania itp. Konfigurowanie Whispera, skryptów dla ffmpeg. Instalowanie czcionek. Definiowanie skrótów klawiaturowych. Naprawdę, było tego cała masa, a jestem pewien, że jeszcze przez pół roku będę sobie przypominał o co rzadziej używanych narzędziach, kiedy nadejdzie pora ich użycia.

Przy okazji wyszła jeszcze afera z Photoshopem - jeszcze nie wiem, jak się ona skończy, ale być może to będzie najbardziej bolesna cena do zapłacenia przy tej migracji. Ale skoro udało mi się zrezygnować z Lightrooma na rzecz ON1, to może i Affinity Photo ostatecznie zastąpi mi Photoshopa.

Koniec końców, przynajmniej na razie, zrezygnowałem z instalacji naprawdę wielu aplikacji, w tym dużych - nie mam jeszcze Cubase, FL Studio, Office'a, Acrobat Readera, Capture One. Zignorowałem też baaardzo wiele wtyczek - z głównych został pakiet FabFilter i sonible, z instrumentów oczywiście Arturia i duet Omnisphere-Trillian, kilka osobnych syntezatorów jak Diva, Repro czy Serum 2. Przy okazji przeszedłem na Kontakta 8, bo i tak czekało mnie przerabianie z trudem przygotowanych presetów ścieżek, więc skoro i tak musiałem dotknąć każdego z nich, to od razu przeszedłem na nową wersję Kontakta. Tyle dobrego, chociaż jak znam życie, we wakacje zobaczymy wersję 9.

Różnica w wydajności

Już w międzyczasie wyszło, podczas różnych prac instalacyjnych, że komputer faktycznie jest wydajniejszy. Przede wszystkim nareszcie uruchamia się szybko. Nie jest to może 15 sekund, jak bym sobie tego życzył, a bardziej pół minuty, ale ta niemal pięciokrotna poprawa jest widoczna gołym okiem i odczuwalna każdego dnia.

Nie mogłem sobie darować przeprowadzenia syntetycznego benchmarku Cinebench R23, gdzie Intel i7 3770 miał raptem 3606 punktów, czym swego czasu przeskoczył 1128 punktów procesora Intel i5 3570K. Nowy sprzęt uzyskał 19499 puntów, czyli ponad pięć razy więcej niż i7 3770.

AMD Ryzen 7 9700X w Cinebench R23 - poszło całkiem nieźle

Zrobiłem też znacznie mniej poważny test programem CPU-Z 2.15, który dla i7 3770 pokazał 345 punktów dla pojedynczego wątku i 1854 punkty dla testu wielowątkowego. Ryzen 9700X uzyskał odpowiednio 836 i 8182 punktów, więc przyrost jest zauważalny.

Wyniki i7 3770 w CPU-Z

Wyniki Ryzena 9700X w CPU-Z

Już jako zupełną ciekawostkę odpaliłem "benchmark" TM Processor Test, który napisałem w 2002 roku w Delphi do testowania takich procesorów jak Duron 750MHz czy Athlon 1400MHz. Program robi tylko jedną, bardzo prostą rzecz, tzn. przeprowadza wielokrotne obliczenia wg dość skomplikowanego wzoru, dla dużej tablicy danych wejściowych. Siłą rzecz testuje zatem tylko jeden wątek i to w bardzo podstawowy sposób, nic zatem dziwnego, że i7 3770 dostał zaledwie 288 punktów w porównaniu do 208, uzyskanych na Athlonie 1400MHz, najpotężniejszym procesorze, który miałem do dyspozycji podczas pisania aplikacji. Ryzen 9700X uzyskał dość zaskakujące 697 punktów (spodziewałem się wyniku w okolicach 400).

Wyniki i7 3770 w TM-Processor test

Wyniki Ryzena 9700X w TM-Processor test

Benchmarki benchmarkami, ale liczy się realna praca. Tu pomiarów trudniej dokonać, jednak komfort pracy zdecydowanie wzrósł. Niemniej, coś pomierzyć się da: Studio One 7 startowało na starym komputerze ponad dwie minuty (średnio ok. 2:10), zaś projekt "Walc kwiatów" Czajkowskiego, który pomierzyłem testowo, ładował się ok. 3 minuty i 20 sekund, zaś renderował - 2:50. Na nowym sprzęcie jest spora poprawa: start Studio One 7 to około 0:20, ten sam projekt ładuje się w 1:20, a renderuje w około 45 sekund. O to mniej więcej mi chodziło. Duża w tym wszystkim zasługa nawet nie tyle samego procesora, co przeniesienia bibliotek orkiestrowych na szybki dysk M.2, który (przynajmniej według specyfikacji) powinien być ok. 10 razy szybszy od SSD SATA.

Z ciekawości przeprowadziłem też transkrypcję 49. odcinka mojego podcastu, który to odcinek był wcześniej używany jako "benchmark". Transkrypcja tego ośmiominutowego nagrania zajmuje mojemu pecetowi obecnie niecałą minutę (ze wsparciem karty graficznej, oczywiście), z czego większość czasu to ładowanie i rozpakowanie modelu, przynajmniej sądząc z logów. Transkrypcja godzinnego nagrania (np. dziennika audio) to kwestia ok. 8-9 minut, czyli można założyć, że średnio zajmuje to powiedzmy 1/6 czasu trwania nagrania. Testów na samym procesorze już nie chciało mi się robić, bo na pewno nie dałyby krótszych czasów, zaś mnie interesował realny zysk w codziennym życiu. Z innych "realnych" testów wyrenderowałem sobie także blenderową scenkę ze stolikiem nocnym:

Ta prosta scena renderuje się ok. 13-14s (RTX3060+Ryzen 9700X), poprzednio (RTX3060+i5 3570) - 35-40s, a jeszcze poprzednio (GTX960+i5 3570) - ponad 14 minut (!)

Czas renderu na i7 3770 i RTX3060 wynosił trochę ponad pół minuty, nowy komputer radzi sobie z tą scenką w niecałe 15 sekund. Nie zanotowałem za to praktycznie żadnej poprawy przy generowaniu grafik w Stable Diffusion, prawdopodobnie dlatego, że w tym wypadku całość roboty dzieje się po stronie karty graficznej, a ta się przecież nie zmieniła. Podobne pomiary wydajnościowe robiłem przy wymianie karty graficznej, więc jeśli ktoś jest ciekaw, może sobie o tym poczytać we wcześniejszym wpisie.

Nowe dyski M.2 (2 i 4TB) spowodowały, że zwolniło się sporo miejsca na dotychczasowych dyskach SATA. Jeśli z czegoś cieszę się równie mocno co z przyrostu mocy obliczeniowej, to właśnie z "poluzowania" w szeroko rozumianym magazynie danych, bo zyskałem ok. 4-5TB wolnej przestrzeni. W razie czego mogę jeszcze podłączyć 3 dodatkowe dyski M.2 i jeden SATA - to mi daje pewien psychiczny spokój.

Na jak długo?

Szczerze mówiąc, nie sądzę, by ten komputer wytrzymał tak długo, jak jego poprzednik. Obecnie trwa olbrzymia presja na wykorzystanie modeli sztucznej inteligencji, które wymagają olbrzymiej mocy obliczeniowej, więc zapewne wszystko pójdzie w stronę rozbudowy procesorów o kolejne rdzenie i wątki. Wybrany przeze mnie zestaw nie jest topowy, choć mam nadzieję, że w razie czego bez problemu rozszerzę go i o lepszy procesor, i o więcej pamięci, i o więcej dysków. Na razie z nawiązką zastąpił starego peceta, znacząco zwiększając komfort i szybkość pracy - a o to głównie chodziło.

Komentarze