[R] Miodowe lato

Lato się kończy powoli i trzeba intensywnie korzystać z ostatnich już imprez - w końcu za dwa tygodnie rozpocznie się rok szkolny. Niedziela skłaniała do odwiedzenia "Miodowego lata", organizowanego w "Skansenie i muzeum pszczelarstwa" w Swarzędzu. Pogoda piękna, grzech zatem nie skorzystać. Organizatorzy wprawdzie na plakatach nie zająknęli się, że wstęp jest płatny, ale tyle było już darmowych imprez, że można przeboleć cenę biletu.

Nie ukrywam, że dla mnie główną atrakcją miała być drużyna wojów piastowskich "Jantar", zwłaszcza zachwalane na plakacie pokazy walk i turniejów. Niestety, przeżyłem spore rozczarowanie. Po pierwsze, szumnie zapowiadana drużyna okazała się czterema wojami i jedną nadobną niewiastą. Po drugie, pokaz zaplanowany w programie na godzinę 11:00 nie odbył się i okazało się, że ma być dopiero o 14:30 (program wspominał, że o 14:45 "coś" ma robić drużyna wojów, ale ewidentnie walki i turnieje były zapisane na przedpołudnie...) Cóż robić...

Na terenie imprezy można było obejrzeć mnóstwo uli o ciekawych i czasem nieoczekiwanych kształtach:

Samo obozowisko wojów zostało ulokowane w malowniczym zakątku, gdzie nic nie burzyło iluzji przeniesienia się w czasy Mieszka I:

Można też było obserwować pertraktacje na wysokim szczeblu:

Dobrze, dość tych uszczypliwości na razie - obozowisko było ciekawe, a małe (i nie tylko małe) dzieci miały używanie, mogąc przysiąść na tronie Popiela ze "Starej baśni", potrzymać prawdziwą kuszę, miecz czy założyć szyszak:

Można też było obejrzeć z bliska wojów, z których niektórzy odpoczywali (w takim upale to nie dziwota)...

...a niektórzy ciężko harowali w pocie czoła:

Piękniejsza część drużyny przygotowała stół do wypiekania podpłomyków:

W tak zwanym międzyczasie na pobliskiej scenie wystąpił poznański gitarzysta, Krzysztof Bartosik, pięknie wykonując dwa utwory: "Valsa Sem Nome" Badena Powella oraz "El Abejorro" Emilia Pujola (za precyzyjne informacje dziękuję Panu Jerzemu Kamprowskiemu, kierownikowi Skansenu i Muzeum Pszczelarstwa):

Motywem przewodnim całej imprezy był, rzecz jasna, miód, zatem nie mogło zabraknąć ani wyrobów z niego, ani pokazów zbierania i przetwarzania tego słodkiego smakołyku (niestety, zdjęć z pokazów nie mam, bo w tym czasie trzeba było się pokrzepić obiadem przed popołudniowymi walkami).

Po obiedzie okazało się, że znów na wojów trzeba czekać, bo (prawdopodobnie z przyczyn technicznych) opóźnił się występ teatru lalek i aktora "Tatryle":

W końcu jednak pod sceną pojawili się woje (czwarty, dowódca, stał w tym czasie na scenie i przedstawiał podwładnych - najmniejszy, różowy woj nie należał do drużyny):

Tuż po "Jantarze" na scenie zameldowała się orkiestra dęta ze Swarzędza:

Od czasu do czasu na przedpolu sceny pojawiały się młode, tańczące dziewczęta, wydatnie podnosząc wizualną wartość całego widowiska:

Bonusowo tym razem ujęcie tych, dla których całe popołudnie było po prostu czasem swobodnej i nieskrępowanej zabawy:

Komentarze

  1. hm...a pszczoły gdzie? zbojkotowały imprezę?

    mogły chociaż zaatakować tych leniwych wojów!!! to dopiero podniosłoby wartość tego widowiska!!!!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ oczywiście, że pszczółki są - trzeba się przyjrzeć zdjęciu z ulami, temu pod woskowymi świeczkami. Pszczółki latają, aż miło ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz