[E] Szszszsz...umy

Dla każdego chyba posiadacza aparatu fotograficznego (szczególnie cyfrowego) nadchodzi dzień, kiedy pochylając się nad jakimś ważnym zdjęciem dostrzega, że jednolite płaszczyzny kolorów nie są wcale jednolite, a zwłaszcza w ciemnych obszarach pokazuje swoje obrzydliwe oblicze SZUM! Szumu nikt nie lubi, szumu chcemy się pozbyć, szum psuje nasze zdjęcia, humory i reputację doskonałego fotografa posiadającego profesjonalny sprzęt!

Szumofobia stosowana

Zacznijmy od uspokojenia się i uświadomienia sobie, że główny problem z szumem tkwi w naszych głowach. To, co napisałem powyżej o nagłym dostrzeżeniu na własnych zdjęciach szumu jest chyba najrzadszym scenariuszem. Zazwyczaj na szum zwrócą nam uwagę "życzliwi", oglądający nasze zdjęcia na forum czy w galerii. Dla nich szum jest jednoznaczny z niską wartością samej fotografii i dodatkowo świadczy o słabym poziomie umiejętności fotografa. Stąd już tylko krok do wzięcia sobie takich uwag do serca i próba walki z malutkimi kropeczkami. Od tej pory szum będziemy widzieć zawsze i wszędzie, mniejszy lub większy. Będziemy go podświadomie oczekiwać i wyszukiwać. Miarą jakości zdjęcia (oraz podstawą do oceny "klasy" fotografa i jakości używanego przez niego sprzętu) stanie się dla nas poziom szumów. Zaczniemy marzyć o najdroższych aparatach, takich jak Nikon D4 czy Canon 1D, które nie szumią, a ISO można w nich podnieść do niewyobrażalnych dla zwykłych śmiertelników wartości. To jest właśnie szumofobia.

Walka z chorobą

Nie, nie twierdzę wcale, że szum jest dobry lub nie ma żadnego znaczenia. Naprawdę chcielibyśmy go mieć jak najmniej, natomiast nie powinien na pewno spędzać nam snu z powiek. Poza tym możemy też sami co nieco zdziałać. Poniżej przytoczę kilka rad dla osób dotkniętych szumową przypadłością:

  • poprawnie naświetlaj zdjęcia, aby nie trzeba było rozjaśniać ich w programach do obróbki (rozjaśnianie "wyciąga" szum) - patrz podpunkt "Mania porównywania"
  • nie oglądaj zdjęć w powiększeniu 100%; jeśli zdjęcie przeznaczone jest do internetowej galerii, najpierw zapisz je w docelowej rozdzielczości i wtedy oceń (część szumu zniknie podczas skalowania); jeśli zdjęcie przeznaczone jest do wydruku, to w ogóle problem jest mniejszy, bo w druku duża część szumu znika, a to, co nawet pozostanie, często wygląda dość przyjemnie i nie psuje odbioru zdjęcia
  • używaj możliwie niskiego ISO; wyższe wartości zwykle zwiększają ilość szumu - ALE PAMIĘTAJ, że zwykle lepiej mieć zdjęcie zaszumione niż poruszone, bo współczesnym programom lepiej wychodzi udszumianie niż usuwanie rozmazania
  • wypróbuj ustawienia "odszumiające" w swoim aparacie, zwłaszcza jeśli masz do dyspozycji tylko pliki JPG; jeśli korzystasz z RAWów, wypróbuj wtyczki odszumiające w rodzaju NoiseWare, Neat Image czy Noise Ninja
  • do scen nieruchomych warto korzystać ze statywu - wówczas można wydłużyć czas przy minimalnym ISO
  • stosuj lampę błyskową, jeśli to możliwe (to najbardziej drażliwa porada, bo błyskać trzeba się - niestety - nauczyć, aby uzyskać dobre efekty; jednak jeśli masz już lampę, to taniej wyjdzie Ci kupić dobrą książkę o błyskaniu niż inwestować w nowy aparat; co więcej, zazwyczaj w ogóle jest taniej kupić lampę niż nowy aparat)

Jest jeszcze jedna rada na zmniejszenie szumów - kupić jasny obiektyw, jednak to już spory wydatek, dostępny w dodatku tylko dla posiadaczy aparatów z wymienną optyką. Co więcej, sensowność tej rady zależy od charakteru robionych zdjęć, bo np. w fotografii krajobrazowej czy makro jasny obiektyw niespecjalnie pomoże, ponieważ zwykle stosuje się tutaj małe otwory przysłony (celem jest zwiększenie głębi ostrości), czyli przysłony f/8, f/10 czy f/16 nikogo nie szokują).

Stadium agonalne

Stadium to wiąże się z jednoznacznym odrzuceniem dotychczasowego aparatu i przemożną chęcią nabycia nowego modelu. Dla znajdujących się na tym etapie mam jedną radę - sprawdźcie koniecznie przed zakupem SAMODZIELNIE, co Wam da nowy nabytek. Pójdźcie do sklepu z własną kartą pamięci i najlepiej z własnym obiektywem, zamontujcie to w Waszym aparacie marzeń i zróbcie zdjęcia tak, jak robiliście je dotychczas. Dodatkowo ustawcie wysokie ISO (np. 6400) i zróbcie ponownie kilka ujęć. Idealnie byłoby, gdybyście w tym samym miejscu zrobili podobne zdjęcia Waszym dotychczasowym aparatem. Wróćcie potem do domu i obejrzyjcie efekty sesji zdjęciowej. Zazwyczaj człowiek ze zdziwieniem orientuje się, że tak naprawdę nie ma jakiejś kosmicznej różnicy między starym a nowym aparatem i zaczyna skupiać się na treści zdjęcia (wówczas szumofobię można uznać za wyleczoną). Jeśli jednak mieliśmy naprawdę kiepski aparat, a testowaliśmy coś dużo nowszego i z innej półki cenowej, to rokowania nie są najlepsze. Będziemy wprawdzie zadowoleni przez tydzień, może miesiąc, po czym dojdzie do reemisji choroby, bo podświadomie ciągle będziemy szukać szumów (i w końcu je dostrzeżemy lub zobaczymy, że są aparaty, które robią "gładsze" zdjęcia).

Przykład z życia

Dla nieprzekonanych napiszę, jak ta podstępna choroba rozwijała się u mnie. Pierwszym aparatem cyfrowym, którego używałem, był jakiś przedpotopowy kompaktowy Kodak. Szumiał jak nie wiem co i jedną z rzeczy, które uwiodły mnie później w Nikonie D50 była niesamowita "gładkość" zdjęć (w formacie JPG). Potem fotografowałem D200 - ten szumiał niczym listopadowa ulewa. W zasadzie ISO800 było maksymalną wartością, dającą akceptowalne zdjęcia (naprawdę tak wówczas uważałem). Następnym kroczkiem był D300s, który szumiał daleko mniej, ale ciągle "kasza" była widoczna. Złotym graalem bezszumowości wydawał się być profesjonalny D700, więc kiedy go koniec końców kupiłem, poziom szumów był pierwszą rzeczą do sprawdzenia. I co? I nic. Rozczarowałem się porządnie. Naprawdę. Różnica w porównaniu do D300s nie była tak duża, jak sobie to wyobrażałem. Zdjęcia nadal nie były gładkie, kaszka ciągle była widoczna. Rozczarowanie jednak ostatecznie zakończyło u mnie szumofobię. Tym bardziej, że zacząłem więcej zdjęć drukować, a tutaj jakość niby zaszumionych zdjęć okazuje się zupełnie akceptowalna.

Mania porównywania

Post o szumach nie mógłby się obejść bez kilku ilustracji tego strasznego zjawiska. Przygotowałem klasyczne porównanie szumów dwóch modeli aparatów: D700 i D300s dla ISO3200:

Oba kadry wprost z Lightrooma, wywołanie plików RAW bez odszumiania i wyostrzania. Widać, że D700 ma pewną przewagę, ale i tak szumi. Ciekawsze jest porównanie zaprezentowane poniżej (osobno dla D300s i dla D700). Mam nadzieję przekonać tym przykładem, że warto dobrze naświetlić kadr. Dla obu aparatów przeprowadziłem następujący test: ten sam kadr naświetliłem zgodnie ze wskazaniami światłomierza dla pomiaru matrycowego (środkowy pasek), a także wykonałem po dwa ujęcia - jedno z korektą -3EV i jedno z korektą +3EV. Mówiąc po ludzku: jeden obraz był mocno niedoświetlony, a drugi mocno prześwietlony (wartości 3EV są spore, bo chciałem uzyskać kontrastowy efekt). Następnie prześwietlone zdjęcie przyciemniłem w Lightroomie, a niedoświetlone - rozjaśniłem (suwakiem Exposure). Efekt jest widoczny gołym okiem. Górne paski (prześwietlone, a następnie przyciemnione) są duuużo gładsze od paska środkowego, czyli tego bez jakiejkolwiek korekty! Natomiast paski dolne (niedoświetlone i rozjaśnione programowo) są zupełnie beznadziejnej jakości. Dlatego właśnie na wysokim ISO warto korygować ekspozycję w stronę dłuższych czasów, żeby PORZĄDNIE naświetlić kadr, a naprawdę nie warto niedoświetlać, bo szumy w obróbce wychodzą wprost koszmarne. Oczywiście prześwietlanie nie zawsze jest możliwe, bo czasem mamy w kadrze istotne jasne fragmenty, które przy takim potraktowaniu się zwyczajnie "wypalą", ale na ogół da się taką operację przeprowadzić i cieszyć się minimalnymi szumami nawet dla dużych wartości ISO.

Na zakończenie

Nie wiem, czy każdy musi przejść przez szumofobię, ale naprawdę nie dajmy się zwariować i po prostu róbmy zdjęcia! Szkoda czasu i pieniędzy na analizowanie szumu na ekranie przy powiększeniu 100%!

Komentarze

  1. Masz na myśli wyłącznie ocenę zdjęcia po zapisaniu do docelowej rozdzielczości czy ogląd i również obróbkę w tej (zmniejszonej) rozdzielczości? Bo ja, jak dotąd zawsze wszystko robiłam w pełnej i dopiero na końcu "obróbki" zmieniałam rozmiar.
    "...wypróbuj ustawienia "odszumiające" w swoim aparacie" - czyli jakie?
    Dzięki za te porady! Może jednak wyłuskam aparat z szuflady (rymnięcie przypadkowe) ;-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam na myśli to, żeby oceniać zdjęcie dopiero w końcowej postaci - po co przejmować się szumami, jeśli po przeskalowaniu do rozdzielczości 1000x700 i wrzuceniu do Internetu tych szumów nie widać?

    Co do ustawień udszumiających, to zwykle aparaty mają możliwość ustawienia siły odszumiania, aczkolwiek w kompaktach zwykle siła ta jest ustawiona na stałe i nie można jej zmienić. To już trzeba sprawdzić w instrukcji do konkretnego modelu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz