[O] Flashpoint Batman: Dying is easy
Lubię Batmana. I tego z komiksów, które czytałem we wczesnych latach dziewięćdziesiątych, i tego z filmów Burtona, i tego z trylogii Nolana. Mniej przekonuje mnie wprawdzie inkarnacja Bena Afflecka, ale pokazana w końcówce ubiegłego roku zapowiedź Batmana w wykonaniu Roberta Pattinsona wygląda bardzo obiecująco. I w tym wszystkim nagle, niczym diabeł z pudełka, wyskakuje króciutki film "Batman: Dying is easy", a ja jestem pod wrażeniem. Oceńcie sami, to raptem pół godzinki:
Generalnie bardzo spodobał mi się cały klimat tego... właściwie nie wiem, jak to nazwać? Krótkometrażówka? Pilot? Jest ciemno, brudno, ponuro - jak to w prawdziwym Gotham City być powinno. Ale ten Batman!... Wielki, ciężki, ponury - żeby nie powiedzieć zgorzkniały. Widać, że niejedno w życiu przeszedł. I jakiś taki... czy ja wiem... solidny. To jest taki Batman, na którego czekałem - nie taki "sztywny", jak u Burtona; nie taki delikatny, jak u Nolana. Troszkę Batman Afflecka wygląda podobnie (te nieogolone policzki), ale to Kevin Porter grający tutaj wypada dużo bardziej przekonująco. To jest Batman, którego można się naprawdę bać.
Mniej przekonująco wypada w tym krótki pokazie Joker - grany przez reżysera i scenarzystę, Aarona Schoenke. To znaczy - tu mam mieszane uczucia. Bo z jednej strony Joker wygląda, hm, odpowiednio, tylko gra aktorska pozostawia nieco do życzenia. Aaron Schoenke stosuje na przemian dwa grymasy i w zasadzie na tym się wszystko kończy - nijak się to ma do innych, świetnych przecież Jokerów (Phoeniksa, Ledgera, Nicholsona, a nawet Jareda Leto). Cóż, niski budżet robi swoje.
Najciekawsze jest jednak to, że tutejszy Batman, to wcale nie przebrany Bruce Wayne, którego znamy z dotychczasowych adaptacji. Ba, pokazane Gotham City i znani skądinąd źli, jak Joker czy Riddler, też nie są tymi samymi postaciami. To alternatywna linia czasowa, w której zamiast rodziców Bruce'a Wayne'a ginie on sam, a przeżywają oni. I właśnie ojciec, Thomas Wayne, staje się Mrocznym Mścicielem. Bardzo ciekawy koncept i myślę, że fajnie byłoby obejrzeć pełny film.
Tymczasem nie wiem, czy będzie jakaś kontynuacja. Powyższy "odcinek" wyprodukowali sami twórcy, bez pomocy wytwórni. Zresztą, w komentarzach proszą o podpisywanie petycji do Warner Bros, która to wytwórnia ma prawa do Batmana. Wydaje mi się, że jeśli Warner tego nie pociągnie dalej i nie da zielonego światła, to popełni wielki błąd, bo potencjał jest tu spory. I wypada mieć nadzieję, że jednak dane nam będzie zobaczyć ponurego Kevina Portera, rozprawiającego się z przestępczością Gotham City. Liczę na to!
Komentarze
Prześlij komentarz