[K] Kopia zapasowa

Jak głosi mądrość informatyczna, ludzie dzielą się na tych, którzy robią kopie zapasowe i tych, którzy będą je robić. Czy robicie kopie swoich zdjęć? Ale tak na poważnie, regularnie i świadomie? Mamy coraz więcej fotografii, coraz pojemniejsze dyski twarde i coraz mniej czasu, by to wszystko ogarnąć.

Przyznam, że mimo bycia użytkownikiem komputerów od prawie ćwierćwiecza, ciągle mam problem z tematem backupów. Może nie jest to już słodka beztroska, jednak na początku roku 2012 przeżyłem awarię dysku twardego, która pozbawiła mnie wielu ciekawych zdjęć z okresu prawie dwóch miesięcy. Do tamtego momentu kopie zapasowe robiłem ręcznie, za pomocą managera plików, co często prowadziło do powstawania duplikatów (gdy zmieniałem np. nazwę katalogu). Awaria miała też pozytywny skutek - na poważnie przyjrzałem się dostępnym rozwiązaniom.

TotalCommander

Pierwszym rozwiązaniem, które wdrożyłem, był posiadany od lat TotalCommander i jego funkcja synchronizacji katalogów. Ustawiamy w obu panelach katalog źródłowy i katalog docelowy (kopię), po czym wywołujemy funkcję synchronizacji i porównujemy oba katalogi. Następnie przenosimy zmiany i oto mamy gotową kopię. Ten sposób stosowałem całkiem długo i z dobrym skutkiem, chociaż dwie rzeczy były irytujące: długi czas porównania oraz konieczność każdorazowego wskazywania katalogów źródłowego i docelowego.

FreeFileSync

To całkiem miły programik, który odkryłem po przeczytaniu kilku porównań narzędzi do synchronizacji katalogów. Wprawdzie przy instalacji trzeba zachować czujność, bo domyślnie chce zainstalować dodatkowe oprogramowanie (przynajmniej tak było jeszcze pół roku temu), jednak rekompensują to jego zalety: możliwość zdefiniowania wielu zestawów źródło-cel oraz zapisywanie informacji o stanie archiwum. Szczególnie dzięki tej drugiej funkcji synchronizacja nawet dużych archiwów nie trwa długo, bo program ma zapisane informacje o ostatnich zmianach i nie musi skanować wszystkich plików.

Praca z programem jest prosta: przy pierwszym uruchomieniu musimy zdefiniować katalog źródłowy i docelowy, jednak jeśli zapiszemy taki zestaw jako "preset", wystarczy wybrać go później na liście i rozpocząć porównanie:

Wyświetlone zmiany na ogół nie wymagają żadnej edycji - zatem rozpoczynamy synchronizację:

Po zakończeniu wyświetla się podsumowanie i to już wszystko.

Pełny automat

Niektórzy może zastanawiają się, dlaczego nie rozważyłem rozwiązań w pełni automatycznych, które bez udziału użytkownika same przenoszą odpowiednie zmiany. Po pierwsze, główne archiwum trzymam na zewnętrznym dysku, który leży sobie w zupełnie innym miejscu w szufladzie. Podłączany jest tylko w momencie robienia kopii. Po drugie, przed zrobieniem backupu zazwyczaj siadam do Lightrooma i robię porządki - przenoszę zdjęcia do odpowiednich katalogów, dodaję opisy (jeśli jeszcze ich nie ma), wyrzucam niepotrzebne pliki. Dopiero tak "oczyszczony" katalog synchronizuję z archiwum. No i najważniejsze, komputer zwykle włączam do obróbki zdjęć, więc nie chciałbym, żeby jakiś proces "w tle" grzebał mi w plikach, które akurat obrabiam. Stąd to może i nieprofesjonalne, ale działające rozwiązanie.

Komentarze