[O] Michał Kuszewski - Tchnienie Kaim

Książkę tę chciałem przeczytać od razu po jej wydaniu, jednak musiałem uzbroić się w cierpliwość i poczekać na wydanie elektroniczne (wydawcą jest Novae Res). Stąd zakupu dokonałem dopiero w tym roku, ale kiedy już powieść wylądowała w czytniku...

Ale po kolei

Powód mojego zainteresowania wynika z prostego faktu, że mowa o pierwszym, dużym dziele znanego mi z łamów CD Action redaktora o pseudonimie enki. No i sami wiecie, jak to jest - jak ktoś znajomy napisałby książkę, też pewnie chcielibyście ją przeczytać jak najszybciej. Czy choćby spróbować przeczytać.

Książkę kupiłem, wrzuciłem na konto na Amazonie i zsynchronizowałem czytnik. Droga do lektury stanęła otworem, więc przygotowawszy kawę i przekąskę, zagłębiłem się w świecie, który zamieszkuje Alyn, Toryn, Żółw i spółka.

Po czym poznać dobrą książkę

Pewnie nie ma uniwersalnego sposobu, ja jednak uznaję, że książka była przynajmniej interesująca, jeśli mam problem, by się od niej oderwać oraz rozmyślam o niej w pozostałym czasie. No i rzecz w tym, że tutaj tego nie doświadczyłem.

Krótki rys fabularny: młoda złodziejka Alyn nadepnęła na odcisk możnym tego świata, ucieka więc na wyspę, na której ma się ukrywać jej brat, Toryn. Wyspa to właśnie tytułowe Kaim, które wita Alyn niezbyt gościnnie i krok za krokiem piętrzą się przeszkody oraz pojawiają nowe postaci.

Rzecz dzieje się w wymyślonym, dość spójnym (choć mało oryginalnym) świecie, który kojarzył mi się z jednej strony z krainami Sapkowskiego, a z drugiej - ze Światem Dysku (z tym drugim nawet bardziej, mimo że "Tchnienie Kaim" raczej pozbawione jest humoru). Trudno tu coś więcej napisać, bo i autor szczędzi konkretów w opisach.

Nie wiem, nie wiem

Nie wiem, dlaczego ta powieść mnie nie porwała. Jest taka... nijaka... Główna bohaterka jest potencjalnie bardzo ciekawą postacią - to młoda złodziejka, bardzo dobra w swoim fachu (musimy tu wierzyć autorowi, bo nie jest nam dane oglądać jej w akcji zbyt często). Sęk w tym, że to postać na wskroś nierealistyczna: naiwna, rzucająca się w oczy (ma rude włosy i rzadko spotykane w świecie powieści okulary), nie przewidująca. Wątpię, by zawodowy złodziej (Alyn jest złodziejką od dziecka) postępował w podobny, co ona, sposób.

UWAGA! SPOLIERY!

Resztę bohaterów poznajemy dość powierzchownie i chyba jedynie Żółw intryguje, zostawiając po sobie wspomnienie tajemniczości i pewnego żalu. Myślałem, że wątek Pana G. zostanie jakoś pociągnięty czy rozwinięty, ale też jakoś to w sumie nijako wyszło i do teraz nie wiem, czy ten Pan G. był rzeczywisty czy wymyślony. Żałuję też wątku pieska, który to wątek zapowiadał się ciekawie i nagle został po prostu ucięty (piesek wprawdzie wraca, ale dopiero na końcu).

W ogóle mam wrażenie, że ta powieść powinna być ze dwa razy dłuższa, a wydarzenia przedstawione szczegółowiej i w sposób bardziej rozbudowany. Wprawdzie zakończenie sugeruje, że to dopiero początek wielkiej przygody, ale szczerze mówiąc, wcale nie jestem pewien, czy chcę poznawać dalsze przygody Alyn. Bohaterki nijakiej i co tu dużo kryć, nieciekawej przez swój brak realizmu.

Mam wrażenie, że autor miał fajny pomysł, ale nie starczyło mu cierpliwości, żeby wszystko opisać. Ciekawe wstawki retrospektywne nieco poszerzają nasz wgląd w przeszłość złodziejskiego rodzeństwa, ale też jest ich za mało i co gorsza, nie mają praktycznie żadnego dodatkowego celu - na przykład, żeby w końcu zdradzić coś, co połączy przeszłość z teraźniejszością i ładnie zakończy jakiś wątek.

Ostatecznie mam wrażenie, że tylko "liznąłem" świat, który autor starał się przedstawić. I tylko powierzchownie poznałem zamieszkujących go ludzi oraz panujące wśród nich zwyczaje - nie wiadomo, w czym tkwią różnice między tym światem, a światem rzeczywistym. Są miasta, są statki, są gwardziści - wszystko jak sprzed kilkuset lat albo w innych powieściach, tylko nazwy miast czy państw są inne. Nie ma tu nic charakterystycznego, co wyróżniałoby ten świat...

Co dalej?

Nie wiem, czy będę czekał na kontynuację. Chętniej przeczytałbym raz jeszcze "Tchnienie Kaim", ale w wersji, hm, bogatej. W której autor przemyślałby bardziej postać Alyn i uzbroiłby ją w ostrożność czy pozbawił naiwności. W której widzielibyśmy bohaterkę częściej w akcji, żebyśmy mogli w nią uwierzyć. Pod tym względem początek powieści pokazuje, że potencjał istnieje - niestety, już na Kaim nasza Alyn staje się zupełnie bezbarwna.

Chciałbym "Tchnienia Kaim", z którego więcej dowiaduję się o świecie, o zwyczajach, o ludziach, o rządzących tam prawach. Gdzie żyją tacy a tacy ludzie, istnieją (lub nie) smoki czy cokolwiek, co pomogłoby jakoś ten świat odróżnić od innych.

Końcowa ocena jest trudna: bo książka nie jest kiepska. Nie jest też świetna. Jest taka "na pół gwizdka". Przeczytać przeczytałem, ale zajęło mi to prawie tydzień, podczas gdy zwykle powieść tych rozmiarów "łykam" w dzień, góra dwa. Bo jakoś nie bardzo chciało się do niej wracać...

Komentarze

  1. Z chęcią przeczytam tę książkę. Ciekawa recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, chyba nie do końca przeczytana zatem, skoro są chęci do lektury powieści... ;)

      Usuń

Prześlij komentarz