[O] Punisher, sezon 2

Netflix udostępnił niedawno drugi sezon serialu Punisher, którego z pewnością nie przegapi żaden fan "jedynki". Czy warto poświęcić czas na tych 13 odcinków?

Dwutorowa fabuła

Nie chcę tym razem za bardzo zdradzać szczegółów fabularnych, powiem więc tylko, że drugi sezon dzieli się na dwa główne wątki. Pierwszy związany jest z Billem Russo, którego dobrze pamiętamy z poprzedniego sezonu oraz na (chyba jednak mniej istotny) wątek "ze zdjęciami". Oba wątki istnieją niejako równolegle i w zasadzie się nie łączą, pomijając może udział w każdym z nich Franka Castle'a. Trochę szkoda, ale może inaczej wyszłoby połączenie zbyt przekombinowane?

Tak czy inaczej, dwaj główni przeciwnicy Franka to Bill oraz John Pilgrim. O ile Billa już znamy (choć tutaj za sprawą częściowej utraty pamięci możemy lepiej poznać jego bardziej szaloną naturę), to z początku ciekawszy wydawał mi się Pilgrim. Jest to egzekutor, wynajęty przez "bogobojną" rodzinę do uciszenia pewnej sprawy, który koniec końców będzie musiał zmierzyć się z Punisherem. Trochę "boli" zastosowany w stosunku do niego chwyt "sprawiedliwego", który na każdą okoliczność znajdzie cytat z Biblii - to już było w kinie wielokrotnie i chociaż akurat Josh Stewart, odtwarzający tę rolę, pasuje idealnie do kaznodziei-mordercy, ale trochę to męczące po dwóch odcinkach.

Starzy nowi znajomi

Ze starych znajomych mamy znów Curtisa, tym razem lepiej wykorzystanego moim zdaniem. Jest śliczna Dinah Madani, która obsesyjnie pragnie zakończyć sprawę Billa, jest jej szef, Rafi. Jest detektyw Mahoney, który na krótko pojawił się w pierwszym sezonie. Jest nawet Karen Page, która wprawdzie tylko przemyka przez jeden odcinek, ale kto ją lubi, uśmiechnie się zadowolony.

Pojawia się tu o wiele więcej nowych twarzy: pani psycholog Krista Dumont (w tej roli Floriana Lima, znana jako Maggie z "Supergirl"), Amy Bendix (Giorgia Whigham) czy wspomniany John Pilgrim w wykonaniu Josha Stewarta. Castingowi nie można nic zarzucić (przynajmniej ja nie mogę) - wszyscy pasują do swoich ról doskonale.

16+

Jeśli ktoś jeszcze tego nie wie, "Punisher" to marka wręcz oparta na brutalności. Frank Castle nie patyczkuje się z przeciwnikami, którzy zazwyczaj giną w mniej lub bardziej krwawy sposób. Z pewnością nie jest to serial dla osób, które cenią głębokie dialogi, humor i sielskie pejzaże. W drugim sezonie posoka leje się od samego początku aż do finału, choć mam wrażenie, że jednak TROSZKĘ złagodzono przemoc. Mimo wszystko to ciągle Punisher, dla którego skręcić komuś kark, to jak pstryknąć palcem.

Wrażenia

A wrażenia z oglądania mam mieszane - bo chociaż obejrzałem serial błyskawicznie, pchany ciekawością, co tam też będzie dalej, to już podczas ostatnich dwóch odcinków i po zakończeniu czuję, jakby coś poszło nie tak. To dobry serial, ale moim zdaniem, nie przebił pierwszego sezonu. Może dlatego, że Punisher nie jest tu tak zdeterminowany i wściekły? Może rozczarował mnie finałowy atak na Russo i to, czym tak nagle i strasznie przejął się Frank? Może to, że Pilgrim jednak okazał się nie tak mocny, mroczny i potężny? Może to, że wątek Madani nie skończył się odcinek wcześniej? Może to, że Frank na koniec nie wraca do historii z początku sezonu? No, sam nie wiem. Tak się wszystko za ładnie zakończyło, jak na tę markę...

Czy warto oglądać? Warto. Jest parę bardzo satysfakcjonujących walk, parę fajnych pomysłów. Aktorzy fajni, scenariusz ujdzie. Niemniej mam wrażenie, że osoby nabuzowane po pierwszym sezonie nieco się rozczarują - więc ostrzegam. Ale ja nie żałuję.

Komentarze