[S] Warto!

Rzadko robię wypady fotograficzne w niedzielny poranek - zwykle wybieram poranek sobotni. I tym razem byłoby podobnie, jednak akurat w sobotę pogoda uparła się zasnuć niebo chmurami, zatem przesunęliśmy z Krzyśkiem termin o dobę. I dobrze zrobiliśmy. W nocy temperatura nieco spadła, co przyniosło nam dwie korzyści: mgłę oraz możliwość założenia długiego rękawa i długich spodni jako ochrony przed komarami.

Terenem wypadowym były okolice Mostu Lecha w Poznaniu. Okolica malownicza, jednak pod warunkiem, że albo będzie się dokładnie kadrowało, usuwając poza zakres widoczności aparatu wszelkie oznaki cywilizacji, albo się je po prostu uwieczni. Komin elektrociepłowni w Karolinie, Górażdże Cement, Most Lecha, oczyszczalnia ścieków, a do tego słupy linii wysokiego napięcia... Dla chętnych mimo to pozostaje całkiem wiele obiektów do sfotografowania - dzisiaj brzeg Warty powitał nas mnóstwem pajęczyn:

Coś mnie podkusiło, żeby zejść nisko, nad brzeg i sfotografować górujący nad okolicą budynek Górażdże Cement. Na śliskiej, rozmokłej ziemi nogi mi się jednak rozjechały i zrobiłem prawie szpagat, przy którym świeczki stanęły mi w oczach. Ci, którzy wiedzą, jak zakończył się w czwartek mój drugi występ w meczu, mogą docenić, że jednak wytrzymałem i zdjęcie zrobiłem:

Nasyciwszy się fotograficznie po jednej stronie, przeszliśmy pod Mostem Lecha na jego stronę drugą, co pozwoliło mi wysforować się do przodu i uwiecznić Krzyśka, targającego statyw:

Niestety, nie udało mi się tutaj wyszukać zbyt wielu ciekawych ujęć krajobrazowych, zatem przymocowałem obiektyw makro i zagłębiłem się w świat szczegółów:

Niestety, słońce dość szybko nabrało wysokości i mocy, budząc do życia całe chmary komarów. Mimo że wysmarowałem się specyfikiem odstraszającym, niecnie pokąsały mnie na dłoni i szyi (o dziwo, Krzyśka jakoś omijały). "Smyrające" ranki szybko zniechęcają do dalszych zdjęć, więc powoli zebraliśmy zabawki i wróciliśmy do domu na śniadanie. Ale i tak było... Warto!

Komentarze

  1. Gdybyś się jeszcze wahał
    Strzelać foty, czy gole?
    Wiedz, że w Twym wykonaniu
    ja to pierwsze wolę:)

    ze zdjęć wieje tajemnicą świtu:))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zatem aparat do ręki
    rankiem biorę gotowy,
    by zamiast kontuzji męki
    wyruszać na foto-łowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie... ja jestem nieprzygotowana na rymowanie :D
    To jak to było z drugim podejściem do meczu?
    Może Ty masz płyn nie odstraszający ale przyciągający komary? :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugie podejście do meczu było krótkie i bolesne - ale ja się nie poddam i jeszcze w te wakacje zagram ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz